Podobne
- Strona startowa
- Brooks Terry Piesn Shannary (SCAN dal 738)
- Brooks Terry Kapitan Hak scr
- 02 Terry Brooks Mroczne Widmo
- Brooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8
- Brooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8 (2)
- Goodkind Terry Pierwsze prawo magii
- Brooks Terry Potomkowie Shannary
- Choderlos De Laclos Niebezpieczne zwiazki
- Terry Pratchett 04 Mort (2)
- Cervantes Saavedra de Miguel Niezwykłe przygody Don Kichota z la Manchy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lkw.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bill Brama nie zdołał pojąć logiki tego rozumowania, chociaż innym wydawała się oczywista.A Diuk Dennik otrzymał imię od rodziców pełnych ambicji, choć wyznających dość uproszczoną wizję struktury klasowej; jego trzej bracia nosili imiona Baron, Hrabia i Król.Teraz siedzieli rzędem pod żywopłotem, odsuwając chwilę, kiedy trzeba będzie wrócić do pracy.Z jednego końca rzędu dobiegał bulgot.- To nie było jednak złe lato - stwierdził Kurek.-1 dla odmiany mamy pogodę na żniwa.- Wiele może się zdarzyć między suknią a reformą - odparł Diuk.- Zeszłej nocy widziałem pająka, który tkał pajęczynę do tyłu.To pewny znak, że będzie straszna burza.- Niby skąd pająk miałby to wiedzieć?Paplacz Kolarz podał Billowi duży gliniany dzban.Coś zachlupotało.CO TO JEST?- Sok jabłkowy - powiedział Kurek.Dwaj pozostali wybuchnęli śmiechem.AHA, domyślił się Bill Brama.MOCNY DESTYLOWANY NAPÓJ ALKOHOLOWY, PODAWANY ŻARTOBLIWIE NICZEGO NIEPODEJRZEWAJĄCEMU NOWICJUSZOWI, BY W TEN SPOSÓB OSIĄGNĄĆ PROSTĄ ROZRYWKĘ, KIEDY NOWICJUSZ NIEŚWIADOMIE DOPROWADZI SIĘ DO STANU NIETRZEŹWOŚCI.- A niech mnie - powiedział Kurek.Bill Brama pociągnął z dzbana.- I widziałem, że jaskółki nisko latają - mówił dalej Diuk.- A kuropatwy biegły do lasu.I jeszcze pełno jest wszędzie wielkich ślimaków.I.- Nie wydaje mi się, żeby miały jakieś pojęcie o meteorologii - stwierdził Kurek.- Moim zdaniem to tyje uprzedzasz.Przyznaj się.Mówisz: "Idzie burza, panie pająku, więc niech pan się weźmie do roboty i zrobi coś folklorystycznego".Bill Brama napił się znowu.JAK SIĘ NAZYWA KOWAL W TEJ WSI?Kurek pokiwał głową.- To by był Ned Simnel, przy łące.Co prawda ma teraz kupę roboty; są przecież żniwa i w ogóle.MAM DLA NIEGO PRACĘ.Bill Brama wstał i ruszył w stronę wsi.- Bill!Zatrzymał się.SŁUCHAM.- W takim razie możesz zostawić brandy.W wiejskiej kuźni było gorąco i zupełnie ciemno, ale Bill Brama miał znakomity wzrok.Coś poruszało się wśród skomplikowanej konstrukcji z metalu.Okazało się, że to dolna połowa mężczyzny.Górna część jego ciała tkwiła gdzieś w maszynerii, skąd od czasu do czasu dobiegało ciche sieknięcie.Kiedy Bill Brama podszedł bliżej, z konstrukcji wysunęła się ręka.- Dobrze, że jesteś.Daj mi zacisk trzy ósme.Bill rozejrzał się.W kuźni leżało sporo narzędzi.- No już, szybciej - ponaglił go głos z machiny.Bill Brama wybrał i włożył w czekającą dłoń pierwszy z brzegu kawałek uformowanego metalu.Zabrzmiał głośny brzęk i sieknięcie.- Powiedziałem: zacisk.A to jest.- Rozległ się zgrzytliwy odgłos ustępującego żelaza.- Mój palec, mój palec! Przez ciebie.-Potem brzęk.- Auu! To moja głowa! Patrz, co narobiłeś! A sprężyna zapadki znów zeskoczyła z armatury czopa.Widzisz?NIE.PRZYKRO MI.Przez chwilę panowało milczenie.- Czy to ty; młody Egbercie?NIE, TO JA.STARY BILL BRAMA.Nastąpiła seria zgrzytów i stuków, kiedy górna połowa ciała wyplątywała się z zakamarków maszynerii.Okazało się, że należy do młodego człowieka z kędzierzawymi czarnymi włosami, z czarną twarzą, w czarnej koszuli i czarnym fartuchu.Kowal przejechał ścierką po twarzy, pozostawiając różowy ślad, i zamrugał, by strząsnąć z rzęs krople potu.- Kim pan jest?DOBRY STARY BILL BRAMA.PRACUJĘ U PANNY FLITWORTH.- A tak.Człowiek z pożaru.Chwilowy bohater, jak słyszałem.Proszę podać.Wyciągnął czarną dłoń.Bill Brama spojrzał, nie rozumiejąc.PRZEPRASZAM, ALE WCIĄŻ NIE WIEM, CO TO JEST ZACISK TRZY ÓSME.- Chodzi mi o pańską rękę, panie Brama.Bill Brama zawahał się, ale uścisnął dłoń młodego człowieka.Oczy pod brudnymi od smaru powiekami na moment zaszły mgłą, kiedy mózg wygaszał impulsy zmysłu dotyku, i kowal się uśmiechnął.- Nazywam się Simnel.Co pan o tym myśli?TO DOBRE IMIĘ.- Nie, chodzi mi o maszynę.Pomysłowa, prawda?Bill Brama obejrzał ją z uprzejmym niezrozumieniem.Na pierwszy rzut oka wyglądała jak przenośny wiatrak zaatakowany przez gigantycznego owada, a na drugi rzut jak wędrowna izba tortur, która zapragnęła ruszyć na wycieczkę i zaczerpnąć świeżego powietrza.Pod różnymi kątami sterczały z niej tajemnicze wieloelementowe ramiona, były też pasy i długie sprężyny.Całość opierała się na metalowych kołach ze szpikulcami.- Oczywiście, kiedy stoi w miejscu, nie wdać, do czego jest zdolna - wyjaśnił Simnel.- Potrzebny jest koń, żeby ją ciągnął.To znaczy na razie.Mam jeden czy dwa przełomowe pomysły w tej kwestii - dodał rozmarzony.CZY TO JAKIŚ APARAT?Simnel zrobił urażoną minę.- Wolę określenie "maszyna" - powiedział.- Zrewolucjonizuje metody rolnicze i wciągnie je, mimo oporu, w Stulecie Nietoperza.Moja rodzina ma tę kuźnię od trzystu lat, ale Ned Simnel nie zamierza spędzić reszty życia na przybijaniu do końskich kopyt kawałków pogiętego żelaza.To pewne.Bill przyjrzał mu się niepewnie.Potem schylił się i zajrzał pod maszynę.Tuzin sierpów przymocowano tam do wielkiego, poziomo ułożonego koła, a sprytne połączenia przenosiły energię z kół jezdnych poprzez liczne bloki na plątaninę metalowych ramion.Opanowało go straszne przeczucie; mimo to zapytał.- Sercem tej maszyny jest ten tutaj wał rozrządu - tłumaczył Simnel, ucieszony zainteresowaniem gościa.- Moc poprzez wielokrążki dociera tutaj, krzywki poruszają ramionami zgarniającymi.to te.a wrota czesarkowe, uruchamiane mechanizmem posuwisto-zwrotnym, opadają, kiedy przesłona chwytakowa opada w tę szczelinę.o tutaj
[ Pobierz całość w formacie PDF ]