Podobne
- Strona startowa
- Summits. Six meetings that shap Dav
- Andrew Hunt, Dav
- Cien wolnosci Dav
- Weber Dav
- Eddings Dav
- Brin Dav
- Jan Chryzostom Pasek Pamietniki (2)
- Małecka Karolina Cherem
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 3 Powrot Krola
- Tolkien J.R.R. Dwie Wieze (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btobpoland.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na początku korytarza ściany były nagie, nieozdobione.Kiedy Morgan skręciła za Brittenem za róg, jej wzrok padł na słabo oświetlony krąg.To, co tam zobaczyła, zaparło jej dech w piersi.W słabo jarzącym się blasku światła leżały dwie zmumifikowane głowy.Brązową skórę twarzy przecinały głębokie bruzdy, a powieki były zszyte grubymi czarnymi nićmi.W przekłutych wargach tkwiły pionowo ustawione drewniane szpikulce.Głowy wisiały na łańcuszkach z małych muszelek.Morgan odwróciła się i spojrzała z przerażeniem na Brittena.Jego twarz promieniała zachwytem.- Wspaniałe, prawda?Morgan nie mogła znaleźć słów, by wyrazić to, co czuje.- Ja.ty zbierasz takie rzeczy?- Ależ oczywiście.Wszystkie są niezwykłe, niektóre nawet absolutnie jedyne w swoim rodzaju.Te należały do Maorysów.Chodź.Morgan ruszyła na uginających się nogach za Brittenem i po chwili jej zdumionym oczom ukazała się imponująca kolekcja ludzkich szkieletów.Otworzyła szeroko usta, przerażona i zafascynowana zarazem, jak to bywa ze świadkami tragicznego wypadku samochodowego, którzy wbrew sobie nie mogą odejść z miejsca katastrofy.Kolekcja Brittena była bardziej artystyczna niż anatomiczna.Szkielety wisiały w pozach przywodzących na myśl figury zatrzymane w tańcu.Wydawało się, że gdzieś w górze czuwa niewidzialny mistrz marionetek, który zaraz pociągnie za sznurki i rozpocznie makabryczne przedstawienie.Tym, co uderzyło Morgan w tej groteskowej wystawie, była anatomiczna osobliwość szkieletów.Każdy kolejny eksponat wykazywał coraz więcej oznak wadliwego rozwoju czy deformacji.Dwa karły były sczepione ze sobą jak podpórki na książki.Przypomniawszy sobie zajęcia z embriologii, Morgan rozpoznała, że krzywe nogi i wystające piszczele następnego szkieletu są efektem krzywicy.Inny miał zniekształconą w wyniku syfilisu czaszkę, która wydawała się dziwnie kwadratowa.Głowy kilku okazów były rozdęte i kruche - objaw wodogłowia.Wystawa ta mogłaby z powodzeniem znaleźć się w cyrku P.T.Barnuma.Morgan pokręciła głową z niedowierzaniem.Nie pojmowała, jak ktoś mógł się szczycić posiadaniem tak makabrycznej kolekcji.- Jeszcze nigdy nie widziałaś czegoś takiego, prawda? - spytał Britten, rozpływając się w uśmiechu.- Nie - odparła, zbyt wstrząśnięta, by oddać słowami swoje uczucia.-Czy to wszystko, czy masz tego więcej?- Na razie wszystko.W tej chwili próbuję zdobyć anencefalika.- Ale po co, Hugh? Co ci to daje?- Nie uważasz, że to inspirujące, a nawet metafizyczne?- Dla mnie - powiedziała Morgan - to kolekcja ludzkiego cierpienia.- Nonsens! - prychnął Britten.- Taki zbiór jak ten nie ma nic wspólnego z cierpieniem! Moim zdaniem wszystko, co tu zgromadziłem, daje nam poczucie więzi z naszym człowieczeństwem.Na przykład wystarczyłoby, żeby kawałek jednego z naszych chromosomów znalazł się w nieodpowiednim miejscu albo żeby nasze matki zjadły coś zamiast czegoś innego - powiedział, wskazując szerokim gestem ścianę - a ty i ja moglibyśmy sami tu trafić! Te eksponaty przypominają nam, kim w rzeczywistości jesteśmy, Morgan, i czym czasami się stajemy.To ogniwo łączące nas z przeszłością, z historią ewolucji człowieka.Takie deformacje ukazujące tylko nasze ograniczenia, ale także ogromny potencjał, nie sądzisz?Morgan uważała jego argument za równie groteskowy jak cała ta kolekcja.Ten zawiły sposób rozumowania, w którym logika przeplatała się z szaleństwem, w pełni pasował do tego człowieka.Zdawała sobie jednak sprawę, że to nie jest właściwa pora, by zwracać mu uwagę, iż jego hobby jest wytworem chorego umysłu.- Czemu mi to wszystko pokazujesz?Britten podszedł do niej z obrzydliwie słodkim uśmiechem i wziął ją za ręce.- Bo, moja najdroższa Morgan, chcę się tym wszystkim z tobą podzielić.Jesteś pierwszą osobą, która widziała całą moją kolekcję.Nie chcę mieć przed tobą żadnych tajemnic.Skoro mamy być razem, pragnę, żebyś wiedziała o mnie wszystko.I stała się częścią mojego życia.Z wyrazem infantylnego rozmarzenia na twarzy Britten przyciągnął Morgan do siebie.Odepchnęła go z obrzydzeniem.- Przestań! Mówiłeś o kilku minutach, czas minął.Odwieź mnie do domu.Britten przytrzymał ją za nadgarstek,- Sama nie wiesz, co mówisz.Czy nie wyrażałem się jasno? Chcę, żebyśmy byli partnerami, w tym i we wszystkim!- Jesteś chory! - Wyrwała rękę z jego uścisku i poszła szybkim krokiem w głąb krętego korytarza.- Zamówię taksówkę.Britten ruszył za nią, wołając, by zaczekała.Morgan zerwała się do biegu.Na samą myśl, że mógłby ją dotykać, czuła głęboką odrazę.Ten człowiek był nie tylko odpychający, ale i niezrównoważony psychicznie.Musiała stąd uciec.Biegnąc krętym korytarzem, wpadła na szkielety bliźniąt syjamskich.Runęły z hukiem na podłogę i łącząca je kość biodrowa pękła na pół.Dalej były jakieś drzwi.W chwili, gdy Morgan chwyciła klamkę, Britten złapał ją za ramiona.- Na litość boską, poczekaj!Ale Morgan wyrwała mu się i wpadła do następnego pomieszczenia, rozpaczliwie pragnąc uciec od tego człowieka i jego obrzydliwej kolekcji.- Nic nie rozumiesz! - krzyczał Britten.Morgan doskonale wszystko rozumiała.Britten, geniusz czy szarlatan, był zadurzonym w niej psychopatą.Pragnął ją zdobyć, perswazją czy siłą, jak kolejny okaz do swojej chorej kolekcji.Britten skoczył na nią, pragnąc ją powstrzymać, przemówić jej do rozsądku.Morgan wykonała zwinny unik.Jej prześladowca stracił równowagę i rąbnął głową w metalowe biurko.Osunął się bezwładnie na podłogę, jakby uszło z niego powietrze.Słysząc odgłos padającego ciała Morgan zatrzymała się w pół kroku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]