Podobne
- Strona startowa
- Brzezinska Anna, Winiewski Grzegorz Wielka Wojna 01 Za króla, Ojczyznę i garć złota
- Przysiega otchlani Grange Jean Christophe
- Grange Jean Christophe Przysięga otchłani
- Wielka Czworka v10
- Wolfe Gene Miecz Liktora (SCAN dal 1075)
- Nietzsche Antychrzescijanin (2)
- ÂŚw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY
- Friedmann Anthony
- 8Swiatyn
- (46) Miernicki Sebastian
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ayno.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaskoczyło ją stado towarzyskich przepiórek, które nagle wzbiły się w powietrze.Te pękate, małe ptaki także były smaczne i gdyby wiedziała, jak posługiwać się kijkiem do rzucania, który potrafił strącić kilka naraz, mogłaby spróbować je zdobyć.Ponieważ zdecydowała się pominąć tamte ptaki, ucieszyła się tym bardziej, kiedy zobaczyła dość dobrze zakamuflowane pardwy niedaleko miejsca, w którym widziała je wcześniej.Chociaż nadal miały trochę kolorów na grzbietach i skrzydłach, ich zasadniczo białe upierzenie czyniło, że były dobrze widoczne na tle szarawej ziemi i ciemnozłotej, suchej trawy.Tłuste, krępe ptaki miały już zimowe pióra na nogach, pokrywające także łapy, zarówno dla ciepła, jak i jako rakiety śnieżne.Przepiórki często migrowały na duże odległości, ale zarówno kuropatwy, jak i pardwy normalnie zostawały blisko miejsca swojego urodzenia, przemieszczając się tylko na niewielkie odległości między swoim zimowym i letnim schronieniem.W tym lodowcowym świecie stworzenia, które w innych czasach zamieszkiwały odrębne środowiska, osiedlały się blisko siebie, każdy gatunek miał swoją niszę i zostawał na tych równinach.Podczas gdy kuropatwy trzymały się przewianych wiatrem, otwartych przestrzeni trawiastych, jedząc ziarna i nocując na drzewach koło rzek i wyżyn, pardwy kryły się w zaspach śnieżnych, ryjąc w nich tunele, żeby utrzymać ciepło, i odżywiały się gałązkami, pędami i pączkami krzewów, często takich, które zawierały oleje niesmaczne lub trujące dla innych zwierząt.Ayla dała znak Wilkowi, aby stał spokojnie, wyjęła dwa kamienie z woreczka i przygotowała procę.Z grzbietu Whinney wycelowała w jednego ptaka i cisnęła pierwszy kamień.Wilk uznał jej ruch za sygnał i rzucił się jednocześnie na drugiego.Z trzepotem skrzydeł i głośnymi skrzekami protestu reszta stada ciężkich ptaków uniosła się w powietrze, silnie pracując swoimi dużymi mięśniami.Ich ubarwienie, maskujące na ziemi, w powietrzu stanowiło wyraźny wzór, który ułatwiał innym ptakom tego samego rodzaju znalezienie ich i trzymanie się razem w stadzie.Po pierwszym zrywie lot pardw przeszedł w powolny ślizg.Uciskiem nóg i ruchem ciała Ayla dała znak Whinney, by ruszyła za ptakami, a sama przygotowała się do drugiego rzutu.Złapała procę, wsunęła dłoń w jej luźny koniec i płynnym, wielekroć praktykowanym ruchem wpuściła drugi kamień w kieszonkę, zanim znowu ją okręciła.Chociaż czasami potrzebowała dwóch zamachów do pierwszego rzutu, rzadko kiedy musiała to czynić przy drugim.Jej umiejętność szybkiego miotania kamieni była tak trudna do opanowania, że ktoś o to zapytany odrzekłby, iż jest to niemożliwe.Ale Ayla nie miała kogo spytać, nikt jej nie powiedział, że nie sposób jest się tego nauczyć, potrafiła więc rzucać dwoma kamieniami niemal jednocześnie.Ćwiczyła przez lata i nie chybiała.Ptak, do którego celowała, kiedy siedział na ziemi, nie wzniósł się w powietrze.Kiedy drugi spadał z nieba, szybko chwyciła dwa dodatkowe kamienie, ale stado było już poza zasięgiem rzutu.Wilk przybiegł z trzecim ptakiem w pysku.Ayla zeskoczyła z kobyły i na jej sygnał Wilk położył pardwę u jej stóp.Usiadł, spojrzał na nią zadowolony z siebie, a białe, miękkie piórka ozdabiały boki jego pyska.- Dobrze, Wilk - powiedziała, złapała jego gęstą grzywę i czołem dotknęła jego czoła.Potem zwróciła się do konia.- Ta kobieta docenia twoją pomoc, Whinney - odezwała się w swoim specjalnym języku, który składał się z gestów klanu i cichych rżeń końskich.Koń uniósł łeb, parsknął i podszedł bliżej.Ayla chwyciła łeb kobyły i dmuchnęła jej w nozdrza, wymieniając woń uznania i przyjaźni.Ukręciła łepek ptaka, który jeszcze żył; potem, przy użyciu sztywnej trawy, związała razem opierzone łapy ptaków.Dosiadła konia i położyła je na koszu za sobą.W drodze powrotnej znowu natknęła się na kuropatwy i nie mogła się powstrzymać, żeby się do nich nie przymierzyć.Dwoma kamieniami ubiła dwa ptaki, ale jej trzeci pocisk nie trafił celu.Jednego złapał Wilk i tym razem pozwoliła mu go zatrzymać.Postanowiła, że upiecze wszystkie naraz, aby porównać oba gatunki mięsa.Zostanie jeszcze sporo na następny dzień albo i na dwa dni.Potem zaczęła się zastanawiać, czym może je nadziać.Gdyby jeszcze siedziały na gniazdach, użyłaby ich własnych jaj.Przypomniała sobie, że kiedy mieszkała z Mamutoi, nadziała raz ptaki ziarnem.Zebranie wystarczającej ilości ziarna zabierze jednak dużo czasu - myślała.Zbieranie dzikiego ziarna było czasochłonną czynnością, lepszą dla grupy ludzi.Duże, okrągłe korzenie mogą być dobre, może z dodatkiem dzikiej marchwi i cebuli.Rozmyślając o posiłku, który miała przygotować, młoda kobieta nie zwracała wielkiej uwagi na otoczenie, ale nie mogła nie zauważyć, kiedy Whinney zatrzymała się.Kobyła rzuciła łbem i zarżała, a potem stanęła zupełnie nieruchomo, ale Ayla czuła jej napięte mięśnie.Koń właściwie trząsł się i kobieta zrozumiała, dlaczego.4Ayla siedziała na Whinney, wpatrzona przed siebie, i narastał w niej dziwny niepokój, strach, który przeszywał ją zimnym dreszczem.Przymknęła oczy i potrząsnęła głową, żeby to przepędzić.W końcu nie było czego się bać.Otworzyła oczy i spojrzała znowu na duże stado koni.Co takiego groźnego może być w stadzie koni?Większość zwierząt patrzyła w ich kierunku i Whinney z równym zainteresowaniem przypatrywała się swym pobratymcom.Ayla dała sygnał Wilkowi, żeby został na miejscu; zauważyła jego ciekawość i chęć bliższego zbadania stada.Konie często stanowiły łup wilków, więc te dzikie konie z pewnością nie zechcą dopuścić go zbyt blisko.Ayla przyglądała się stadu, niepewna, jak się zachowają zarówno dzikie konie, jak i Whinney, i nagle zdała sobie sprawę z tego, że to nie było jedno, ale dwa odrębne stada.Dominowało duże stado kobył ze źrebakami i Ayla uznała, że kobyła, która stała w agresywnej postawie na przodzie, jest przywódczynią stada.Dalej było małe stado ogierów.Nagle zobaczyła stojącego między nimi konia i wpatrzyła się w niego pełna zdumienia.Był to najbardziej niezwykły koń, jakiego kiedykolwiek widziała.Większość koni miała sierść podobną do Whinney - najrozmaitsze odmiany żółtawobrązowej maści, u niektórych ciemniejsza, u innych jaśniejsza.Ciemnobrązowa maść Zawodnika była niezwykła, nigdy nie widziała innego, równie ciemnego konia.Sierść ogiera przywódcy stada była także dziwna.Nigdy nie widziała tak jasnego konia.Potężny, świetnie zbudowany ogier, który ostrożnie się do niej zbliżał, był śnieżnobiały!Zanim zauważył Whinney, biały koń trzymał wszystkie inne ogiery na odległość, jasno pokazując, że jeśli nie podejdą zbyt blisko, będzie je tolerował, ponieważ nie był to sezon godowy koni, ale tylko on sam ma prawo przechadzać się między kobyłami.Nagłe pojawienie się obcej kobyły wzbudziło jego zainteresowanie, jak również zainteresowanie wszystkich pozostałych koni.Konie są z natury zwierzętami społecznymi.Lubią przebywać w towarzystwie innych koni.Szczególnie kobyły mają tendencję do formowania trwałych związków.W odróżnieniu jednak od większości stadnych zwierząt, wśród których córki pozostają w tej samej grupie co ich matki, konie na ogół tworzą grupy nie spokrewnionych kobył
[ Pobierz całość w formacie PDF ]