Podobne
- Strona startowa
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Trollope Joanna Najlepsi przyjaciele
- J.Chmielewska Slepe szczescie
- J.Chmielewska Skarby
- Chmielewska Joanna Lesio (www.ksiazki4u.prv.pl)
- Chmielewska Joanna Florencja Corka Diabla (www.ksi
- Chmielewska Joanna Nawiedzony Dom (www.ksiazki4u.p
- Chmielewska Joanna Krowa Niebianska (www.ksiazki4u
- Chmielewska Joanna Dwie glowy i jedna noga (2)
- EmuSeqTool UG
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alu85.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Purchel błagał obsługęradiowozu o przysłanie mu taksówki, a porucznik łypał okiem we wszystkichkierunkach równocześnie.Przy swoich nogach ujrzał nagle psa.Poznał go od razu.Pies popatrzył na niego wzrokiem prawie ludzkim, odbiegł kawałek, zatrzymał sięi obejrzał.Porucznik doznał ulgi i bez chwili wahania ruszył za nim.Wzakamarku pomiędzy budynkami zastałliczne towarzystwo.- Jaki on miał numer, ten Purchel? - spytałagorączkowo Janeczka, zanim zdążył się odezwać.- Prawdziwy czy fałszywy? Bo niech pan sobie przypomni, u nas czekał zfałszywym i tutaj poprzednio przyjechał też z fałszywym.A teraz co? Sprawdziliprzecież! - Teraz miał prawdziwy - odparł porucznik i.zaczął szybko myśleć.-Gdzie się zatrzymał poprzednio? Też tam? Pod sklepem? -Nie.Tutaj.Bardzo bliskoprzejścia.- W takim razie dedukuję, że z jakiegoś powodu nie zmieniłprawdziwego na fałszywy i dlatego odjechał dalej.Może sobie pogratulować.-Ochchch.- powiedziała Janeczka.- No dobrze, powiemy panu.Znów się tuspotkali i mój brat słyszał, co mają zamiar kraść.Ta akurat wiedza była dlaporucznika bezcenna.Ponadto Janeczka wysunęła propozycję, żeby włączyć w sprawęsprzymierzeńca w postaci pana Zajrzała.Znów jechał z Poznania samochód, doktórego złodzieje mieli kluczyki.- W porządku, to jest robota dla mnie -powiedział porucznik.- Niech was ręka boska broni wtrącać się do tej imprezy na%7łoliborzu.Niech kradną, długiej uciechy z tego nie będą mieli, to wamgwarantuję.Adres tego pana Zajrzała proszę.- No i dlaczego znowu niepozwoliłaś powiedzieć ani słowa o panu Wolskim? - spytał Pawełek, wchodząc dopokoju siostry po opuszczeniu łazienki.Janeczka elegancko wygładziła pościel natapczanie.Zawahała się, odwinęła kołdrę i usiadła.-Bo ja wiem.Ten pan Wolski jest strasznie dziwny.Ja bym wolała poznać gotrochę lepiej.On jest przecież chyba po naszej stronie? -Wygląda, że po naszej.Ale może być tak, że porucznik coś o nim wie.Też byśmy siędowiedzieli.- Ja uważam, że chyba nie wie.A jeżeli niewie, to byłaby to zdrada wspólnika.Głupi donos.I mogliby mu przeszkodzić, i naprzykład zabrać te pluskwy.Nie jestem pewna, ale tak mi się wydaje.Pawełekzastanowił się, sapnął i opadł nafotelik.-No może.A może odwrotnie, on jest wszajce i po cichu wszystko kontroluje.-I tak im ułatwia pracę, dziurawiąc opony?- Może z czymś nawalili i to było za karę.Nie wypłacili mu doli.Albo miało tobyć takie podstępne ostrzeżenie.Jedno co jest pewne, to to, że musi im sięmylić, które pan Wolski, a które my.On jest w ogóle czysta perła dla nas, bojakby co, można zwalić na niego wszystko i nam się upiecze.Janeczka zzadowoleniem kiwnęła głową.-No więc właśnie.Wolę go ukrywać najdłużej, jak się da.uważam, że trzeba siędo niego porządnie przyczepić.I możliwe, że w końcu nawet z nim porozmawiać.Resztę porucznik wie i niech sam załatwia tych prokuratorów i ministrów.- Itego jakiegoś Lewka.Co to może być, ten Lewek? Z książki telefonicznej niewyszedł.A co do prokuratorów, to jak on ma łapać tych złodziei, skoro w szajcemają prokuratora? Ale może go teraz wyleją z roboty.To co robimy? - Popierwsze, znów się rozdzielamy, ale tylko częściowo.Po drugie, niech Bartekzrobi tę Szwedkę dla Stefka.Po trzecie, niech się Zbinio zajmie bratem WieSIa.Po czwarte.nie wiem, co po czwarte, bo to zależy od tego, co będzie.-ZaPurchlem jezdzimy? - A po co? Już o nim wszystko wiemy.Teraz niech za nimjezdzi porucznik, może go złapie na jakimś odpowiednim gorącym uczynku.- Trochębym mu utrudnił - powiedział Pawełek, podnosząc się z fotelika.- Komu? -Purchlowi.Niech mu się nie jezdzi za łatwo.- To zawsze można - zgodziła się Janeczka.- Czekaj, wiem, co po czwarte! To wogóle jest doskonały pomysł.Wszystkim tym przestępcom powinno się utrudniać!Więc jednak za Purchlem trochę pojezdzić musimy, żeby ich poznać.-Pierwszorzędnie! - ucieszył się Pawełek.- A potem razem z Bartkiem i Stefkiembędziemy odwalać robotę! To co, skoczę na górę po Rafała?-Skocz.Rafał akurat dysponował odrobiną luzu, ponieważ jego obecna narzeczona wyjechałana kilka dni.Zdradził się z tym prawie bezwiednie, wyrażając zgodę napoczynania śledcze.Samochodem jadącym z Poznania zainteresował się wyraznie.-Volkswagen ma to być? Golf?- Golf - potwierdził Pawełek.- A co.?-I pod jaki adres jedzie? Pawełek wymienił ulicę i numer domu.Rafał spojrzał nabudzik Janeczki.- Wy to nie, ale ja bym mógł - rzekł z lekkim wahaniem.- Matcepowiem, że muszę pojechać po kogoś na dworzec.Co wy na to? Pawełek poparł jegomyśl z ognistym zapałem.Odżałować nie mógł, że nie zobaczą akcji, jaką saminaraili policji.Dzięki Rafałowi mogli mieć przynajmniej relację z wydarzeń.- Ito się zgadza, na dworcu trzeba czekać na przyjeżdżającą osobę i ty też będzieszczekał na przyjeżdżającą osobę - zwróciła uwagę Janeczka.- Więc prawie powieszprawdę.- W porządku, jadę! - zdecydował się Rafał.- Która godzina.? Dopiero po dziesiątej, to jeszcze za wcześnie.Ale pojadę,pociągi się czasem spózniają.Mieli najszczerszy zamiar czekać na jego powróti od razu usłyszeć opowieść, ale pani Krystyna dopilnowała, żeby znalezli się włóżkach.W łóżkach zaś sen zmorzył ich, zanim się zdążylizorientować.-Znalazłem sobie bardzo dobre miejsce i nawet nie wysiadałem - mówił nazajutrzRafał przed domem Purchla.- Małych fiatów stoi tam zatrzęsienie, innych wozówteż dużo, chociaż przeważnie mają garaże.Siedziałem i patrzyłem możliwe nawet,że udało mi się zdrzemnąć ale obudził mnie pies.Jakaś pani z nim wyszłaszczekał, bo zobaczył kota, poderwał mnie akurat we właściwej chwili.Golf zPoznania przyjechał dziesięć po dwunastej i powiem wam, że zorganizowane to byłopięknie.Złodzieje czekali aż trudno uwierzyć, o dwa samochody ode mniePrzyjechali i zaparkowali właśnie w tym czasie, kiedy się zdrzemnąłem, więcwcale o nich nie wiedziałem.Facet przyjechał tym Golfem, wysiadł i zacząłotwierać bramkę w ogrodzeniu, taka mała willa to była, a złodzieje zadziałalibezczelnie wręcz nie do uwierzenia.Janeczka poruszyła się gwałtownie,machnęła ręką i trafiła go w ucho.- Wyszedł! - syknęła.- Uważaj teraz! Rafałurwał opowieść i zapalił silnik.Przez chwilę wszyscy milczeli, obserwującwsiadającego do samochodu Purchla
[ Pobierz całość w formacie PDF ]