Podobne
- Strona startowa
- Hobb Skrytobójca 3 Wyprawa Skrytobójcy
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 3 Powrot Krola
- Roman Blahut, 2016
- ROZWIAZANIE UMOWY O PRACE ZA WY
- Eddings Dav
- Jordan Robert Ognie Niebios
- Arthur Avalon Shakta And Shakti
- Norton Andre Czarodziejka ze Swiata Czarowni
- Gayle Wald Crossing the Line, Racial Passing in Twentieth Century U.S. Literature and Culture (2000)
- Lovecraft H.P 16 opowiadan
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- beyblade.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Którą drogę wybralibyśmy na miejscu Froda? Nie wiem.Nigdy tak bardzo nie brakowało nam Gandalfa jak w tej chwili.- Ciężka to strata! - rzekł Legolas.- Musimy jednak bez jego rady rozstrzygnąć tę sprawę.czemuż nie mielibyśmy sami powziąć decyzji i w ten sposób ulżyć Frodowi? Zawołajmygo i przeprowadzmy głosowanie.Ja opowiem się za Minas Tirith.- Przyłączyłbym się do ciebie - odezwał się Gimli.- Wysłano nas tylko do pomocy wdrodze powiernikowi Pierścienia, nie kazano iść dalej, niż sami zechcemy.%7ładen z nasnie zobowiązał się przysięgą ani nie dostał rozkazu, by dotarł aż do Góry Przeznaczenia.Bolesne było dla mnie rozstanie z Lorien.Zawędrowałem jednak aż do tych miejsc i dziś304mogę powiedzieć: teraz, gdy nadeszła chwila ostatecznego wyboru, nie waham się, nieopuszczę Froda.Wolałbym pomaszerować do Minas Tirith, jezeli jednak on nie zechcetam iść - pójdę za nim.- Ja też za nim pójdę - powiedział Legolas.- Rozstać się teraz znaczyłoby złamać wiarę.- Tak, gdyby go cała drużyna opuściła, byłoby to zdradą - rzekł Aragorn.- Jeśli jednakzechce iść na wschód, nie będzie mu potrzeba tak licznej kompanii, a nawet, moimzdaniem, nie powinni mu wszyscy towarzyszyć.Przedsięwzięcie jest beznadziejne,niezależnie od tego, czy je podejmie ośmiu, czy trzech albo dwóch, albo wręcz jedenśmiałek.Gdybyście zdali się na mój wybór, wyznaczyłbym Frodowi trzech towarzyszy:Sama, który by zresztą nie ścierpiał rozstania, Gimlego i siebie.Boromir mógłby wrócićdo ojczyzny, gdzie potrzebny jest ojcu i całemu swojemu ludowi; niechby z nim poszłareszta drużyny, a w każdym razie Meriadok i Peregrin, jeżeli Legolas nie zgodzi się znami rozłączać.- Niemożliwe! - krzyknął Meriadok.- Nie opuścimy Froda! Pippin i ja od dawnapostanowiliśmy iść wszędzie, dokąd on pójdzie, i nie zmieniliśmy zamiarów.Niezdawaliśmy sobie jednak sprawy z tego, co to oznacza.Z daleka, w Shire czy w Rivendell,inaczej to wyglądało.Bylibyśmy szaleni i okrutni, gdybyśmy Frodowi pozwolili iść doMordoru.czy nie można go powstrzymać?- Trzeba go powstrzymać - rzekł Pippin.- jestem pewien, że właśnie ta myśl go takdręczy.Frodo rozumie, że nie zgodzimy się, by poszedł sam na wschód.A nie chce,biedaczysko, prosić kogokolwiek o dotrzymanie mu kompanii.Wyobrazcie to sobie: iśćsamotnie do Mordoru! - Pippin aż się wzdrygnął.- Ale nasz kochany nieborak powinienwiedzieć, że nas prosić nie trzeba.Powinien wiedzieć, że jeśli nie uda mu się tychzamiarów wybić z głowy - nie opuścimy go na pewno.- Za przeproszeniem - odezwał się Sam.- Zdaje mi się, że wcale nie rozumiecie mojegopaniska.On się nie waha, którą z dwóch dróg wybrać.Ani mowy o tym! Jaki tam pożytekz tego Minas Tirith? To znaczy: dla pana Froda, nie obrażając pana Boromira.- dodał iobejrzał się.Dzieki temu dopiero wszyscy spostrzegli, że Boromira, który początkowosiedział milczący nieco na uboczu od kręgu przyjaciół, nie ma już z nimi.- Gdzież onmógł się podziać? - zawołał Sam z niepokojem.- Wydawał się jakiś dziwny ostatnimiczasy.Zresztą, jego i tak nie dotyczy ta sprawa.pewnie ruszył do domu, jak zapowiadał.Nie można mu tego mieć za złe.pan Frodo za to wie, że musi odnalezć SzczelinyZagłady, jeżeli to się nie okaże niemożliwe.Ale pan Frodo się boi.Teraz, jak już przyszłoco do czego, zdjął go strach.na tym polega jego udręka.Oczywiście, przeszedł już dobrąszkołę, że się tak wyrażę, wszyscy ją przeszliśmy, odkąd opuściliśmy nasze domy; gdybynie to, byłby tak przerażony, że cisnąłby Pierścień po prostu do rzeki i wziąłby nogi zapas.Bądz co bądz boi się ruszyć dalej.Nie o to się też martwi, czy zechcemy z nim iść,czy nie, bo dobrze wie, jakie są nasze zamiary.Co innego trapi pana Froda.Jeżeli sięuzbroi w odwagę i postanowi iść - będzie chciał iść samotnie.Zapamiętajcie moje słowa!Będziemy z nim mieli kłopot, kiedy wróci tutaj.Bo że się zdobędzie na takie, a nie innepostanowienie, to pewne: nie nazywałby się Baggins, gdyby było inaczej!- Zdaje się, że mówisz rozumniej niż my wszyscy, Samie! - rzekł Aragorn.- Cóż więczrobimy, jeśli się okaże, że masz rację?- Zatrzymamy Froda! Nie pozwolimy mu iść! - krzyknął Pippin.- Nie jestem pewien - odparł Aragorn.- Frodo jest powiernikiem Pierścienia, odpowiadaza jego losy.Nie sądzę też, byśmy mieli prawo popychać Froda na tę lub inną drogę.Niesądzę też, by się nam to udało, nawet gdybyśmy spróbowali tak postąpić.Działają tuinne siły, o wiele potężniejsze niż my.- Ach, chciałbym, żeby Frodo już się wreszcie zdobył na odwagę i wrócił do nas, niechbyraz klamka zapadła - powiedział Pippin.- Najgorsze takie oczekiwanie.Chybawyznaczony czas namysłu już upłynął?305- Tak - rzekł Aragorn.- Godzina dawno upłynęła.Południe się zbliża.Trzeba Frodawołać z powrotem.tej samej chwili wrócił Boromir.Wychynął spomiędzy drzew i nic nie mówiączbliżał się do przyjaciół.Twarz miał posępną i smutną.Przystanął, jakby liczącWzebranych, a potem siadł opodal, wbijając wzrok w ziemię.- Gdzież to byłeś, Boromirze? - spytał Aragorn.- Czy może widziałeś Froda?Boromir zawahał się na sekundę.- I tak, i nie - odparł z namysłem.- tak, bo go odnalazłem na zboczu góry i rozmawiałemz nim.Nalegałem, żeby poszedł do Minas Tirith, zamiast iść na wschód.Wpadłem zzłość i Frodo mnie opuścił.Zniknął.Nic podobnego w życiu nie widziałem, chociażsłyszałem legendy o takich sztukach.Z pewnością włożył Pierścień na palec.Niezdołałem go już pózniej odszukać.Myślałem, że wrócił do was.- Czy to wszystko, co masz do powiedzenia? - spytał Aragorn wpatrując się w twarzBoromira przenikliwym i wcale nie pobłażliwym spojrzeniem.- Wszystko - odparł Boromir.- Nic więcej teraz nie powiem.- Coś złego się dzieje! - krzyknął zrywając się Sam.- Nie wiem, co ten człowiek nabroił.Dlaczego pan Frodo użył Pierścienia? Nie powinien tego robić, a jeśli włożył Pierścień,mogło się nie wiedzieć co zdarzyć.- Ależ Frodo na pewno nie zatrzymał Pierścienia długo na ręku - rzekł Merry.- Zpewnością zdjął go, skoro tylko wymknął się niepożądanemu gościowi, tak postępowałzwykle Bilbo.- Dokąd poszedł? Gdzie jest? - krzyknął Pippin.- Wieki minęły, odkąd nas opuścił.- Jak dawno widziałeś ostatnio Froda, Boromirze? - spytał Aragorn.- Około pół godziny, może nawet godzinę temu - odparł Boromir.- Jakiś czas potembłąkałem się po stokach.Nie wiem! Nie wiem! - I kryjąc twarz w dłoniach skulił się,jakby przytłoczony zgryzotą.- Godzinę temu zniknął! - wrzasnął Sam.- Trzeba go szukać co żywo! Chodzcie!- Czekajcie! - zawołał Aragorn.- Podzielimy się na pary i zorganizujemy.Stój!Chwileczkę!Daremne słowa! Nikt go nie słuchał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]