Podobne
- Strona startowa
- Cameron Christian Tyran 1 Tyran
- Fowler Christopher Siedemdziesišt siedem zegarów
- Christoppher A. Faraone, Laura K. McClure Prostitutes and Courtesans in the Ancient World (2006)
- Jacq Christian wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik
- Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian(1)
- wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik Jacq Christian(1)
- wietlisty Kamień 01 Nefer Milczek Jacq Christian
- Lem Stanislaw Cyberiada
- Bolesław Niemierko Ksztalcenie szkolne Podręcznik skutecznej dydaktyki
- Arystoteles Metodorologika, O swiecie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alba.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nic więcej nie wiem, bo leciałem zaraz do Kuwejtu.- Kto mieszkał wtedy w konsulacie?- Tylko jeden człowiek, nazywa się Crosbie, z koncernu naftowego.A, jeszcze ktoś: jakiś facet z Bagdadu, ale nie poznałem go.Nie pamiętam, jak się nazywa.Crosbie - pomyślała Victoria.Dobrze pamiętała kapitana Crosbiego, jego przysadzistą sylwetkę, jego monotonny sposób mówienia.Najzwyklejszy w świecie człowiek.Poczciwiec, bez żadnej finezji.Crosbie był w Bagdadzie tej nocy, kiedy Carmichael zjawił się w Tio.A może Carmichael zobaczył na końcu korytarza właśnie Crosbiego, jego sylwetkę w słońcu, i dlatego nagle skręcił i wybiegł na ulicę, zamiast spróbować dostać się do biura konsula?Zatopiła się w rozmyślaniach.Wyrwał ją z nich wzrokRicharda, który przyglądał jej się bardzo uważnie.Spojrzała na niego spłoszona, jak przyłapana na gorącym uczynku.- Dlaczego pani o to pyta?- Tak sobie, interesuje mnie to.- Ma pani jeszcze jakieś pytania?- Zna pan może kogoś nazwiskiem Lefarge?- Nie, nie znam.Mężczyzna czy kobieta?- Tego nie wiem.Znowu myślała o kapitanie Crosbiem.Crosbie? Lucyfer? Czy Lucyfer równa się Crosbie?Tego wieczoru, kiedy Victoria pożegnała się z obu panami i poszła się położyć, Richard zagadnął doktora Pauncefoot Jonesa:- Chciałbym rzucić okiem na list Emersona.Ciekaw jestem, co dokładnie napisał o tej dziewczynie.- Proszę bardzo, drogi chłopcze.Gdzieś tutaj leży.Pamiętam, że robiłem na odwrocie jakieś notatki.Bardzo dobrze wyrażał się o Veronice, jeśli mnie pamięć nie myli, pisał, że to niezwykle bystra dziewczyna.W moim przekonaniu jest urocza, naprawdę urocza.I dzielna, nie robiła żadnych historii z powodu utraty bagażu.Większość dziewcząt na jej miejscu chciałaby zaraz jechać do Bagdadu, żeby kupić nowe sukienki.Ma ducha przygody ta mała, nie ma co mówić.A swoją drogą, jak to się stało, że zgubiła bagaże?- Została uśpiona chloroformem, porwana i uwięziona w arabskim domu - powiedział Richard z niecierpliwością w głosie.- Mój Boże, tak, tak mówił mi pan.Teraz pamiętam.Zupełnie nieprawdopodobne.Zaraz, co mi to przypomina? A, tak, Elizabeth Canning.Wie pan, co opowiedziała, kiedy odnalazła się po dwóch tygodniach? Zupełnie niesamowitą historię.Bardzo interesujący przypadek sprzecznych zeznań.Chodziło o jakichś Cyganów, jeśli czegoś nie pokręciłem.A robiła takie szczere wrażenie, kto by pomyślał, żekrył się za tym mężczyzna? A nasza Victoria, nie, Veronica, nigdy nie mogę zapamiętać, jest naprawdę ślicznym stworzeniem.Niewykluczone, że i w tej sprawie kryje się jakiś mężczyzna.- Wyglądałaby znacznie lepiej, gdyby nie farbowała włosów - sucho stwierdził Richard.- Tak? Farbuje się? Doprawdy, nigdy bym pana nie podejrzewał o taką znajomość rzeczy.- Prosiłem pana o list Emersona.- Tak, tak, nie mam pojęcia, gdzie go podziałem.Ale niech się pan rozejrzy, zależy mi na nim, choćby z powodu tych notatek i tego szkicu drucianego różańca, który zrobiłem.Rozdział dwudziestyNa drugi dzień po południu doktor Pauncefoot Jones usłyszał w oddali odgłos samochodu, który wyraźnie zbliżał się przez pustynię, w stronę tellu.Pauncefoot Jones wydał okrzyk rozpaczy.- Goście - powiedział jadowicie.- W najgorszym momencie.Właśnie miałem zamiar doglądać nasączania celulozą tej rozety w północno-wschodniej części.Na pewno jacyś głupcy z Bagdadu, będą gadać o niczym i prosić, żeby ich oprowadzono po wykopaliskach.- Możemy wykorzystać Victorię - powiedział Richard.- Victorio, słyszy pani? Ma pani oprowadzić gości.- Na pewno powiem nie to, co trzeba - broniła się Victoria.- Nie mam żadnego doświadczenia.- Uważam, że świetnie sobie pani radzi - rzekł Richard z błyskiem w oku.- Te pani dzisiejsze uwagi o reliefowej cegle były jakby żywcem wzięte z książki Delongaza.Victoria lekko się zarumieniła i postanowiła odtąd staranniej się maskować.Czuła się nieswojo pod badawczym spojrzeniem zza grubych szkieł.- Spróbuję - powiedziała potulnie.- Spychamy na panią wszystkie dodatkowe prace -stwierdził Richard.Victoria uśmiechnęła się.Rzeczywiście, jej zajęcia w ostatnich pięciu dniach były dla niej niespodzianką
[ Pobierz całość w formacie PDF ]