Podobne
- Strona startowa
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 02 Miłosny fortel
- Stuart Anne Czarny lod 03 Blekit zimny jak lod
- Anne Emanuelle Birn Marriage of Convenience; Rockefeller International Health and Revolutionary Mexico (2006)
- Long Julie Anne Siostry Holt 03 Sekret uwodzenia
- Long Julie Anne Siostry Holt 01 Piękna i szpieg
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 03 Lekcja miłoci
- Anne Holt Hanne Wilhelmsen 03 mierc Demona
- Rice Anne Krzyk w niebiosa (SCAN dal 961)
- Rice, Anne Lestat 'Opowiesc o zlodzieju cial'
- Fenix 1'91 (SCAN dal 855)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alba.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedziona nie do końca uświadomionym pragnieniem sprawdzenia, co kryje się za tą nieciszą, Killashandra głęboko zaczerpnęła powietrza i wypuściła je z siebie w pięknym, czystym e.Nuta powróciła do jej uszu i stóp jednocześnie.Rezonans poruszył koniuszki nerwów, pozostawiając po sobie wrażenie pieszczoty ogarniającej cały system nerwowy, podczas gdy dźwięk zamarł w powietrzu.Stała nieruchomo, zachwycona, lecz wahająca się przed powtórzeniem eksperymentu, i wpatrywała się w zapylone, banalne pagórki.Teraz jednak była już skłonna uwierzyć w to, co opowiadał jej Carrik.Dwie strony śpiewania kryształu łączyły się z sobą nierozerwalnie: dobra i zła, udręka i ekstaza.Kusiło ją, aby polecieć dalej w głąb Pasm, szybko jednak porzuciła ten pomysł.Rozsądek podpowiadał, że wszelki kryształ, jaki mógł znaleźć się tak blisko bazy, dawno już został wydobyty.Ponadto Killashandra wyraźnie widziała, jak łatwo można zagubić się, kiedy człowiek raz wywędruje poza dziwnie uspokajającą płaszczyznę równiny i straci z oczu Morze Białe.Zamiast tego ruszyła wzdłuż pierwszych zboczy, cały czas nie tracąc z oczu równiny i trzymając się zewnętrznej krawędzi mapy lotu.Pofalowane wzgórza fascynowały ją, choć młodsze, ostrzejsze wzniesienia Fuerte nigdy nie wzbudzały u niej nawet cienia zainteresowania.Góry Ballybranu kusiły, drażniły, pociągały, kryły w sobie bogactwa – produkt tytanicznych sił i gorąca, odprysk wrzącego jądra planety – bogactwa stworzone przez potrzeby technologii stale wzrastającej populacji galaktycznej.Skarby, występujące jedynie na starym świecie, pozbawionym wszelkich innych cennych złóż.Rozwijająca się technika zawsze prowadziła do tego samego: z bezwartościowego tworzyła majątek.Killashandra zdecydowanie zawróciła swój śmigacz do kompleksu Cechu.Jej determinacja, nieco nadwerężona zachowaniem Tukoloma i instrukcjami, delikatnie ignorującymi główny cel wszystkich rekrutów – zostanie śpiewakami kryształu – ponownie się wzmocniła.Patrząc trzeźwym okiem, Killashandra dobrze rozumiała, czemu ich inicjacja przebiegała tak, a nie inaczej – póki nie nastąpiła symbioza, niemożliwe było jakiekolwiek zaszeregowanie, można jednak w tym czasie przyjrzeć się innym pożytecznym zajęciom.Westchnęła, zastanawiając się, czy zdoła znieść kolejne niepowodzenie.Nagle wybuchnęła śmiechem, wspominając, z jaką łatwością odrzuciła dziesięć lat ciężkiej pracy i wyrzeczeń, kiedy tylko Carrik pomachał jej przed nosem perspektywą śpiewania kryształu.Ale przecież, szczerze mówiąc, wcale jej nie namawiał – przeciwnie, odwodził ją od tego wszelkimi siłami.Co takiego powiedział Rimbol? Zakaz tylko zwiększa pragnienie? To prawda, wściekły atak Maestra na Carrika i śpiewaków kryształu znacznie podsycił jej ciekawość.Oczywiście, czas spędzony z Carrikiem też dziwnie ją pobudził: luksusowy styl życia, zabawy: wszystko to musiało oszołomić kogoś, kto zawsze żył z zasiłku i studenckiego stypendium.Fascynująca osobowość Carrika zmieniła też ją samą i obdarzyła dostateczną dozą beztroski, by odrzucić wszelkie ograniczenia dekady bezowocnej dyscypliny.Teraz, kiedy stanęła już w pobliżu złóż kryształu i poczuła niezwykłe wibracje wędrujące po kościach i docierające do samego wnętrza jej istoty, którego nigdy nie sięgnęła zwykła muzyka, Killashandra jeszcze bardziej umocniła się w swym postanowieniu.Kiedy wróciła, dostrzegła samotną postać, snującą się wokół stanowisk śmigaczy.Parkując zauważyła, że ośmiu pojazdów brakuje.Postać zamachała gwałtownie, nakazując jej, aby pozostała w kabinie, i pośpiesznie wspięła się ku niej.Killashandra czekała cierpliwie, podczas gdy mężczyzna najpierw sprawdził numery śmigacza, a następnie przesunął dłońmi po jego bokach, krzywiąc się lekko.Nie zaszczycając jej nawet jednym spojrzeniem rozpoczął dokładnie badanie całego kadłuba, notując coś bez przerwy i mamrocząc do siebie.Tablica rozdzielcza zaniepokoiła go i po raz pierwszy jakby dostrzegł Killashandrę.– Krótko cię nie było.Czy coś się komuś stało? Wyleciało was dziewięcioro!– Nie, wszystko w porządku.Mężczyzna z ulgą poprawił osłaniającą oczy czapkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]