Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- Martin George R.R Gra o tron (SCAN dal 908)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pero.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jest nierówny, rozbrzmiewa i łamie się w moim gardle, kiedy chce.Dotąd nauczyłem się tylko dostrzegać, jak bardzo jest zły!Guido patrzył na niego ze złością.Potem jego twarz stała się dziwnie pozbawiona wyrazu.- Mogę iść do łóżka? - szepnął Tonio.- Jeszcze nie.Idź do pokoju i przebierz się.Zabieram cię do opery.- Co? - Chłopak podniósł głowę.Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał.- Wychodzimy, idziemy do opery?- Owszem, jeśli przestaniesz mazać się jak dzieciak.Natychmiast idź się przebrać.5Tonio biegł przeskakując po dwa stopnie.Ochlapał twarz zimną wodą i zaczął wyciągać swoje piękne stroje, których nie nosił od momentu opuszczenia Wenecji.Po chwili miał już na sobie żakiet z ciemnoniebieskiego brokatu, najpiękniejsze białe koronki i ozdobione sprzączką buty.I przypasując do boku szpadę, znalazł się nagle na niższym piętrze, przy apartamencie Guida.Wtedy przypomniał sobie, że nim gardzi.I że nie jest dzieckiem, które nigdy nie było w operze.Wkrótce jednak znowu o tym zapomniał.Właściwie czuł się tak szczęśliwy, że sam nie był w stanie tego pojąć.Niemalże śmiał się w głos.Kiedy pojawił się Guido, Tonio - przygotowany na jego zwykły strój - był zaskoczony.Maestro miał na sobie żakiet z czekoladowego aksamitu o odcieniu dokładnie takim samym jak jego brązowe oczy i przyczesane gładko włosy, pod którym widać było kamizelkę ze złocistego jedwabiu.W świetle ozdabiające jego szyję koronki, chociaż nie tak wyszukane jak Tonia, lekko błyszczały, a jego oczy były niepokojąco duże.Gdyby okazał choć trochę uprzejmości, lekko się uśmiechnął, byłby bez wątpienia przystojny.Ale Guido jak zawsze był szorstki i zadumany.Tonio zesztywniał na widok jego ponurej miny.I podążył za nim do pierwszej ruchliwej ulicy, na której zatrzymali powóz, mający zawieźć ich do Teatro San Bartolommeo.Mieścił się on w starym, jasno oświetlonym, i zatłoczonym budynku.W zadymionych pokojach gry panował zgiełk.Niespokojna, hałaśliwa publiczność oglądała już przedstawienie.W tym teatrze wystawiano w Neapolu opery heroiczne - poważne - przed arystokratyczną publicznością, która zapełniała pierwsze rzędy krzeseł.Dla Tonia wszystko to stanowiło wizję.Zupełnie jakby nigdy przedtem nie miał do czynienia z takim przepychem, nie znał od dzieciństwa żyrandolów z Murano, nigdy nie widział takiej obfitości woskowych świec.Guido bezwzględnie zyskał teraz w jego oczach na godności i ogładzie.Wydawał się niemalże gentlemanem.Kupił libretto i partyturę, po czym powiódł Tonia nie do hałaśliwych lóż, ale na dół, na najdroższe parterowe miejsca, znajdujące się tuż przy rampie.Nie zaczęła się jeszcze nawet druga połowa pierwszego aktu, najważniejsze arie były więc przed nimi.Kiedy tylko Guido usadził się wygodnie, przysunął Tonia blisko swego boku.- A więc to ma być ta bestia, która warczy na mnie już ponad miesiąc - myślał Tonio.Zaskoczyło go to.Nie mógł przestać wpatrywać się w Guida.W przedstawieniu brało udział dwóch kastratów, wyjaśnił maestro, i śliczna, mała primadonna, jednak - jak twierdził - to stary eunuch zaćmi wszystkich swym śpiewem i nie dlatego, by miał dobry głos, ale ponieważ doskonale opanował technikę.Tonio był oczarowany, gdy usłyszał śpiew kastrata.Miał on jedwabisty, pełen czułości głos.Publiczność nagrodziła go rzęsistymi oklaskami.- I to nie jest wspaniały głos? - szepnął Tonio.- Wszystkie wysokie nuty śpiewał falsetem, ponieważ nie ma aż tak szerokiej skali głosu.Ale tak doskonale nad nim panuje, że nie zdołałeś tego zauważyć.Następnym razem wsłuchaj się dokładnie, to zrozumiesz, co mam na myśli.Tempo jest dobrane specjalnie dla niego, by mógł poświęcić każdemu dźwiękowi jak największą uwagę.W rzeczywistości dysponuje już tylko środkową częścią skali głosu, zaś reszta to czysta technika.Tonio zauważył później, że to wszystko prawda.Tymczasem primadonna urzekła wszystkich swym spontanicznym, uczuciowym śpiewem.Guido stwierdził jednak, że wyrosła ona na ulicach, śpiewając pod oknami jak Tonio, więc chociaż wysokie nuty śpiewała tak, że słuchający dostawali z zachwytu dreszczy, to wcale nie potrafiła sobie radzić z niższymi dźwiękami.Ginęły one w akompaniamencie klawikordu.Widać było tylko jej ruszające się bezgłośnie usta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]