Podobne
- Strona startowa
- Charles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)
- John Leguizamo Pimps, Hos, Playa Hatas, and All the Rest of My Hollywood Friends (2006)
- Fred Bergsten, John Williamson Dollar Overvaluation and the World Economy (2003)
- Kos Kala, Selby John Moc aloha i wiedza huny (2)
- Kos Kala, Selby John Moc aloha i wiedza huny
- Marsden John Kroniki Ellie 03 Przycišgajšc burzę
- Adams G.B. History of England From the Norman Conquest to the Death of John
- Orson Scott Card Kalejdoskop
- NEJ 10 Denning Troy Gwiazda po gwiedzie
- Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- erfly06132.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Większość księżniczek posiada takie przedmioty - wytknęła mu Księżniczka.- A ta księżniczka była zła.Sam tak powiedziałeś.Więc zażądałaby.och, na przykład orlego pióra z gniazda na szczycie najwyższej góry świata - zasugerował czarodziej.- I czarnej perły z muszli na dnie najgłębszego oceanu! - zawołała księżniczka, radośnie klaszcząc w dłonie.- I pierścienia z nosa olbrzyma ludojada - dodał Kedrigern.-Albo łuski z paszczy smoka ziejącego ogniem.Rozumiesz?Zorilon z zakłopotaniem kręcił głową.- Chcecie, żebym utrudniał życie moim bohaterom.Ale przecież w bajkach ludzie powinni żyć długo i szczęśliwie!- Tylko dobrzy ludzie.I tylko jeśli przedtem porządnie się nacierpią.Dopiero wtedy doceniają swoje szczęście - oświadczyła Księżniczka.- W bajkach jest zupełnie jak w prawdziwym życiu, tylko że w prawdziwym życiu nie wszystko dobrze się kończy.- Tak.chyba rozumiem.-1 nie powinni być zanadto szczęśliwi.To znaczy, nie wolno mówić: „I odtąd zawsze żyli szczęśliwie”.Żadne małżeństwo nie jest szczęśliwe przez cały czas.Kedrigern odwrócił się do niej z bolesnym zdziwieniem.- Kochanie, zawsze myślałem, że my.zdawało mi się.czy nie jesteś.?Księżniczka uspokajająco poklepała go po dłoni.- Oczywiście, że jesteśmy szczęśliwi, ale my nie jesteśmy zwyczajnym małżeństwem.Mówiłam o innych ludziach.Wszyscy mają małżeńskie problemy, nawet jeśli poślubili piękną księżniczkę albo królewicza z bajki.Pomyśl choćby o niektórych swoich klientach.Nawet wielcy królowie i królowe nie mogą bez przerwy pławić się w szczęściu.Niestety to smutna prawda, kochanie.Nawet nie podejrzewamy, jak rzadko władcy bywają szczęśliwi.Na twarzy Zorilona pojawił się wyraz olśnienia.Bajkopisarz wykrzyknął:- Będą żyli szczęśliwie przez jakiś czas, a potem ŁUP! Załatwię ich! Piękna księżniczka dostanie okropnej migreny, a przystojnemu księciu zacznie dokuczać dawna rana w nodze, nie wyleczona do końca, ich najstarszy syn zejdzie na złą drogę, smok porwie ich córkę i.i zaraza spustoszy ich królestwo! No, zaraza dopiero im dołoży!Księżniczka kiwnęła głową.- Zrozumiałeś, o co chodzi.Tylko nie przesadzaj.Kedrigern pochylił się do przodu i podniósł palec gestem mentora.- Moja żona ma absolutną rację co do królów i królowych, chłopcze.Władcy z reguły bywają nieszczęśliwi.Weźmy tę bajeczkę o młynarzównie: powinieneś stworzyć znacznie bardziej chciwego króla.Niech zmusza młynarzównę, żeby uprzędła złoto po raz drugi i trzeci.- Coraz więcej złota! Całą stodołę! - dorzuciła Księżniczka.- I zamiast od razu kazać jej obiecać, że odda swoje pierworodne dziecko, powinieneś do tego doprowadzić stopniowo.- Zbudować napięcie! Stworzyć atmosferę zagrożenia! Porwany ich zapałem, Zorilon powiedział:- Za pierwszym razem dałaby mu bransoletkę, a potem.potem pierścionek.I dopiero później, doprowadzona do rozpaczy, ze łzami w oczach obiecałaby mu swoje pierworodne dziecko! Oczywiście!- I nie powinna od razu odgadnąć jego imienia - zaznaczyła Księżniczka.-Jeden raz nie wystarczy.- Imię też musisz zmienić.„Larry” zupełnie nie pasuje.Wiesz, tylu małych ludzi ma na imię „Larry”.-Ilu?- Och, setki - zapewnił go Kedrigern.- Nie znam żadnych małych ludzi.Trudno ich spotkać.Po prostu próbowałem znaleźć odpowiednie imię.Jak mam go nazwać? -zapytał Zorilon, podnosząc psa i drapiąc go pod brodą.- Może „Rumpelstiltskin”? Chociaż to popularne imię w twojej rodzinie, bardzo rzadko się trafia wśród małych ludzi.Bajkopisarz wstał, wepchnął psa w objęcia czarodzieja, sięgnął po pióro, pergamin i zrobił sobie miejsce na stole, mówiąc do gości:- Bardzo mi pomogliście.Chciałbym zanotować wasze rady, dopóki mam je świeżo w pamięci.- Świetny pomysł.Pójdziemy spać i zostawimy cię samego, żebyś mógł spokojnie pracować - powiedział Kedrigern, postawił psa na podłodze i ujął rękę Księżniczki.O poranku Zorilon powitał ich ziewając, z zaczerwienionymi oczami, ale w dobrym nastroju.Prawie całą noc przesiedział nad swoimi bajkami, robiąc notatki, i koniecznie chciał opowiedzieć o planowanych przeróbkach.Księżniczka i Kedrigern musieli ciągle go upominać, żeby od razu zabrał się do pracy nad swoimi pomysłami, zamiast o nich gadać - inaczej gotów był podzielić się z nimi każdym szczegółem.Zorilon odprowadził ich do stajni, nieustannie protestując, że jeden nocleg nie stanowi odpowiedniej rekompensaty za ich literacką krytykę i porady, lamentując, że nigdy nie zdoła im odwdzięczyć się należycie.Rozpływał się w przeprosinach, kiedy Kedrigern siodłał konie i pakował bagaże.Nagle czarodziej odwrócił się z uśmiechem.- Zorilonie, wiem, jak możesz się odwdzięczyć - oznajmił, kładąc dłoń na ramieniu młodzieńca.- Podróżowałeś daleko w trakcie swoich badań.Czy natknąłeś się na jakąś wzmiankę o Królestwie Śpiewającego Lasu?Zorilon zastanowił się nad pytaniem, zmarszczył brwi i odpowiedział:-Nie.Kedrigern odwrócił się z fatalistycznym westchnieniem.Księżniczka zapytała:- Może znasz historię o złym czarodzieju? Wstrętny typ, który zmienił rodzinę królewską w miecz, tarczę i koronę.- Ach, ta historia.„Zemsta Vorvasa Mściwego”, taki ma tytuł -odparł rzeczowo Zorilon.- Słyszałem ją tylko raz.Nie cieszyła się taką popularnością, jak bajki o pięknych córkach poślubiających przystojnych książąt albo o wyłudzaniu garnków złota od skrzatów.- Czy bajarz mówił, gdzie się to wydarzyło? - zapytał czarodziej.- Dawno temu, w królestwie na zachodzie.- Czy wymienił jakieś punkty orientacyjne? - naciskał Kedrigern z rosnącym rozczarowaniem.- Niech pomyślę.Wspominał coś o rzece.Tak, musicie przeprawić się przez Rzekę Lamentu, na pewno.I było jeszcze ostrzeżenie: „Strzeż się Zielonego Czegoś Tam”, tak mówił tamten facet.- Nic więcej?- Niestety.- Nie szkodzi, Zorilonie.Sporo nam pomogłeś - zapewniła Księżniczka.- Pojedziemy na zachód i poszukamy lamentującej rzeki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]