Podobne
- Strona startowa
- Steven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American L
- Sarah Masters Voices 1 Sugar Strands
- Mastering Delphi 6
- Mastering Delphi 6 (2)
- Dikotter Frank Wielki głód
- Robert Louis Stevenson Katriona
- Harrison Harry Stover Leon Stonehenge (2)
- en EWAN SLM v40
- Lindskold, Jane [Firekeeper 02] Wolf's Head, Wolf's Heart
- Burroughs William S Pedal
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bezpauliny.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Idę z tobą - powiedział Ed.- Nie musisz - odparła Della.- Lepiej będzie, jeśli tutaj zostaniesz.Nikt cię tu nie zna, a w budynku może znajdować się ktoś, kto zechce najpierw strzelić, a dopiero potem rozmawiać z tobą o pogodzie.- W takim razie idź pierwsza i ostrzeż, kogo trzeba, że jestem swój.Pójdę za tobą.Tutaj nie zostanę.- A kto zaopiekuje się przez ten czas Shearsonem?- Shearson da sobie radę.Chyba nie obawiasz się, że zacznie uciekać do Waszyngtonu?Della wahała się przez chwilę, po czym powiedziała:- W porządku.Zawołam cię, kiedy teren będzie sprawdzony.Zabrawszy ze sobą rewolwer, zniknęła we wnętrzu budynku.Ed czekał na chodniku, obserwowany przez bladą i zmęczoną Karen oraz zobojętniałego Petera Kaisera.Shearson wciąż spał.Jego chrapanie przypominało odgłosy zwykle zwiastujące erupcję wulkanu.Z oddali, gdzieś z Beverly Hills, do uszu Eda dobiegały odgłosy zawodzących syren strażackich i suche, urywane trzaski, które mogły być jedynie odgłosami broni maszynowej.Wreszcie Della wychyliła się z okna pierwszego piętra i zawołała:- W porządku, nikogo nie ma.Możesz tu przyjść, jeśli chcesz.Ed cofnął się wzdłuż linii samochodów ustawionych w niemal równych odstępach za prowadzącym chevym.W drugim za kierownicą siedział Jim Rutgers, główny księgowy farmy.- Czy długo będziemy tutaj stali? - zapytał Eda.- Zdaje się, że musimy podjąć szybko decyzję, gdzie spędzimy noc.- Za piętnaście minut ruszymy - odparł Ed.- Pani McIntosh próbuje nawiązać kontakt z FBI, żeby przekazać wiadomość, iż jesteśmy w Los Angeles i mamy ze sobą Shearsona Jonesa.Przecież to w końcu problem właśnie FBI.Przynajmniej nie powiedzą, że nie wykonaliśmy obywatelskiego obowiązku.Jim odwrócił się do swojej żony i czwórki dzieci śpiących na tylnym siedzeniu.- Bardziej niż obywatelski obowiązek interesują mnie te dzieci - powiedział.- Ed, kiedy myślę o ich przyszłości, włosy stają mi dęba na głowie.- Mnie także, Jim - odparł Ed łagodnie.- Daj mi jeszcze kilka minut, a potem poszukamy miejsca na nocleg.Wszedł do budynku i ruszył po schodach.Wewnątrz było tak ciemno, że musiał trzymać się poręczy, aby iść w dobrym kierunku.Panował tu smród spalonego papieru i ludzkiego moczu.Dotarł do pierwszego piętra i już miał wspinać się wyżej, gdy niespodziewanie ukazała się przed nim Della.- To tutaj - powiedziała.- A przynajmniej to było tutaj.Ed wszedł do małego hallu przedzielonego na pół szklaną przegródką, teraz popękaną.Na jednej ze ścian wisiał kalendarz, przedstawiający odrzutowiec Diamond I przelatujący nad zatoką San Francisco.W pomieszczeniu stało szare biurko z powyrywanymi szufladami.Na małym stoliku spoczywała elektryczna maszyna do pisania firmy IBM.Z braku prądu nie mogła zadziałać, jednak wciąż wkręcony był w nią papier.- Nie zostawili nawet żadnego telefonu kontaktowego -powiedziała Della.- Napiszę jednak wiadomość i przypnę ją do ściany.Może któryś z agentów jednak tu przyjdzie i skontaktuje się z nami.- A do tego czasu będziemy musieli przetrzymywać Shearsona Jonesa.- A co nam pozostało?Ed rozejrzał się po opuszczonym, zdewastowanym biurze.- Proponuję go uwolnić.I jego, i Petera Kaisera.Nie ma żadnej szansy, że któryś z nich stanie kiedykolwiek przed sądem.Nie w najbliższym czasie.Poza tym co to ma w końcu za znaczenie? W sytuacji, w jakiej znalazł się cały kraj.- To ty przecież uważałeś za swój obowiązek zdemaskować go przed całymi Stanami- zauważyła Della.- A teraz chcesz go wypuścić?Ed usiadł przy stoliku i wykręcił papier z maszyny.Uważnie przeczytał nagłówek i ostrożnie położył papier na stoliku.Kiedy się odezwał, jego głos był zupełnie inny niż przed chwilą - zimny i nieprzyjemny.- Tak - powiedział.- Chcę go wypuścić, ponieważ cały ten kryzys głodowy okazał się czymś zupełnie innym, niż wyglądało to na początku.- Co ty bredzisz?- Wiem, co mówię.Skoro jak twierdzisz, to jest bezpieczny dom Federalnego Biura Śledczego, to dlaczego używają oni papieru firmowego Your Spread From The Sky?Della zmarszczyła czoło.- To po prostu przykrywka.Że niby tu jest firma specjalizująca się w fotografiach powietrznych.To wszystko.Chyba nie spodziewasz się, że wszędzie dookoła będzie podobizna J.Edgara Hoovera.- To właśnie Your Spread From The Sky rozsypała Vorar D nad moimi polami.Nad moimi i nad większością farm w Kansas.A ty chcesz mi wmówić, że to przykrywka dla FBI? I że ty sama jesteś agentką FBI? Mogłabyś wymyślić coś lepszego.- Ed wstał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]