Podobne
- Strona startowa
- Fred Bergsten, John Williamson Dollar Overvaluation and the World Economy (2003)
- Paul Williams Mahayana Buddhism The Doctrinal Foundations, 2008
- (eBook) James, William The Principles of Psychology Vol. I
- Williams Tad Smoczy tron (SCAN dal 952)
- Wiktor Krawczenko Wybrałem wolnoÂść. Życie prywatne i polityczne radzieckiego funkcjonariusza
- De Sade D. A. F. Zbrodnie milosci (2)
- George Orwell 1984
- Doyle Arthur Conan Studium w szkarłacie
- McNaught Judith Raj
- Terry Pratchet Kosiarz (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- myszkuj.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawsze kiedy widzi światło w moim oknie, zachodzi na kieliszek rumu.Jakieś pięć nocy temu zastał mnie pijanego i napalonego.Od słowa do słowa, pokazałem mu, jak krowa jadła kapustę.W noc po tym, jak go miałem, przechodzę obok piwiarni na rogu, a on wychodzi borracho* i mówi: “Napij się”.- “Nie chcę pić” - odpowiadam.Na to on wyciąga pistola i mówi: - “Napij się”.- Odebrałem mu pistola, a on wszedł do knajpy, żeby zadzwonić po posiłki.Musiałem wejść i wyrwać telefon ze ściany.Każą mi teraz za to płacić.Po powrocie do mieszkania, które mieści się na parterze, zobaczyłem, że napisał mydłem na szybie El Puto Gringo*.Zamiast to zetrzeć, zostawiłem.Reklama się opłaca.Pojawiały się kolejne drinki.Allerton poszedł do toalety, a w drodze powrotnej wdał się w rozmowę przy barze.Guidry oskarżał Hymana o to, że będąc pedałem, udaje, że nim nie jest.Lee próbował wyjaśnić Guidry'emu, że Hyman naprawdę nie jest pedałem.- On jest pedałem, a ty nie, Lee.Ty tylko chodzisz i udajesz, że jesteś pedałem, żeby móc się podłączyć do interesu - odparł Guidry.- Komu by zależało na podłączeniu się do twojego starego, zmęczonego interesu? - spytał Lee.Zobaczył, że Allerton rozmawia przy barze z Johnem Dume'em.Dume należał do małej kliki pedałów rezydujących na Campeche w piwiarni “Zielona Latarnia”.On sam nie był jawnym pedałem, ale pozostali chłopcy byli głośnymi ciotami i niechętnie widywano ich w “Ship Ahoy”.Lee podszedł do baru i zaczął rozmowę z barmanem.Mam nadzieję, że Dume powie mu o mnie, pomyślał.Lee czuł się zawsze niezręcznie, wygłaszając dramatyczną kwestię: “muszę-ci-coś-powie-dzieć”.Znał też z krępującego doświadczenia trudności wynikające z niedbałego wyznania: “Wiesz, a tak a propos, jestem pedałem”.Czasami nie słyszą dobrze i krzyczą: “Co?” Zdarza się też, że w rozmowie wtrącasz: “Gdybyś był takim pedałem jak ja”.A ten drugi ziewa i zmienia temat, a ty nie wiesz, czy zrozumiał, czy nie.Barman mówił:- Więc ona mnie pyta, dlaczego piję.Co jej mogę powiedzieć? Nie wiem dlaczego.Dlaczego waliłeś w kanał? Wiesz dlaczego? Nie ma żadnego wytłumaczenia, ale spróbuj to powiedzieć komuś takiemu jak Jerri.Spróbuj to wyjaśnić jakiejkolwiek kobiecie.- Lee kiwnął głową ze współczuciem.- Ona mnie pyta, dlaczego nie śpisz więcej i nie odżywiasz się lepiej? Nie rozumie, a ja nie potrafię tego wytłumaczyć.Nikt nie potrafi tego wytłumaczyć.Barman odszedł obsłużyć klientów.Dume podszedł do Lee.- Jak ci się podoba? - spytał, wskazując na Allertona butelką z piwem.Allerton stał po przeciwnej stronie sali.Rozmawiał z Mary i szachistą z Peru.- Więc on podszedł do mnie i powiedział: “Myślałem, że jesteś jednym z chłopców z »Zielonej Latarni«”.A ja na to: “No bo jestem”.Chce, żebym mu pokazał kilka knajp dla ciot.Lee i Allerton poszli obejrzeć Orfeusza Cocteau.W ciemnym kinie Lee poczuł, jak jego ciało wyciąga się ku Allertonowi; ameboidalna, protoplazmatyczna projekcja, napinająca się ślepym pragnieniem, by wejść w ciało drugiego.Pragnieniem oddychania jego płucami, patrzenia jego oczyma, poznania dotyku jego wnętrza i genitaliów.Allerton poruszył się w fotelu.Lee poczuł ostre ukłucie nadwerężenia lub zwichnięcia ducha.Bolały go oczy.Zdjął okulary i przesunął dłonią po przymkniętych powiekach.Kiedy wyszli z kina, Lee był wyczerpany.Szedł wolno, z trudem, i ciągle na coś wpadał.Napięcie sprawiło, że jego głos stał się głuchy.Co pewien czas przykładał dłoń do czoła niezgrabnym, mimowolnym gestem, krzywiąc się z bólu.- Muszę się napić - powiedział.- Tam.- Wskazał bar po drugiej stronie ulicy.Usiedli przy stoliku osłoniętym przepierzeniem; Lee zamówił podwójną tequilę.Allerton chciał rum z colą.Lee natychmiast wychylił tequilę i wsłuchał się w siebie w oczekiwaniu na efekt.Zamówił następną.- Co myślisz o filmie? - spytał Lee.- Niektóre kawałki podobały mi się.- Tak - przytaknął Lee, ściągając usta i wpatrując się w pusty kieliszek.- Mnie też.- Wypowiedział te słowa bardzo wyraźnie, zupełnie jak nauczyciel wymowy.- Cocteau zawsze osiąga niezwykłe, niecodzienne efekty - zaśmiał się Lee.Wpadał w euforię.Wypił połowę drugiej tequili.- Frapująca jest jego zdolność przekazywania mitu w kategoriach współczesnych.- A czy to nieprawda? - spytał Allerton.Poszli na kolację do rosyjskiej restauracji.- Ŕ propos - powiedział Lee, przeglądając menu - prawo znowu przyczepiło się do “Ship Ahoy”.Obyczajówka.Dwieście pesos.Widziałem ich w komisariacie po ciężkim dniu wymuszania forsy od mieszkańców Okręgu Federalnego.Jeden z gliniarzy powiedział: “O, Gonzales, powinieneś widzieć, co mi się dzisiaj trafiło.O la la, taki kąsek!” A ja mu na to: - “Tak, naciąłeś jakiegoś puto na dwieście pesetas w kiblu na dworcu autobusowym.Znam cię, Hernandez, ciebie i twoje tanie numery.Jesteś najtańszym gliniarzem w Okręgu Federalnym”.- I zwrócił się do kelnera: - Hej, Jack.Dos* Martini.Bardzo wytrawne.Seco.l dos porcje szyszki baby.Sabe*?Kelner przytaknął:- To znaczy dwa razy martini i dwie porcje shish kebab.Tak, panowie?- Super, tatusiu.Jak się udał twój wieczór z Dume'em?- Byliśmy w kilku barach pełnych pedałów.W jednym z nich pewien facet poprosił mnie do tańca i złożył mi propozycję.- Poszedłeś z nim?- Nie.- Dume do miły facet.Allerton uśmiechnął się.- Tak, ale to nie jest człowiek, któremu bym się zwierzał z czegoś, co chciałbym zachować dla siebie.- Czy masz na myśli jakąś szczególną niedyskrecję z jego strony?- Szczerze mówiąc - tak.- Rozumiem - powiedział Lee i pomyślał, że Dume zawsze strzela celnie.Kelner postawił na stole dwa kieliszki martini
[ Pobierz całość w formacie PDF ]