Podobne
- Strona startowa
- Nowak Zdzislaw Zbojecka wyprawa Hodzy Nasredin (3)
- Zbojecka wyprawa Hodzy Nasredin Zdzislaw Nowak
- Alfred Szklarski Tajemnicza wyprawa Tomka (2)
- Van Vogt A.E Wyprawa do gwiazd
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 1 Wyprawa
- 1 Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 1 Wyprawa
- Morressay John Wyprawa Kedrigerna
- Denning Troy Gwiazda po gwiezdzie
- Jordan Robert Smok Odrodzony
- Sams' Teach Yourself Linux In 24 Hours
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btobpoland.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pani Ketriken napełniła nieduży grzejnik żarem z ogniska, dzięki czemu w na-miocie zrobiło się zadziwiająco przytulnie.Ustaliła warty, wliczając równieżPustkę i siebie.Jakiś czas leżałem nie śpiąc.Znowu byłem w drodze do królaSzczerego.Rozkaz narzucony mi Mocą odrobinę zelżał.Niestety, równocześniebyłem w drodze do rzeki, gdzie król zanurzył ręce w czystej Mocy.Ten kuszącyobraz tkwił przyczajony na krawędzi świadomości.Wypychałem z umysłu poku-sę, lecz tej nocy moje sny jej się nie oparły.Zwinęliśmy obóz wczesnym rankiem i zanim na dobre wstał dzień, byliśmyjuż w drodze.Królowa Ketriken zdecydowała się zostawić w miejscu postoju sta-rannie zapakowany drugi namiot, zabrany z bagażami przygotowanymi dla więk-szej grupy, by inny podróżny mógł w nim zamieszkać w razie potrzeby.Na wol-nego łaziaka załadowaliśmy tłumoki, które do tej pory nieśliśmy sami.Bardzobyłem z tego zadowolony, bo pulsujący ból w plecach nie opuszczał mnie terazjuż ani na chwilę.Przez cztery następne dni żyliśmy w tym samym rytmie.Królowa nigdy niestwierdziła otwarcie, czy spodziewa się pogoni.Ja nie pytałem.Zresztą nie byłoprzez ten czas żadnej okazji do rozmowy w cztery oczy.Pani Ketriken zawszeprowadziła naszą grupę, za nią szły łaziaki, dalej błazen i ja, Wilga, a wreszcie,w pewnej odległości, Pustka.Królowa nie zwalniała tempa marszu, Pustka sięnie skarżyła.Każdego wieczoru docierała do miejsca obozu dużo pózniej niż my,zazwyczaj w towarzystwie Zlepuna.Często zdążała akurat na posiłek.Rankiem411wstawała od razu na sygnał dany przez królową i z jej ust nie padło nigdy słowoskargi.Czwartego wieczoru, gdy wszyscy już układaliśmy się do spania, nagle ode-zwała się do mnie królowa: Bastardzie Rycerski, chciałabym cię prosić o chwilę rozmowy.Usiadłem, zaintrygowany oficjalną formą. Jestem do twojej dyspozycji, pani.Błazen skulony nieopodal zdusił chichot.Prawdopodobnie oboje wyglądali-śmy trochę dziwacznie, omotani w koce i futra, zwracając się do siebie tak for-malnie.Królowa Ketriken dorzuciła do grzejnika trochę suchego drewna, a gdy w na-miocie zrobiło się jaśniej, wydobyła z bagażu emaliowany walec, zdjęła pokrywęi wyjęła ze środka arkusz pergaminu.Gdy go delikatnie rozwinęła, rozpoznałemmapę, która natchnęła stryja myślą o wyprawie.Dziwnie było teraz patrzeć naten wyblakły szkic.Przypominał o znacznie bezpieczniejszym okresie mego ży-cia, gdy gorące posiłki uważałem za rzecz pewną, ubrania miałem szyte na miaręi wiedziałem, gdzie spędzę następną noc.Wydawało mi się niesprawiedliwe, żemój świat tak krańcowo się odmienił od czasu, gdy ostatni raz widziałem tę mapę,ona natomiast pozostała nie zmieniona starzejący się pergamin z zatartymi śla-dami linii.Królowa Ketriken rozłożyła ją na kolanach i wskazała palcem miejsce. Mniej więcej tutaj się znajdujemy. Potem wskazała inne miejsce, rów-nież niczym szczególnym nie oznaczone. W tej okolicy napotkaliśmy śladywalki.Tam odnalazłam płaszcz Szczerego i.kości. Podniosła nagle wzroki zajrzała mi w oczy, tak jak nie patrzyła od czasów Koziej Twierdzy. Wi-dzisz, Bastardzie, to dla mnie bardzo trudne.Byłam przekonana, że to szczątkimego małżonka.Przez tak długi czas byłam pewna jego śmierci.Teraz, polegającwyłącznie na twoim słowie opartym na magii, której nie znam i nie rozumiem,próbuję uwierzyć, że Szczery żyje.%7łe ciągle jest nadzieja.Jednak.trzymałamw rękach te szczątki.Moje dłonie nie potrafią zapomnieć ich ciężaru i chłodnegodotyku, pamiętam też zapach. Pani moja, on żyje upewniłem ją.Znowu westchnęła. Nie o tym chciałam rozmawiać.Czy powinniśmy od razu podążać prostow stronę szlaków zaznaczonych na tej mapie, do dróg, którymi miał podróżowaćSzczery? Czy raczej powinnam cię najpierw zaprowadzić na miejsce potyczki?Zamyśliłem się. Jestem pewien, pani, że zabrałaś stamtąd wszystko.Czas płynie bez ustan-ku, minęła od tamtej pory część lata, jesień i połowa zimy.Nie przychodzi mi dogłowy, co miałbym tam odszukać, czego nie znalezli twoi ludzie, pani, gdy ziemijeszcze nie przykrywał śnieg.Twój małżonek żyje, królowo, tam go nie ma.Nieszukajmy go więc na miejscu dawnej bitwy, ale tam, dokąd podążył.412Wolno kiwała głową, lecz jeśli dzięki moim słowom nabrała otuchy, nie byłotego po niej widać.Ponownie stuknęła palcem w mapę. Ta droga jest znana ludowi górskiemu.Niegdyś pełniła rolę szlaku han-dlowego, a i dzisiaj, choć nikt sobie nie przypomina, dokąd prowadzi, nadal jestużywana.Mieszkańcy dalekich osad i samotni myśliwi docierają do niej swoimiścieżkami, a potem podążają nią do Stromego.I my mogliśmy nią iść od początku,ale uznałam, że to zbyt uczęszczany trakt.Do tej pory podróżowaliśmy szlakiemtrudniejszym, lecz szybszym, ale jutro będziemy musieli wejść na tę drogę i po-dążyć w góry. Przesunęła palcem po mapie. Nigdy nie byłam w tej częściKrólestwa Górskiego przyznała otwarcie. Mało kto tam bywa, tylko naj-odważniejsi myśliwi albo ludzie spragnieni przygód, którzy chcą się przekonać,ile jest prawdy w dawnych opowieściach.Po powrocie zazwyczaj prawią historiejeszcze dziwniejsze niż te, dla których sprawdzenia ruszyli w drogę.Królowa powoli wodziła palcem po mapie.Blada linia starej drogi rozdzieliłasię na trzy szlaki dążące w różne strony.Cokolwiek było niegdyś zaznaczone nakońcach tych linii, wyblakło i zniknęło.%7ładne z nas nie miało sposobu na od-gadnięcie, którą z dróg obrał król Szczery.Odstępy między nimi mogły oznaczaćdługie dni lub nawet tygodnie drogi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]