Podobne
- Strona startowa
- Cameron Christian Tyran 1 Tyran
- Fowler Christopher Siedemdziesišt siedem zegarów
- Christoppher A. Faraone, Laura K. McClure Prostitutes and Courtesans in the Ancient World (2006)
- Jacq Christian wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik
- Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian(1)
- wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik Jacq Christian(1)
- wietlisty Kamień 01 Nefer Milczek Jacq Christian
- Moorcock Michael Saga o Elryk Sniace Miasto
- Faustyna Kowalska, DZIENNICZEK DUCHOWY
- Anne McCaffrey Piesn krysztalu (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Były to zwykle role zupełnie dla niej nieodpowiednie.W rezultacie jest bardziej amatorką niż profesjonalistką.I mimo że jest dobra, szczególnie w komedii, dyrektorzy teatrów nie przepadają za nią.Mówią, że jest zbyt niezależna i przysparza im kłopotów, wywołuje kłótnie i wtrąca się do reżyserii.Nie wiem, ile jest w tym prawdy, ale nie jest popularna wśród swoich scenicznych kolegów.W drzwiach salonu ukazała się Sophia.- Matka jest tutaj, inspektorze - powiedziała, wskazując za siebie.Weszliśmy z Tavernerem do dużego pomieszczenia.Przez chwilę miałem trudności z rozpoznaniem kobiety, która siedziała na obitej brokatem sofie.Tycjanowskie włosy miała upięte wysoko na czubku głowy.Ubrana była w ciemnoszary kostium i delikatnie plisowaną, bladofiołkową bluzkę, którą zdobiła zapięta pod szyją kamea.Po raz pierwszy dostrzegłem urok jej zadartego nosa.Przypominała nieco Athene Seyler i trudno było uwierzyć, że to ta sama, pełna temperamentu istota w brzoskwiniowym peniuarze.- Inspektor Taverner? - zapytała.- Proszę wejść i usiąść.Zapali pan? Cóż za okropna sprawa.Doprawdy trudno mi w to uwierzyć.Jej głos był niski i pozbawiony emocji.Mówiła jak osoba, która za wszelką cenę stara się utrzymać samokontrolę.- Proszę powiedzieć mi, w czym mogę pomóc - ciągnęła.- Dziękuję, pani Leonides.Gdzie pani była w czasie, gdy doszło do tragedii?- Chyba wracałam z miasta.Jadłam tego dnia lunch z przyjaciółką.Byłyśmy w Ivy.Potem poszłyśmy na pokaz sukien.Wraz z innymi przyjaciółmi wstąpiłyśmy na drinka do Berkley.Następnie udałam się do domu.Kiedy tu dotarłam, wszędzie panowało zamieszanie.Wyglądało na to, że teść dostał nagłego ataku.On.nie żył już.- Głos jej lekko zadrżał.- Lubiła pani teścia?- Uwielbiałam.Ton jej głosu podniósł się na moment, ale natychmiast opadł.- Bardzo go kochałam - powiedziała cicho.- Wszyscy go kochaliśmy, był dla nas taki dobry.- Lubi pani Brendę Leonides?- Nie widujemy się zbyt często.- Dlaczego?- Cóż, niewiele mamy z sobą wspólnego.Biedna Brenda.Życie czasami musiało być dla niej ciężkie.- Czyżby? W jaki sposób?- Och, nie wiem.- Magda potrząsnęła głową i uśmiechnęła się smutno.- Czy pani Leonides była szczęśliwa z mężem?- O, tak.- Żadnych kłótni?Ponownie lekki uśmiech i przeczący ruch głową.- Naprawdę nie wiem, inspektorze.Ich część domu jest zupełnie oddzielona od naszej.- Pani Brenda Leonides i pan Laurence Brown przyjaźnili się, prawda?- Nie sadzę - powiedziała z godnością - że powinien mnie pan pytać o takie rzeczy.Brenda przyjaźni się ze wszystkimi.Jest towarzyska osobą.- Czy lubi pani pana Browna?- Jest cichy.Dość miły, ale prawie się go nie zauważa.Naprawdę rzadko go widuję.- Dobrze uczy?- Chyba tak.Doprawdy nie wiem.Philip wydaje się być z niego zadowolony.- Przykro mi, że o to pytam - zaczął Tavemer, chcąc wypróbować taktykę szoku - ale czy pani zdaniem pan Brown i pani Brenda Leonides mają z sobą romans?Magda wstała.Wyglądała jak grandę damę.- Nigdy nie spostrzegłam niczego, co by na to wskazywało - odparła.- Naprawdę sądzę, inspektorze, że nie powinien mi pan zadawać takich pytań.Ona była żoną mojego teścia.Nieomal zaklaskałem.Inspektor wstał również.- Dziękuję, pani Leonides - powiedział uprzejmie i wyszedł z pokoju.- Zagrałaś przepięknie! - zawołała Sophia, okazując matce autentyczną serdeczność.Magda zamyślona zakręciła na palcu lok za prawym uchem i przejrzała się w szybie.- Taak - wymruczała.- Sądzę, że był to właściwy sposób zagrania tej roli.Sophia popatrzyła na mnie.- Czy nie powinieneś - zapytała - iść z inspektorem?- Sophio, to co powinienem, to.Nie dokończyłem.Nie mogłem w obecności matki Sophii mówić wprost o swojej roli.Magda Leonides jak dotąd nie wykazała zainteresowania moją obecnością poza obdarzeniem mnie uwagą na temat pożytku z córek.Mogłem być reporterem, narzeczonym Sophii lub właścicielem zakładu pogrzebowego.Dla Magdy Leonides wszyscy oni stanowili jedynie publiczność.Patrząc na swoje stopy, aktorka powiedziała z niezadowoleniem.- Te buty są nieodpowiednie.Zbyt frywolne.Posłuszny znakowi danemu przez Sophię, pośpieszyłem za Tavernerem.Dopadłem go w holu przy drzwiach do klatki schodowej.- Idę zobaczyć się ze starszym bratem - wyjaśnił.Bez ceregieli przedstawiłem mu swój problem.- Kim mam tu właściwie być? - zapytałem.Wyglądał na zdumionego.- Kim masz być?- Tak.Co robię w tym domu? Jeżeli ktoś mnie zapyta, to co mam odpowiadać?- Rozumiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]