Podobne
- Strona startowa
- Hamilton Peter F. Swit nocy 2.2 Widmo Alchemika Konflikt
- Koontz Dean R Moonlight Bay T 2 Korzystaj z nocy
- Masterton Graham Wojownicy Nocy t.1 (SCAN dal 90
- Przez bezmiar nocy Veronica Rossi
- Smith Martin Cruz Skrzydla nocy
- M. Weis, T. Hickman Smoki zimowej nocy
- Weis M., T. Hickman Smoki zimowej nocy
- Roman Bratny Kolumbowie. Rocznik 20
- Corel PHOTO PAINT (5)
- Katie Brazelton Character Makeover
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- prymasek.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Na Thoema! Cóż za chłód! - szczęknął zębami Passlo.- Co stało się ze światłem?Nagle kapłan wdarł się w ich krąg i pochylił nad stertą osmalonych szmat.Pomyśleli, iż zamierza odzyskać kryształowy sztylet.Lecz kiedy się wyprostował, ujrzeli, że w lewej ręce trzyma martwe dziecko.Kaptur zsunął się z jego głowy.Zobaczyli rude włosy.I kolor oczu.- Kane! - wykrzyknął Claesna.Korjonos wypowiedział sylaby, które utworzyły inne imię.I daremnie dłonie ich szukały sztyletów.Gospoda wypełniona już była ciężkim i słodkim odorem rozkładu.Rygiel w drzwiach pokrył się rdzą i odpadł.Deski poczęły butwieć, wyginać się, aż rozsypały się w proch.W przerażonych spojrzeniach podróżnych widać było świadomość tego, co ma się dokonać.W progu stała wysoka postać, okryta strzępami szaty szarości.Kane odwrócił swą twarz.Pan Szarości ściągnął maskę.Kane otrząsnął się z ciemności, które pogrążyły jego umysł.Chciał się wyprostować i niemal upadł, ponieważ stał już od dłuższej chwili.Znajdował się w wypalonym wnętrzu drewnianej gospody.Sufit i dach zawaliły się, mógł więc zobaczyć gwiazdy na ciemnym niebie.Pośród rumowiska rosły małe drzewa.Gospoda stała opuszczona od wielu lat.Powietrze stęchłe było od fetoru rozkładu.Potykając się, Kane zmierzał do drzwi.Pomyślał, że ten chrzęst pod stopami, to kości.Gdy już wydostał się stamtąd, łapał powietrze i spoglądał w niebo.Postrzępione obłoki mgły tu i ówdzie zasłaniały gwiazdy.I wtedy ujrzał Kane przypominającą widmo postać, obleczoną w szarość.Jego płaszczem targały nocne wiatry.Za nim podążało siedem dalszych widm.Szli krok za krokiem, powłócząc nogami, jakby ociągając się.I jeszcze inna zjawa.Biegnąca za nimi dziewczyna w długiej sukni.Łapie za rękę ostatniego z orszaku.Ciągnie i wyrywa go z szeregu.Pan Szarości i ci, którzy muszą za mm podążać, znikają w okrytych nocą niebiosach.Dziewczyna i jej kochanek zwierają się w uścisku.Potem stapiają się w jedno i mkną we mgle.Wierzchowiec Kane'a czekał przed leżącą w gruzach gospodą.Kane nie był tym zdziwiony, ponieważ poznał dziewczynę.Piętami dotknął boków konia.I wówczas także i on rozpłynął się we mgle
[ Pobierz całość w formacie PDF ]