Podobne
- Strona startowa
- IGRZYSKA MIERCI 01 Igrzyska mierci
- Robert Pozen Too Big to Save How to Fix the U.S. Financial System (2009)
- Neumann Robert The Internet Of Products. An Approach To Establishing Total Transparency In Electronic Markets
- Historyczne Bitwy 130 Robert Kłosowicz Inczhon Seul 1950 (2005)
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- QoS in Integrated 3G Networks Robert Lloyd Evans (2)
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Zelazny Roger i Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Auel Jean M Wielka wedrowka
- Maciarewicz Antoni Raport o działaniach służb specjalnych MON
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fashiongirl.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- śadnego bicia rekordów.Obiecuję! Mało tego, specjalnie dla ciebie będę jechał jakemeryt.Hannah, wsiadłszy do środka, ledwie opanowała westchnienie zachwytu.- Trochę tu mało miejsca - stęknęła, marszcząc nos.- W sam raz dla dwojga - zawołał, wskakując za kierownicę.- Mam nadzieję, \e nie podró\ujesz bez ochrony?- Owszem, o ile uda mi się od nich uwolnić.Bądz spokojna, mój sekretarz i ochronapojadą z tyłu.Poka\emy im!Roześmiał się i uruchomił silnik.Na podstawie głębokiego pomruku zorientowała się,\e pod maską nie było miejsca na nic innego.Zanim zdą\yła odetchnąć, Bennett ruszył zmiejsca z piskiem opon.- Zało\ę się, \e ju\ narzekają.- Ruchem głowy wskazał samochód widoczny w tylnymlusterku.- Gdyby Claude mógł postawić na swoim, mógłbym jezdzić najwy\ej trzydzieści nagodzinę.W dodatku wyłącznie pancerną limuzyną, ubrany w kamizelkę kuloodporną.- Nie dziw się.Przecie\ płacą mu za to, \eby cię chronił.- Szkoda, \e podchodzi do tego ze śmiertelną powagą.- Bennett zredukował bieg i zpiskiem opon wszedł w serpentynę zakrętu.- Czy twój dziadek \ył długo i szczęśliwie? - zapytała, chwytając brzegów fotela.- Kto?- Twój dziadek.Zastanawiam się, czy do\ył sędziwej starości.Bo jeśli jezdził jak ty,jest to mało prawdopodobne.- Zaufaj mi, ma belle, znam tu ka\dy kamień.Tak naprawdę wcale nie chciała, \ebyzwalniał.Po raz pierwszy od długich miesięcy poczuła się wolna.Całkiem zapomniała, jaksłodki ma to smak.Zje\d\ali krętą drogą ze wzgórza, cały czas widząc w dole migotliwy błękit morza.Palmy gięły się na wietrze, wznosząc ku niebu strzępiaste pióropusze.Na poboczu rosłykwitnące na czerwono krzewy, tworząc coś w rodzaju ozdobnej rynny.Ciepły wiatr niósłzapach morza i wiecznej wiosny.- Jezdzisz na nartach wodnych? - zapytał Bennett, widząc, \e Hannah obserwujesylwetkę narciarza mknącego za motorówką.- Nigdy nie próbowałam.Zdaje się, \e do tej zabawy trzeba być bardzowysportowanym.A ja jestem typem mola ksią\kowego.- Przecie\ nie mo\na ciągle czytać!- Mo\na.- Narciarz zrobił w powietrzu woltę, po czym zniknął pod powierzchnią.- I nigdy nie marzyłaś o przygodzie? Pomyślała o minionych dziesięciu latach swego\ycia.O zadaniach specjalnych, które wiodły ją do najdziwniejszych miejsc, od slumsówpocząwszy, na zamkach mo\nych tego świata kończąc.Francuskie uliczki, włoskie dzielniceportowe, wszędzie tam była.Zawsze z małym pistoletem w torebce i sprę\ynowym no\em,który tkwił pod podwiązką jak pieszczotliwy palec kochanka.- Wolę przygodę intelektualną - odparła zamyślona.- śadnych skrytych marzeń?- Niektórzy ludzie są dokładnie tacy, na jakich wyglądają - przyznała odprę\ona.Wreszcie przyszedł jej do głowy bezpieczny temat.- Nie wiedziałam, \e jesteś oficeremmarynarki - skłamała gładko, czyli tak, jak wymagała tego jej profesja.- Słu\yłem w marynarce parę ładnych lat.Teraz moja funkcja jest niemal czystoreprezentacyjna.Zgodnie z tradycją drugi syn powinien wybrać karierę wojskową.- Dlaczego zdecydowałeś się na marynarkę?- Cordina jest otoczona morzem.Nasza flota nie jest tak liczna jak brytyjska, ale w tejczęści świata uchodzi za potęgę.- To dobrze.śyjemy w trudnych czasach.- Tu, w Cordinie, od dawna wiemy, \e nie ma czegoś takiego jak łatwe czasy.Jesteśmy nastawieni pokojowo, a chcąc takimi pozostać, nieustannie szykujemy się do wojny.Wyobraznia podsunęła jej obraz białego pałacu ozdobionego strzelistymiwie\yczkami, stojącego na wysokiej skale w otoczeniu bajkowych ogrodów.Niedostępny odstrony morza, sprawiał wra\enie bezpiecznej oazy.Jednak w \yciu nic nie jest tak proste, jakwygląda.Hawr okazał się czarującym miastem, malowniczo poło\onym u stóp lesistegowzgórza.Białe domy kryte dachówką wspinały się po zielonym, łagodnym stoku.Naspokojnych wodach zatoki kołysały się jachty i kutry rybackie, na kamienistej pla\y poni\ejstarego falochronu suszyły się sieci i pułapki na homary.Rześkie poranne powietrzepachniało rybami i morską solą.Początkowo zdawało jej się, \e Hawr to mała osada rybacka, która \yje z darówmorza.Jednak w miarę jak zagłębiali się w zabudowania portu, miejsce małych domkówzajmowały coraz okazalsze budynki.W porcie przeładunkowym cumowały ogromne statkihandlowe, przy których uwijali się robotnicy.Dopiero tutaj było widać, \e Hawr, podobniejak cała Cordina, ma większe znaczenie, ni\ mogłoby się wydawać.Dzięki dogodnemupoło\eniu miasto stanowiło jeden z najwa\niejszych portów Morza Zródziemnego.Tu te\mieściła się główna baza ksią\ęcej marynarki wojennej.Klucząc w labiryncie wąskich uliczek, przejechali kilka bramek kontrolnych.Bennettnie zatrzymywał się przy nich, jedynie nieco zwalniał, by przyjąć saluty wartowników.Choćwiększość zabudowań bazy morskiej miała kolor spłowiałego ró\u i stała w otoczeniu bujnejzieleni, w sposobie ich lokalizacji Hannah natychmiast rozpoznała uporządkowaną strukturęterenu wojskowego.Zatrzymali się przed okazałym budynkiem, pilnowanym przez umundurowanychmarynarzy.- Przez kilka godzin musimy być bardzo oficjalni - szepnął jej do ucha, po czymwysiadł z samochodu, przy którym prę\ył się jeden z marynarzy.Wło\ył oficerską czapkę z daszkiem, przyjął honory, a potem poprowadził Hannah wstronę wejścia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]