Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Bishop Anne Efemera 02 Belladonna
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy jesteś gotowa podjąć to ryzyko, nawet gdybyś miała znaleźć się tam ubrana tak jak teraz, bez pieniędzy i przyjaciół?Skinęła głową, nieświadomie przesuwając białą dłonią po szyi.- Pod Capulusem nie ma jeszcze bariery uniemożliwiającej ruch łodzi, gdyż Abdiesus wie, że przed połową lata nikt nie odważy się spróbować ataku od strony rzeki, walcząc z jej porywistym nurtem.Możesz jednak utonąć podczas przepływania pod murem, a kiedy dotrzesz do Nessus, będziesz musiała zarabiać na życie, na przykład jako praczka lub kucharka.- Potrafię czesać i szyć.Severianie, słyszałam od kogoś o najstraszliwszej torturze, jaką stosujecie czasem na samym końcu, mówiąc więźniowi, że będzie wolny.Jeżeli to właśnie czynisz, proszę cię, abyś przestał.- Coś takiego mówi czasem pocieszyciel albo inny duchowny.Katowi nikt by nie uwierzył.Jednak zanim cię uwolnię, muszę mieć pewność, że nie wrócisz do domu ani nie będziesz próbowała uzyskać przebaczenia od archonta.- Jestem niemądrą kobietą, ale nawet ja nie zrobiłabym takiego głupstwa.Doszliśmy brzegiem rzeki do miejsca, gdzie zaczynały się schody pilnowane przez strażników i stały małe, pomalowane jaskrawymi barwami łódki.Powiedziałem jednemu z żołnierzy, że chcemy zażyć przejażdżki po rzece, a następnie zapytałem, czy jego zdaniem uda nam się wynająć wioślarzy, którzy odwiozą nas z powrotem do pałacu.Strażnik odparł, że możemy zostawić łódkę przy Capulusie i wrócić fiakrem.Kiedy odwrócił się, aby powiedzieć coś do swego towarzysza, nachyliłem się i niepostrzeżenie zdjąłem cumę z pachołka.- Teraz więc musisz uciekać na północ, a ja zabrałam ci wszystkie pieniądze - zauważyła Dorcas.Wstałem z miejsca.- Nie będę ich potrzebował, a w razie czego na pewno uda mi się coś zarobić.- Weź przynajmniej połowę.Potrząsnąłem głową.- W takim razie chociaż dwa chrisos.Mogę sprzedawać swoje ciało albo nawet kraść, gdyby doszło do najgorszego.- Jeżeli przyłapią cię na kradzieży, obetną ci rękę.Lepiej, żebym to ja obcinał ręce, by zarobić na obiad, niż ty miałabyś stracić swoje z tego samego powodu.Odwróciłem się, by odejść, ale ona wyskoczyła z łóżka i chwyciła skraj mego płaszcza.- Uważaj na siebie, Severianie.Po mieście grasuje jakiś stwór, którego Hethor nazwał salamandrą.Cokolwiek to jest, pali swoje ofiary żywym ogniem.Odparłem, że znacznie bardziej niż salamandry lękam się żołnierzy archonta, i wyszedłem, zanim zdążyła powiedzieć coś więcej.Jednak podążając w górę wąską uliczką, która, według zapewnień wioślarzy, powinna zaprowadzić mnie na szczyt urwiska, zastanawiałem się, czy moim największym wrogiem nie okażą się chłód panujący w górach oraz zamieszkujące je dzikie zwierzęta.Rozmyślałem również o Hethorze, usiłując dociec, dlaczego zdecydował się podążać za mną tak daleko na północ.Przede wszystkim jednak myślałem o Dorcas, o tym, czym ona była dla mnie, a ja dla niej.Miało minąć sporo czasu, zanim ponownie ją ujrzałem, i chyba już wówczas to przeczuwałem.Kiedy opuszczałem Cytadelę, nasunąłem kaptur na głowę, aby przechodnie nie dostrzegli uśmiechu na moich ustach; teraz postąpiłem podobnie, ale tym razem po to, by nikt nie zobaczył łez spływających mi po policzkach.***Zbiornik, z którego płynęła woda do Vinculi, oglądałem już wcześniej dwukrotnie, ale nigdy nocą.Wówczas wydawał mi się bardzo mały: dorównywał powierzchnią podstawie średniego domu, głębokością zaś płytkiemu grobowi.Jednak w blasku chudnącego księżycaprzypominał niemal jezioro i mógł być równie głęboki jak zbiornik pod Wieżą Dzwonów.Znajdował się zaledwie sto kroków od muru strzegącego miasta od zachodu.W murze tym były liczne wieże - jedna nawet blisko zbiornika - i bez wątpienia ich załogi dostały już rozkaz, aby zatrzymać mnie, gdybym próbował opuścić miasto.Posuwając się wzdłuż muru, poniżej krawędzi urwiska, kilkakrotnie dostrzegłem patrolujących go strażników.Co prawda mieli wyłączone lance, ale ich ozdobione wysokimi grzebieniami hełmy przesłaniały rozgwieżdżone niebo, czasem zaś odbijały zielonkawy blask księżyca.Ukryłem się w cieniu skał, licząc na to, że nieprzenikniona czerń fuliginu uczyni mnie niewidzialnym.Z mojego punktu obserwacyjnego roztaczał się widok na całe miasto; natychmiast zauważyłem, że w przepływach pod Capulusem opuszczono żelazne kraty, gdyż Acis pieniła się gniewnie, napierając na przeszkody.To rozwiało wszelkie wątpliwości - Cyriaca została pojmana albo, co bardziej prawdopodobne, któryś ze strażników zauważył jej ucieczkę i zawiadomił zwierzchników.Należało się spodziewać, iż Abdiesusowi nie będzie zanadto zależało na pojmaniu kobiety, natomiast dołoży wszelkich starań, aby schwytać mnie i ukarać za zdradę, jakiej się dopuściłem.Oderwałem wzrok od wzburzonej Acis i przeniosłem go na nieruchomą powierzchnię zbiornika, potem zaś wypowiedziałem hasło uruchamiające stawidło.Wiekowy mechanizm zazgrzytał, jakby zmusiły go do ruchu mięśnie niewidzialnych niewolników, po czym spokojna do tej pory woda ruszyła z ogromną szybkością.Zamknięci pod ziemią więźniowie bez wątpienia usłyszeli jej ryk, ci zaś, których przykuto najbliżej wejścia do lochów, ujrzeli zbliżającą się w błyskawicznym tempie spienioną falę.Chwilę później wszyscy stali już po kostki w wodzie, po kilku oddechach zaś jej poziom podniósł się do pasa.Ponieważ jednak wszyscy byli skuci solidnymi łańcuchami, a silniejsi z pewnością podtrzymywali słabszych, nikomu - taką przynajmniej miałem nadzieję - nie groziło utonięcie.Strażnicy z pewnością opuścili w pośpiechu stanowiska i pospieszyli na górę, aby schwytać tego, kto ośmielił się majstrować przy zbiorniku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]