Podobne
- Strona startowa
- Charles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)
- John Leguizamo Pimps, Hos, Playa Hatas, and All the Rest of My Hollywood Friends (2006)
- Fred Bergsten, John Williamson Dollar Overvaluation and the World Economy (2003)
- Kos Kala, Selby John Moc aloha i wiedza huny (2)
- Kos Kala, Selby John Moc aloha i wiedza huny
- Marsden John Kroniki Ellie 03 Przycišgajšc burzę
- Adams G.B. History of England From the Norman Conquest to the Death of John
- Jan Potocki Rękopis znaleziony w Saragossie (tom. I)
- FL ActionScript Ref
- Mara Dyer 01
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- starereklamy.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Albo tylko jeden człowiek, jak on.Szatan nie będzie szatański i przystojny, ale taki jak on.Dziś rano rysowałam go.Chciałam uchwycić jego twarz, żeby to zilustrować.Rysunek był do niczego, ale jemu się podobał.Powiedział, że zapłaciłby za to DWIEŚCIE gwinei.On jest szalony.To ja.Ja jestem jego szaleństwem.Przez lata szukał czegoś, w czym mógłby zawrzeć swoje szaleństwo.I znalazł mnie.Nie mogę pisać w takiej próżni.Do nikogo.Kiedy rysuję, zawsze myślę, że za moimi plecami stoi ktoś taki jak G.P.Wszyscy rodzice powinni być tacy jak nasi, bo wtedy siostry naprawdę stają się siostrami.Muszę być dla siebie tym, czym my z Minny jesteśmy dla siebie.Kochana Minny, jestem tu już ponad tydzień i bardzo za tobą tęsknię, bardzo też tęsknię za świeżym powietrzem i za nieznanymi twarzami tych wszystkich ludzi, których tak nienawidziłam w metrze, i za nowymi rzeczami, które przydarzały się o każdej godzinie każdego dnia, tylko nie potrafiłam ich dostrzegać, to znaczy dostrzegać, że są nowe i świeże.Najbardziej brakuje mi dziennego światła.Nie mogę żyć bez światła.Przy sztucznym oświetleniu wszystkie linie kłamią, ono sprawia, że niemal tęskni się za ciemnością.Nie powiedziałam ci jeszcze, jak próbowałam uciec.Myślałam o tym przez całą noc, nie mogłam spać, było tak duszno, a mój żołądek jest rozregulowany (on stara się, jak może przy gotowaniu, ale to beznadziejne).Udawałam, że coś się popsuło w łóżku, odwróciłam się i pobiegłam.Nie mogłam jednak poradzić sobie z drzwiami, żeby zamknąć go w środku, i dogonił mnie w drugiej piwnicy.Przez dziurkę od klucza widziałam światło dzienne.Myśli o wszystkim.Otwarte drzwi przytrzymuje kłódka.Ale warto było.Dziurka od klucza pełna dziennego światła raz na tydzień.Przewidział, że będę próbowała się wydostać i zamknąć go w środku.Potem przez trzy dni raczyłam go widokiem moich pleców i na-dąsanej twarzy.Prowadziłam głodówkę.Spałam.Kiedy miałam pewność, że nie przyjdzie, wstawałam, trochę tańczyłam, czytałam książki o sztuce, piłam wodę.Ale nie tykałam jego jedzenia.Skłoniłam go do przyjęcia warunków.Domagał się sześciu tygodni.Jeszcze tydzień temu sześć godzin wydawałoby się zbyt długo.Rozpłakałam się.Ustąpił na cztery tygodnie.Wcale nie odczuwam mniejszego przerażenia w jego obecności.Znam już każdy cal tej potwornej małej krypty, zaczynam w nią wrastać jak robaki rzeczne w pokłady kamieni.Cztery tygodnie wydają się już mniej istotne.Chyba nie mam już żadnej energii, żadnej woli, wyhamowanie na wszystkich frontach.Minny, wczoraj wieczorem szłam z nim na górę.Najpierw powietrze na zewnątrz, przestrzeń większa niż dziesięć na dziesięć na dwadzieścia (wymierzyłam to dokładnie), pod gwiazdami wdychałam to wspaniałe, wspaniałe, mimo że było wilgotno i mglisto, wspaniałe powietrze.Myślałam, że uda mi się uciec.Ale od razu chwycił mnie za rękę, byłam związana i zakneblowana.Było tak ciemno.Tak samotnie.Żadnych świateł.Po prostu ciemność.Nie wiedziałabym nawet, w którą stronę biec.Dom jest bardzo stary.Może być z zewnątrz ryglowany, wewnątrz są liczne belki, wszystkie podłogi się uginają, a sufity są bardzo niskie.Jest to śliczny stary dom, urządzony w najkoszmarniejszym „dobrym guście” rodem z.kobiecych czasopism.Najbardziej upiorne zderzenia kolorów, mieszanina stylów meblowych, podmiejski szyk, fałszywe antyki, straszne ozdoby mosiężne.A obrazy ! Nie uwierzyłabyś, gdybym ci opisała, jak straszne są te obrazy.Powiedział, że jakaś firma wybrała mu meble i całe urządzenie wnętrz.Musieli się pozbyć wszystkich śmieci, jakie tylko mieli w magazynach.Kąpiel była wspaniała.Wiedziałam, że on może w każdej chwili wpaść (żadnego zamka w drzwiach, nie mogłam ich w ogóle zamknąć z powodu przyśrubowanego drewienka).Ale byłam pewna, że tego nie zrobi.Tak cudowny był widok wanny z gorącą wodą i normalnej łazienki, że było mi niemal wszystko jedno.Kazałam mu czekać godzinami.Tuż pod drzwiami.Nie wydawał się mieć mi tego za złe.Był „dobry”.Niczego nie ma za złe.Wymyśliłam sposób przesłania wiadomości na zewnątrz.Mogłabym włożyć ją do małej buteleczki.Przewiązać kolorową wstążką i spuścić z wodą.Może ktoś kiedyś by ją znalazł.Zrobię to następnym razem.Nasłuchiwałam odgłosów ruchu, ale nie było żadnego.Usłyszałam sowę.I samolot.Gdyby tylko ludzie wiedzieli, nad czym przelatują.Wszyscy znajdujemy się we wnętrzach samolotów.Okno w łazience zabite deskami.Wielkie śruby.Wszędzie szukałam jakiejś broni.Pod wanną, za rurami.Ale nic nie znalazłam.Nawet gdybym znalazła, nie mam pojęcia, w jaki sposób bym się nią posłużyła.Ja obserwuję jego, a on obserwuje mnie.Nigdy nie dajemy sobie najmniejszej szansy.On nie sprawia wrażenia bardzo silnego, ale jest o wiele silniejszy ode mnie.Musiałabym działać przez zaskoczenie.Wszystko zamknięte na podwójne zamki.Na drzwiach mojej celi jest nawet alarm antywłamaniowy.Pomyślał o wszystkim.Chciałam włożyć kartkę w brudną bieliznę.Ale nie posyła nic do pralni.Kiedy zapytałam o bieliznę pościelową, oświadczył, że za każdym razem kupuje nową, mam powiedzieć, kiedy mi będzie potrzebna.Jedyna szansa to muszla klozetowa.Minny, nie piszę do ciebie, rozmawiam sama z sobą.Kiedy wyszłam w jednej z najmniej upiornych spódnic, które dla mnie kupił, podniósł się (przez cały czas siedział przy drzwiach).Czułam się jak dziewczyna na balu schodząca po wielkich schodach.Zatkało go.Pewnie dlatego że zobaczył mnie w „swojej” spódnicy.I z rozpuszczonymi włosami.A może był to po prostu szok, kiedy zobaczył mnie bez knebla.Uśmiechnęłam się, obróciłam się w koło i zgodził się nie zakładać mi knebla, pozwolił mi też rozejrzeć się po domu.Trzymał się bardzo blisko.Wiedziałam, że jeśli wykonani najmniejszy fałszywy krok, rzuci się na mnie.Na górze sypialnie, pomieszczenia piękne same w sobie, ale pachnące stęchlizną, nie zamieszkane.Wszędzie dziwnie martwe powietrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]