Podobne
- Strona startowa
- Trylogia Lando Calrissiana.03.Lando Calrissian i Gwiazdogrota ThonBoka (3)
- Anne Emanuelle Birn Marriage of Convenience; Rockefeller International Health and Revolutionary Mexico (2006)
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Long Julie Anne Siostry Holt 01 Piękna i szpieg
- Anne McCaffrey & Mercedes Lacke Statek ktory poszukiwal
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Wszystkie Weyry Pernu
- Przypadki Robinsona Kruzoe
- Nik Pierumow Czarna w3ocznia
- Feist R.E Mistrz magii
- Morrell Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mieszaniec.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uśmiechnął się tym chłopięcym uśmiechem, który tak dobrzeznała, i serce zabiło jej żywiej.Odwzajemniła uśmiech nieśmiało,patrząc, jakjego oczy znów się zmieniają.Jarzył się w nich niezwykły blask.Niemal czuła na swoich rozchylonych wargach dotykjego spojrzenia.Wciągnęła w nozdrza jego zapach, aż w głowie jej się zakręciłoz błogości i zachwytu.Napawając się nim, wdychała jeszcze i jeszcze, aż jego woń przeniknęła jej skórę i zmieszała się z jej własną.131Podniosła rękę, przeczesała palcami jego włosy - były gęste i gładkie jak jedwab.Nachylił się ku niej blisko, przyciągając ją mocniej ku sobie.Gdy czuła już na wargach jego oddech, wyszeptała jego imię.Kit.I wtedy dotknął jej ust wargami.Od stóp do głów przeszedł ją dreszcz i zatonęła w tym cudownym doznaniu.Słodycz rozkoszy rozgorzała w jej wnętrzui wyniosła ją wysoko do góry, na obłoki zakazanych przyjemności.Wyciągając ramiona, oplotła rękami jego szyję i przytuliła się doniego.Ale wciąż jej było mało, wciąż nie dość blisko.Chciała więcej.Chciała, by dał jej wszystko.Jemu też nie było dosyć.Uniósł jej nogę i obrócił ją w siodle twarzą do siebie.Zachłysnęła się, gdy poczuła, że jej nogi obejmują jego mocne uda, żeprzyciągają do siebie, biodra do bioder.I znowu pocałunki, nieposkromione, namiętne, głodne.Wreszcie odsunął się nieco.- Dlaczego się dziwisz? Wiem wszystko o tej bezwstydnej książeczce, którą czytałaś.Eliza gwałtownie otworzyła oczy i jęknęła cicho, budząc się zesnu.Mdłe światło poranka sączyło się przez zaciągnięte zasłonysypialni.Kształty mebli były jeszcze ledwo widoczne, w kątachwciąż zalegały nocne cienie.Przewracając się w cienkiej, lnianejpościeli, przycisnęła rękę do piersi i wsłuchała się w bicie własnego serca.0 nieba, pomyślała, co za sen! Jeszcze teraz czuła wargi Kita naswoich, dotyk silnego, muskularnego ciała i jego cudowny, męskizapach.1 wszystko to było jedynie fantazją.Utkaną z mrzonek fikcją,która mamiła i oszałamiała, ale nie miała w sobie nic z prawdy.Jejciało jednak wzięło sen za rzeczywistość, bo między udami czułanikły ślad wilgoci i coś, jakby skurcz.Fala ciepła przetoczyła sięprzez nią na wspomnienie, jak we śnie siedziała okrakiem na no-132gach Kita.Jak zaciskała uda na jego biodrach w bezwstydnym zapamiętaniu, niczym jedna z kobiet na obrazku w Pozycjach Albanina.Przynajmniej oboje byli ubrani.Na samą myśl o nagości poczuła, jak twardniejąjej sutki, a skurczmiędzy udami pojawił się ponownie.Zawstydzona taką reakcją,przekręciła się na bok, nie rozumiejąc, co się dzieje z jej ciałem.Byłazakłopotana faktem, że jej umysł tak dziwnie poskładał wydarzeniapoprzedniego dnia - szaleńczy bieg Andromedy, przerażenie i postaćlorda Brevarda, który pospieszył jej na ratunek.Przystojny, szarmancki lord Brevard.Podobał jej się.Miałwspaniałe maniery i miły głos.Umiał ją pocieszyć i rozbawić.Każda kobieta marzy o takim mężczyznie.Ale choć lord Brevard był niezaprzeczalnie przystojny, to niejego całowała w marzeniach.Tylko Kita.Przypomniała sobie jego oczy we śnie, a potem wróciła pamięcią do wczorajszej rozmowy w holu.Kit zachowywał się zupełnie normalnie, patrzył na nią, jak zwykle, cierpliwie i przyjaznie,z uczuciem braterskiego przywiązania.Ale pod sam koniec rozmowy coś się zmieniło, na ułamek sekundy jakiś nowy wyraz pojawiłsię w jego wzroku, kiedy spojrzał na jej usta.W tamtej chwili wydawało jej się, że nieznacznie nachylił się wjej stronę.Przez momentwyglądało tak, jakby chciał ją pocałować.A może to też był wytwór jej wyobrazni, podobnie jak niedawny sen?Eliza zaczęła się zastanawiać.Jak by to było, pocałować Kita najawie? A właściwie, jak by to było, być całowaną przez kogokolwiek?Miała dwadzieścia trzy lata i nigdy żaden mężczyzna nie próbował skraść jej całusa.Młode damy nie powinny całować ani dotykaćdżentelmenów przed ślubem, ale Eliza wiedziała dobrze, że takierzeczy często się zdarzały.I choć nie mówiło się o tym głośno, niebyło rzeczą powszechną, by panna w jej wieku nie miała za sobążadnych doświadczeń tej natury.133Czy to się zmieni, kiedy wreszcie nadejdzie sezon? Czy ktośwreszcie zechce ją pocałować? I czy ona będzie tego chciała? A jeśliczyjś dotyk wzbudzi w niej niesmak i zachowa się nieodpowiednio? A jeśli będą ją uważać za głupią, naiwną gąskę?Może na ostatniej lekcji z Kitem powinna go poprosić o naukęcałowania, pomyślała żartem.Ale kiedy zastanowiła się głębiej nad tym pomysłem, zaskoczona, otworzyła szeroko usta.Nie, to śmieszne, nie ma o czymmyśleć.Kit wytrzeszczy na nią oczy i odmówi, oczywiście, a potemobojgu będzie głupio.Ajeśli nie odmówi?Raz jeszcze przywołała w pamięci wczorajsze popołudnie, kiedy spojrzał na jej usta.Czy naprawdę miał ochotę ją wtedy pocałować? Czy to wybujała wyobraznia plątała jej sztuczki?Był tylko jeden sposób, żeby się o tym przekonać.Czy starczy jej odwagi? Może strach znowu ją powstrzyma?Ale jeśli tego nie zrobi, będzie do końca życia żałować, że nieprzekonała się, czy pocałunki Kita na jawie smakują tak słodko,jak we śnie.11E liza siedziała na pokrytej brzoskwiniową satyną kanapie.Przyglądała się, jak pokojówka Violet wpina ostatnią spinkę w elegancko ułożone loki przyjaciółki.- Przykro mi, że nie idziesz dziś z nami, ale to nic wielkiego,bo widziałaś już przecież i amfiteatr Astleya i Muzeum EgipskieBullocka - powiedziała Violet.- Jeanette mówi, że odkąd zaproponowała tę wycieczkę, Moira i Siobhan nie potrafią rozmawiaćo niczym innym.Nawet Finn jest podekscytowany, chociaż udaje,że to my zmusiliśmy go, żeby z nami poszedł.Wiesz, jacy są chłopcy w tym wieku, dbają przede wszystkim o swoją reputację.134- Nie wydaje mi się, żeby dorośli mężczyzni byli dojrzalsi podtym względem - zauważyła Eliza.Violet się roześmiała i obróciła na krzesełku, bo Agnes jużskończyła upinać jej włosy- Zwięta racja.Adrian i Darragh też marudzą, ale nie wydajemi się, żeby rzeczywiście nie mieli ochoty iść z nami.W każdymrazie, szkoda, że ciebie nie będzie.- O, to nic takiego.Wiesz przecież, że mój pierwszy bal już pojutrze.Mam ostatnią okazję, żeby poćwiczyć z Kitem.- Eliza poczuła ucisk w gardle na samą myśl o tym, co zamierzała ćwiczyć.- Uważam, że idzie ci wspaniale - pochwaliła ją Violet.- Alejedna lekcja więcej na pewno nie zaszkodzi.Godzinę pózniej Eliza siedziała na sofie w gabinecie Violet,a w ustach miała suchość godną mumii egipskich, które Violetz rodziną oglądała właśnie w Muzeum Bullocka.Naprzeciwkoniej, na drugim brzegu sofy, Kit rozciągnął się wygodnie.Zatopiłzęby w jednym z ciastek, które miał na talerzu.Popił je gorącą herbatą.Zawsze kulturalny, wytarł usta serwetką i z widocznym zadowoleniem zabrał się do kolejnego ciasteczka.Kit lubił mieć pod ręką coś do przegryzienia podczas ich lekcji.Niezbędne pożywienie, jak mawiał, żeby przetrwać do następnegoposiłku.Eliza nie czuła głodu, więc odstawiła filiżankę i talerzyk z nietkniętym biszkopcikiem, który nałożyła sobie z grzeczności.- Nie smakuje ci? - Kit skinął głową w kierunku porzuconegociastka.Pokręciła głową.- Najadłam się podczas śniadania.- U mnie po śniadaniu nie pozostało nawet wspomnienie,a do lunchu jeszcze całe godziny.Zjadł kolejne ciastko, dopił resztę herbaty i odstawił filiżankęna spodek z lekkim stuknięciem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]