Podobne
- Strona startowa
- Lynch Jennifer Sekretny dziennik Laury Palmer
- w. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY
- w. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY(1)
- Sw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY
- Sw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY(1)
- Lem Stanislaw Dzienniki gwiazdowe t.1 (SCAN d
- Harry Eric L Strzec i bronic (SCAN dal 714)
- H.P. Lovecraft 16 opowiadan (2)
- Robinson Kim Stanley Czerwony Mars (SCAN dal 1129)
- Prus Boleslaw Lalka 9789185805365 (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- thelemisticum.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wieczorem byłem na obiedzie u pułkownika House'a.Wkrótce po tym, jak usiedliśmy dostołu, pani House zaabsorbowała mnie rozmową na tematy stanowczo bardziej związane zżyciem towarzyskim niż z czymkolwiek innym.Gdy ta rozmowa trwała już dobrą chwilę,pułkownik House nagle się wtrącił: Moja kochana, przestań.Są dużo ważniejsze sprawy, októrych musimy pomówić!" Pani House trochę się zapomniała, ale pułkownik również siętrochę zapomniał.Zachowałem spokój, udając, że niczego nie słyszałem.Przeszliśmy pózniejdo salonu; mieszkanie było bardzo ładne, ale nie zbytkowne.Po kwadransie pułkownikpoprosił mnie do swego gabinetu; wisiały tam portrety Wilsona, Franklina Roosevelta orazinnych sławnych amerykańskich mężów stanu.Usiedliśmy razem na kanapie i pułkownikpokazał mi listy otrzymane od różnych wybitnych osobistości, w tym jeden ważny list odPrezydenta.Rozmawialiśmy ze sobą szczerze o różnych sprawach: o frakcjach w łonie rządu io tym, co podczas swojej niedawnej wizyty u pułkownika powiedział minister Hull oRaymondzie Moleyu: próbuje on znówwkraść się w łaski kół rządowych w Waszyngtonie*; Hulla to złości, a House obawia się, że ztego może wyniknąć coś niedobrego.Ta historia przypomniała mi o pewnym zaproszeniu, które otrzymałem jakieś dwa tygodnietemu w Wirginii.Gerard Swope zapraszał mnie wówczas usilnie, żebym po powrocie doNowego Jorku przyszedł do niego na lunch lub śniadanie, w którym wzięliby udział równieżHerbert Bayard Swope, Owen D.Young i Raymond Moley.Gerard Swope jest naczelnymdyrektorem General Electric Company, Herbert grał jakąś niewyrazną rolę na konferencjigospodarczej w Londynie, a Owenem Youngiem nigdy się specjalnie nie zachwycałem.Zaproszenia nie przyjąłem, głównie dlatego że wyczuwałem w tym jakąś grę.Do żadnego ztych czterech ludzi nie mam zaufania.Może należało przyjąć to zaproszenie, żeby siędowiedzieć, co się kryje za tym zainteresowaniem moją osobą, ale nieufność do nich wzięławe mnie górę.Nigdy nie usiadłbym do lunchu w towarzystwie ludzi Morgana chyba żemógłbym się przy tej okazji czegoś dowiedzieć o ich pobudkach i poglądach.9 maja 1934.Zroda.Nadszedł dzień mego wyjazdu.Był u mnie Julian Mack, sędzia Federalnego SąduOkręgowego w Nowym Jorku.Rozmawiał ze mną przez pół godziny o problemie żydowskimw Niemczech.Poinformowałem go, że 11 czy 12 marca Hitler kazał zaniknąć więzieniezwane Columbia Haus, w którym torturowano %7łydów i innych aresztowanych, i zapowiedział,że bez nakazu sądowego nikt nie będzie mógł być przetrzymywany w areszcie z jakiegokol-wiek powodu dłużej niż 24 godziny.Jego zdaniem to dobry omen; to samo mówiłem wChicago.Zapytał, czy moim zdaniem bojkot w Stanach Zjednoczonych powinien być złagodzony.Odpowiedziałem: Tak, jeżeli uważacie, że Hitler naprawdę łagodzi swoje postępowanie.Zróbcie to na razie tylko tytułem próby; jeżeli Niemcy zaniechają stosowania swychbrutalnych represji, ograniczcie bojkot w sposób bardziej zdecydowany".Nie powiedział, żebędzie o to konkretnie zabiegał, ale oświadczył, że zajmie się tym problemem.O 12-ej Washington" wypłynął z portu i poszedłem spać.17 maja 1934.Czwartek.Przyjechałem do Berlina o 10.30 wieczorem.Na dworcu czekała na mnie rodzina i całypersonel ambasady.Byłem szczęśliwy, że jestem znowu w domu, ale od razu odczułem, jaknapięta jest atmosfera polityczna.18 maja 1934.Piątek.Dziś rano miałem szczerą poufną rozmowę z Messersmithem, który wyjeżdża objąćstanowisko posła w Austrii.Mówiliśmy szczegółowo o sytuacji* Raymond Moley po objęciu prezydentury przez Roosevelta w marcu 1933 r.został mianowanypodsekretarzem stanu i członkiem trustu mózgów".Opuścił te stanowiska we wrześniu 1933 r.%7łydów w Austrii, o niebezpieczeństwie płynącym z nadawania pewnym sprawom zbytniegorozgłosu, o słuszności hamowania upodobań do wielkich imprez towarzyskich, a przedewszystkim o pożytku płynącym z utrzymywania ścisłych, poufnych stosunków z nasząambasadą w Berlinie.Zgodził się ze mną całkowicie.Dał mi jeden egzemplarz swegosprawozdania z kontroli paryskiej ambasady, przeprowadzonej na prośbę ministra Hulla.Sprawozdanie stwierdza, że w ambasadzie zatrudnionych jest bez żadnej potrzeby zedwudziestu pracowników i wskazuje, jak można się bez nich obyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]