Podobne
- Strona startowa
- Feist Raymond E Adept magii (SCAN dal 734)
- Silverberg Robert Oblicza Wod
- Pojedynek Niezwyciezona 01 Marie Rutkoski
- Pieklo Gabriela (2)
- Wolski Marcin Noc bezprawia oraz inne szalone (4)
- Ziemkiewicz Rafal A Czerwone dywany odmierzony krok (3)
- Steven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American L
- Michail Bulhakow Mistrz i Malgorzata v 1.1 (2)
- Kay Guy Gavriel Tigana (2)
- Juliusz Cezar O Wwojnie Domowej
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pero.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oczu, które przecież znała, dopóki Lucyfer nieukradł jej wspomnienia o nich.Podniosła rękę, by dotknąć jego twarzy, zdjęta nagłym,absurdalnym strachem, że jego oblicze rozsypie się pod jej palcami niczym kruchy pergamin,a ona znów zapomni, jak wiele, nieskończenie wiele razy wcześniej.A jeśli pozwoli sobiezapomnieć tym razem, będzie bezpowrotnie zgubiona.Naznaczył pocałunkami wnętrze, a potemprzegub jej dłoni. Co się stało, Elpis?Potrząsnęła głową, strzepując czarne loki z ramion. Nic.Wszystko.Nie jestem pewna.Po prostu.coś zrozumiałam.Coś ważnego.Odsunął się lekko, by lepiej widzieć jej twarz, ale nie wypuścił dziewczyny z objęć.Patrzył na nią z pełnym niecierpliwej czci oczekiwaniem.Czuła, że powinna mu powiedzieć.I żenie potrafi. Jeszcze nie teraz, nie jestem gotowa, żeby się z tobą tym podzielić.Proszę, nie pytaj.Muszę dopasować do siebie kilka rzeczy.Z ociąganiem skinął głową, na znak, że rozumie.Ale nie rozumiał.Potwierdziły to słowa,które zaraz potem padły z jego ust. Pani, jeśli potrzebujesz teraz czasu dla siebie, jeśli mam przestać i. Nie waż się gwałtownie wpadła mu w słowo. Nie waż się przestawać powtórzyła,widząc, że znów chce coś powiedzieć. Wyciągasz dziwne wnioski.Przestań gadać.Przestańwnioskować.Kochaj mnie.Kochaj mnie tak, jakby jutro miało nigdy nie nadejść, jakby to byłjedyny sposób na pokonanie śmierci.Milcz i chodz tu.Przyciągnęła go do siebie.Po chwili świat wokół utonął, porwany przez chaotyczny wir,pełen rozbłysków światła i barw.Kiedy nieopodal nich eksplodowała jedna ze skał, grzebiącw swoim wnętrzu jaskinię-grobowiec, którą dziś rano opuścili, czarodziejka uświadomiła sobieniejasno, że miała nie używać magii.Zdążyła jeszcze pomyśleć, że był to z całą pewnościąnajbardziej nieświadomie rzucony czar w jej wykonaniu.Zaraz potem dotarło do niej, że to on,a nie ona, doprowadził do wybuchu, nie racząc tego nawet zauważyć.Kiedy szalony wir porwałw powietrze drobniutkie skalne odłamki, roześmiała się głośno i radośnie, czując jednocześnie napoliczkach gorące łzy.Zmiech zagłuszył imię, które kapłan szeptał gdzieś wśród jej włosów.Jej prawdziwe imię.Straszne i potężne. Rozdział 24Córka zdrajcyKiedy opowiadała mu o nich, oboje leżeli obok siebie, przytuleni, odprowadzającwzrokiem kryjące się za drzewami słońce.Słuchał jej głosu, czasem coś wtrącając lub zadającpytanie i myślał, że żadne z jej słów nie jest aż tak przerażające i straszne, jak wydawało mu sięjeszcze niedawno.Nawet gdy powiedziała, że to właśnie strach będzie w ich rękachnajpotężniejszą bronią, a biegłość w posługiwaniu się nim wyrobili w sobie przez czas dłuższy,niż on jest w stanie objąć rozumem.Ani gdy zapewniła go, że nie zawahają się przed zdeptaniemi zbrukaniem wszelkich rzeczy, które on uznaje za święte; że może liczyć na krew, która jestzabójcza dla jego rasy, ogień, jako żywioł antagonistyczny wodzie, która się nim opiekuje czyśmierć, bo dla Elfa nie ma nic bardziej świętego i nietykalnego ponad życie.I gdy ostrzegła, żenieważne, czego dziś stanie się świadkiem i jak bardzo budzące grozę rzeczy dokonają się najego oczach, nie wolno mu krzykiem zdradzić swego strachu, bo upiorna kohorta Lucyferawłaśnie na to czeka.Najmniejszy objaw słabości miał stać się początkiem jego końca, tak jakkrzyk miał przypieczętować poddanie, oddając go na zawsze pod władzę ósmego anioła,najbardziej potępionego ze wszystkich. Właściwie to nie do końca tak.Jeśli zrobisz coś równie głupiego jak krzyk czy upadek,zgubisz nas oboje.Bo ja skoczę zaraz za tobą.Masz moje słowo, że nie zawaham się nawetchwili.Więc skupże się wreszcie wysyczała, oscylując na granicy wściekłości i rozbawienia,gdy nie poświęcając jej słowom niemal żadnej uwagi, z roztargnieniem przesuwał palcamiw górę i w dół wzdłuż linii jej kręgosłupa.Mimo żartobliwego tonu, potraktował grozbę poważnie i od tej pory usiłował słuchaćkażdego jej słowa.Niemal udało mu się tego dokonać, stracił wątek tylko dwa razy.Zapierwszym razem, gdy w koronie rosnącej tuż przed nimi olchy przysiadł kruk.Kapłan zapatrzyłsię na przeczesującego dziobem pióra na grzbiecie ptaka, zastanawiając się, jak wyglądałobysmukłe ciało leżącej obok niego Elfki, gdyby ubrać ją w płaszcz utkany z kruczych piór,czarnych jak jej włosy.Udało mu się wtedy wrócić do rzeczywistości, zanim zauważyła jegorozkojarzenie, przynajmniej miał taką nadzieję, dziewczyna nijak bowiem tego nieskomentowała.Za drugim razem odleciał myślami znacznie skuteczniej i na dłużej, gdyczarodziejka, znużona zbyt długim bezruchem, wstała i usiłowała kontynuować wykład,przechadzając się tanecznym krokiem wśród paproci.Kiedy zorientowała się, że mężczyzna niepotrafi oderwać od niej oczu, prychnęła wzgardliwie, machnęła ręką na Lucyfera i jego zastępprzeklętych jezdzców i zanim zdążył choćby spróbować jakoś się usprawiedliwić, zniknęła wśróddrzew.Dopadł jej, gdy dawała nura w kurewsko zimną wodę rzeki, w nurcie której kąpali sięprzed południem.W efekcie ponownej kąpieli, gdy słońce skryło się za drzewami, a oni, drżącyi przemoczeni, wdrapali się na szczyt parowu, gdzie pozostawili ubrania, ich ciała i włosy, któreniemal zdążyły wyschnąć, znów były mokre.Ponadto Pistis ze zdumieniem odkrył, że ich odzież,już bez śladów krwi i błota, ale doszczętnie pokryta piaskiem i gruzem, na dodatek rozwleczonapo całej polanie, wygląda gorzej niż przed przepierką.Elfka tylko pokiwała głową, kwitująctajemniczym uśmiechem i wzruszeniem ramion jego próby dociekania, co stało się z ichrzeczami oraz jaskinią, która jeszcze dziś rano była jego więzieniem, a teraz przypominała conajwyżej gruzowisko. Wtedy Elpis po raz pierwszy przyzwała na pomoc magię
[ Pobierz całość w formacie PDF ]