Podobne
- Strona startowa
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Trollope Joanna Najlepsi przyjaciele
- J.Chmielewska Slepe szczescie
- J.Chmielewska Skarby
- Chmielewska Joanna Lesio (www.ksiazki4u.prv.pl)
- Chmielewska Joanna Florencja Corka Diabla (www.ksi
- Chmielewska Joanna Nawiedzony Dom (www.ksiazki4u.p
- Chmielewska Joanna Krowa Niebianska (www.ksiazki4u
- Chmielewska Joanna Dwie glowy i jedna noga (2)
- ADDISON.WESLEY.THE.LEAN.MINDSET.2014
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Znowu? spytała kąśliwie ciotka. Proszę bardzo powiedziałam ja. To ta powiedział ten w mundurze. Podinspektor Edward Bieżan powiedział ten po cywilnemu.Przerwałam mu od razu. Bardzo pana przepraszam, czy mógłby pan operować starymi określeniami? Cipodinspektorzy i nadkomisarze strasznie mi się mylą, nie mam pojęcia, kto jest kim.Podinspektor to dawne co.? Major. Taka wysoka szarża, do mnie? zdziwiłam się. Może, mimo wszystko, do mnie wtrąciła ciotka drwiąco.62 To ta powtórzył ten w mundurze z naciskiem. Czy pozwoli pani, że wejdziemy? spytał grzecznie major-podinspektor, zwra-cając się jakby do przestrzeni pomiędzy ciotką a mną.Najchętniej wypchnęłabym ich za drzwi i porozmawiała na schodach albo w garażu,a nie tu, z całą rodziną na karku.Nawet bardziej na karku niż mogłam się spodziewać.Niestety, ciotka Iza uczyniła zapraszający gest, w progu salonu ukazał się wuj Ignacyw eleganckim ukłonie. Prosimy, prosimy! zawołał zachęcająco. Niech tu wejdą! usłyszałam z wnętrza rozkaz babci.Przypomniałam sobie nagle, że policja lubi przesłuchiwać świadków i podejrzanychw pojedynkę, i doznałam nikłej pociechy.Rodziny z domu, rzecz jasna, wyrzucić się nieda, ale zostaje mi jeszcze moja własna sypialnio-pracownia, pozbawiona wprawdziekrzeseł, które przeszły do salonu i gościnnych pokoi, ale z tapczanem.Na razie nie mo-głam zrobić nic innego, jak tylko wprowadzić ich do wnętrza.Wszystkim udało się usiąść.�w major-podinspektor przez chwilę przyglądał się całemu zgromadzeniu z wiel-kim zainteresowaniem.Potem powiedział: %7ładna z pań nie musi z nami rozmawiać.Osobiście proszę o pomoc w rozwikła-niu trudnej sprawy i jest to prośba, a nie żaden nakaz.Bez względu na to, która z pańjest panią Izą Brant, rozmowa jest konieczna, jeśli zatem właściwa pani odmówi, zosta-nę zmuszony wysłać jej wezwanie do komendy.Ale miałem nadzieję, że uda nam się po-rozumieć w przyjemniejszej atmosferze. Pochwalam skomentowała babcia. Miło mi, dziękuję.Zatem pani Iza Brant, to która z pań? Obie powiadomiła go babcia drewnianym głosem.Jakiś taki ton umiała z sie-bie wydobyć, że wręcz się słyszało korniki.Major zachował zdumiewający spokój. Rzadki przypadek.Zapewne nazwisko rodzinne? Nie odparła ciotka Iza z wyrazną przyjemnością. To moje nazwisko wyznał ze skruchą wuj Filip. %7łona je nosi. A która z pań jest pańską żoną? Ta rzekł wuj Filip i z grzeczności wskazał nie palcem, a gestem.Nie spoglądałza gestem i wypadło mu nieszczęśliwie, na ciotkę Olgę, która siedziała tuż koło ciotkiIzy. Nieprawda! wyrwało się półgłosem temu w mundurze.Nie wtrącałam się na razie do tego dość niezwykłego przesłuchania, bo zajęta byłamodgadywaniem jego szarży.Wypadło mi, że, wedle dawnej nomenklatury, powinien tobyć sierżant, i najbardziej ze wszystkiego chciałam w tej chwili potwierdzić słusznośćpoglądu.63 Mnie proszę do niczego nie mieszać! zdenerwowała się ciotka Olga.Hipotetyczny sierżant nie bawił się w grzeczności, tylko wyraznie pokazał palcemciotkę Izę. To ta oznajmił gniewnie. Pani Iza Brant?Ciotka Iza potwierdziła z kwitnącą satysfakcją. A pani? zwrócił się major do mnie. Też jestem Iza Brant zgodziłam się szybko. I zaraz to panu udowodnię, alezanim co, bardzo proszę, czy ten pan ma rangę sierżanta? Chora będę, jeśli się nie upew-nię! Może pani ozdrowieć od razu, sierżanta, zgadza się.Wedle nowego nazewnic-twa. Nie chcę nowego nazewnictwa, mówiłam panu, że mi się myli.Sierżant, dobrzezgadłam.To czego pan sobie życzy? Skoro panowie składają wizytę towarzyską, może byś tak zachowała się właściwie? skarciła mnie babcia. Panowie się zapewne czegoś napiją. Nie, dziękujemy odmówił smutnie major
[ Pobierz całość w formacie PDF ]