Podobne
- Strona startowa
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Trollope Joanna Najlepsi przyjaciele
- J.Chmielewska Slepe szczescie
- J.Chmielewska Skarby
- Chmielewska Joanna Lesio (www.ksiazki4u.prv.pl)
- Chmielewska Joanna Florencja Corka Diabla (www.ksi
- Chmielewska Joanna Nawiedzony Dom (www.ksiazki4u.p
- Chmielewska Joanna Krowa Niebianska (www.ksiazki4u
- Chmielewska Joanna Dwie glowy i jedna noga (2)
- Tom Mangold, John Penycate Wi podziemna wojna
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. No? spytałam niecierpliwie. Co dalej? Obowiązek-obowiązek.Skorzystałem z okazji.Ostrzegłem numer drugi. Mam nadzieję, że nie zwracałeś się do niego per panie numer drugi ? %7łarciki-żarciki! rozczulił się Zygmuś i ucałował mnie w łokieć. Powiedziałemenigmatycznie, że ktoś tu będzie ofiarą-ofiarą.Należy uważać.Wystrzegać się pana Fula.Ukryć-ukryć zasoby.Nie ujawniać.Oczyma duszy ujrzałam pana Janusza, ostrzeganego tymi słowy, i przez chwilęmiałam trudności z zachowaniem stosownej powagi. A on co na to? Wydawał się zaskoczony-zaskoczony.Ufny człowiek.Podziękował.Prawdopodobnie uznał, że dopadł go wariat i nie chciał się sprzeczać.Zrozumiałe-zrozumiałe.Złapałam się na tym, że zaczynam myśleć metodą Zygmusia.To nie jabyłam niebezpieczna dla otoczenia, tylko on.Pocieszyła mnie myśl, że wyjaśnię panuJanuszowi całą tę scenę i rozśmieszę go do łez, szczególnie tym wystrzeganiem się panaFula, nie mówiąc już o ukrywaniu zasobów.Przy pokerze.!W tym momencie przypomniałam sobie nagle, jaką aferę ujawniłam przedZygmusiem.Szajka złodziei miała okradać turystów.Ugryzłam się w język, żeby niespytać, dlaczego akurat pana Janusza ustawił w roli ofiary, a z numeru trzeciego,kimkolwiek był, uczynił złoczyńcę.Zaciekawił mnie dalszy ciąg. Numer drugi udał się do wody ciągnął relację Zygmuś. Zapewne, żebyochłonąć-ochłonąć.Wrócili wszyscy trzej, pozbierali rzeczy, udali się ku wschodowi.No, ja myślę.Pan Janusz musiał zawiadomić ich w wodzie, że nadział się naagresywnego wariata. Poszedłem za nimi.Numer pierwszy poczuł się zagrożony-zagrożony.Zrobił109mi scenę, jakoby podążam za nim zbyt blisko-blisko i bezustannie, on sobie nie życzyasysty-asysty za plecami.Na złodzieju czapka-czapka gore.Wyjawiłem pogląd w kwestiiswobody, każdy-każdy ma prawo chodzić, gdzie zechce.Scysja-scysja.Od pana Janusza dowiedziałam się pózniej, jak to wyglądało.* * *Trzej panowie, na wszelki wypadek, woleli odseparować się od szaleńca, zmieniającmiejsce pobytu, szaleniec jednakże udał się za nimi.Swoją metodą, trop w trop,oszczędnościowym krokiem.Numer pierwszy, niejaki mecenas Koczarko, cywilista, niewytrzymał. Panie, czego pan mnie szturchasz w plecy, do wszystkich diabłów? spytałz irytacją. Mało ma pan miejsca dookoła? Co ja jestem, magnes? Każdemu-każdemu odparł na to Zygmuś z godnością wolno chodzić.Wolno chodzić. Ja panu nie każę fruwać albo się czołgać, chodz pan, tylko nie po mnie! Nie ma-nie ma zakazu-zakazu. Jak pana strzelę w ryja to pan obejrzysz sobie zakaz, oświetlony zaziemskąiluminacją wtrącił się numer trzeci. Won, palancie!Palant zapewne przekonał Zygmusia, że jawność poczynań nie popłaca.Odczekałchwilę i jął śledzić podejrzanego z ukrycia.Jak wyglądało ukrycie, dowiedziałam sięz kolei od Kasi, która odznaczała się dużą spostrzegawczością i przypadkiem właśnieszła na plażę. Jakiegoś półgłówka widziałam, pani Joanno zwierzyła mi się nieco pózniej. To chyba coś dla pani, pani lubi takie rzeczy wyłapywać.Trzech ludzi szło deptakiem,a czwarty, ten półgłówek, przeskakiwał pomiędzy drzewami i krzakami bokiem.Przykucał, kawałek biegł na czworakach, w takim momencie go właśnie zobaczyłami w pierwszej chwili myślałam, że to małpa.Taka duża, zaniepokoiłam się nawet, żeskądś uciekła.Potem to się wyprostowało i okazało się, że nie, jednak człowiek.Wyglądałjak wariat, cały czas wpatrywał się w tamtych trzech, a w dodatku skakał tak z walizkąw ręku.Jeżeli pozabijali się wzajemnie, to ja mogę być świadkiem, bo ich wszystkichzapamiętałam.Zapewniłam Kasię, że na razie wszyscy żyją.Chyba trochę żałowała.* * *Chwilowo Zygmuś kontynuował sprawozdanie, rozpalając moją ciekawość, pózniejdopiero zaspokojoną.Trzej panowie, jedna ofiara i dwóch podejrzanych, dolezli do110 Pelikana i ugrzęzli w kawiarni z widokiem na morze.Pili trunki, zajęcie wysocenaganne.Potem poszli na obiad, Zygmuś też, do swojego pensjonatu, ale jadł szybkoi jeszcze zdołał ich dopaść.Cały dzień ich pilnował, był na plaży, bo oni też, numertrzeci gdzieś znikł, ale pierwszy i drugi pozostali, drugiemu jakaś dama przyprowadziładziecko, udali się wreszcie na kolację, po czym poszli chyba do domu.Numer pierwszyznikł w wejściu do pensjonatu, a numer drugi z dzieckiem w prywatnym domu.Tym sposobem Zygmuś bezbłędnie wyśledził miejsce zamieszkania pana Januszaz siostrzeńcem. Otóż-otóż mówił teraz z zapałem. Upatrzona ofiara-ofiara.Pułapkę-pułapkęnależy zastawić, czyhać-czyhać.Jednak może policja.? Na gorącym uczynku.Przypomniałam sobie własną opowieść w całości. Nie oznajmiłam stanowczo. Oni to mają zrobić jednym kopem.Trzebawyłapać chwilę, kiedy ten twój numer pierwszy spotka się z takim.brunet, czarne oczy,oliwkowa cera, wzrost średni, szczupła sylwetka, zręczne ruchy.Wtedy dopiero możecoś nastąpić i tego należy dopilnować.Jeśli uczepisz się go porządnie, wyświadczyszolbrzymią przysługę.Zygmuś w skupieniu zanotował rysopis Seweryna Wierzchowickiego.Rola SherlockaHolmesa nagle przypadła mu do gustu.Zapalił się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]