Podobne
- Strona startowa
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Trollope Joanna Najlepsi przyjaciele
- J.Chmielewska Slepe szczescie
- J.Chmielewska Skarby
- Bestie Konca Czasow
- Chmielewska Joanna Lesio (www.ksiazki4u.prv.pl)
- Chmielewska Joanna Florencja Corka Diabla (www.ksi
- Chmielewska Joanna Nawiedzony Dom (www.ksiazki4u.p
- Christoppher A. Faraone, Laura K. McClure Prostitutes and Courtesans in the Ancient World (2006)
- Biala Roza
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewelina111.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Milicja zabawiła we wnętrzu domu nie dłużej niż półtorej minuty, po czym pozostała na straży na zewnątrz.Po kwadransie dobiły następne pojazdy, jeszcze jeden radiowóz, wóz techniczny i karetka pogotowia.— Idziemy! — zarządził Maciek posępnie.— Nawiążemy kontakt ze społeczeństwem…Ludzie wiedzą wszystko.Po pół godzinie mieliśmy jasny obraz wydarzeń.Żona Piaskowskiego wyjechała akurat wczoraj do siostry, bo tam było świniobicie.Pojechała po mięso i miała zostać dwa dni.Piaskowski miał zwyczaj porządnie zamykać zarówno dom, jak i furtkę.Kiedy wrócił z pracy i ujrzał wszystko otwarte, od razu tknęły go złe przeczucia.Przeleciał przez cały budynek i znalazł Gobolę…— Pani kochana, zimny trup! Serce? Jakie tam serce, zabity! Zamordowany strasznie! Podobnież mu gardło poderżnął… Wcale nie gardło, głowę! Rozbił mu głowę całkiem, na drobne kawałki! Któżby, jak nie złodziej? Dom okradziony… Właśnie że nie okradziony, nie zdążył! Gobola wcześniej wrócił, patrz pani, przeznaczone mu było…Zwłoki Goboli leżały w pokoju na poddaszu, jedynym, do którego nie zajrzeliśmy.Zanim poszedł do tego dentysty, z jakichś powodów wrócił do domu.Prawdopodobnie zastał włamywacza, zaskoczył go, włamywacz złapał, co mu wpadło pod rękę i walnął z całej siły.Podobno był to taki jeden, który tu się kręcił koło Goboli, źle mu z oczu patrzyło, nietutejszy, obcy, od paru miesięcy się plątał.Milicja od razu zaczęła go szukać, wczoraj tu był, wiedział, że Piaskowska pojechała na to świniobicie…Wróciłam do samochodu, wsiadłam i zapaliłam papierosa.Po chwili wsiadł i Maciek.— Odjedźmy stąd — powiedział z troską.— Stoimy jak na patelni.Od początku mówiłem, że to może być niebezpieczne.Mniej więcej po dwóch kilometrach zatrzymałam się na drodze pod lasem.Skutki wstrząsu nieco złagodniały.— Jestem ogłuszona — powiadomiłam Maćka.— Uważam, że to przerażające.Pech…? Przypadek…?— W duchy wierzysz.Trzasnęli go, bo za dużo wiedział.— I ta jego wiedza, co? Zmieniała nagle charakter? Wyszczerzyła zęby i zaczęła gryźć? Przecież nie dowiedział się wczoraj!— Ale znikł im z oczu.I dopiero teraz go znaleźli.Albo może nie chcieli dopuścić do kontaktu z nami.Przypuszczenie było potworne.— Nie denerwuj mnie — powiedziałam gniewnie.— Ten Dojdą się tu gdzieś plącze.Już raz się włamywał, wynajęli go ponownie, poszedł szukać map i Gobola go zaskoczył…Maciek wpadł mi w słowa.— I wygłupił się przez zaskoczenie, bo się bał recydywy.Też możliwe.Powinniśmy go może znaleźć, zanim milicja zdąży…— I coś z niego wydusić? Myślisz, że powie?— Nie wiem, czekaj, czy tu nie ma jakichś powiązań? Dojda zaczepił się w lesie, a ten jakiś Filuś, Pikuś…— Zefuś, o ile pamiętam.— A ten Zefuś został leśniczym…— I Dojdą do niego przyjechał? Może.Też go musimy znaleźć.Co to za imię może być…? Leśniczy… Nadleśnictwo!*W nadleśnictwie nikogo nie było, bo instytucja skończyła już urzędowanie.Wieści o Dojdzie udzieliła nam sprzątaczka, której musiałam zrelacjonować kolejną sagę.Szukam mianowicie tego Dojdy na polecenie jego siostry, która prosiła mnie o sprawdzenie jak mu się wiedzie i czy się z czymś nie wygłupia, a szczególnie czy nie próbuje się żenić z jakąś niestosowną panienką, bo zawsze był romansowy.Sprzątaczkę moja improwizacja żywo zainteresowała.Dojdę znała z widzenia i wiedziała gdzie mieszka, bo akurat tamtejsza leśniczyna była powinowatą jej sąsiadki.Drogi opisać nie umiała, więc doprowadziła mnie do mapy i kazała samej popatrzeć.Szukałam tej leśniczówki przeraźliwie długo, bo równocześnie milczący w kwestii Dojdy Maciek z uwagą studiował wiszący obok spis placówek, przy których widniały nazwiska leśniczych i gajowych.Zdążyłam się dowiedzieć, że Dojdą pracuje jako umysłowy, w takiej rachubie, gdzie pilnują drzewostanu i liczy wszystko co zostało przeznaczone do wycięcia, wycięte, wywiezione, przydzielone i zmarnowane.Po większej części przebywa w terenie, ale zasadniczo mieszka u powinowatej sąsiadki.Maciek łypnął na mnie okiem i kiwnął głową, oderwałam się zatem od dróg, ścieżek i sprzątaczki.— Po imionach patrzyłem — oznajmił, wsiadając do samochodu.— Pomyślałem, że albo na zet, albo takie co ma w środku ef
[ Pobierz całość w formacie PDF ]