Podobne
- Strona startowa
- Cameron Christian Tyran 1 Tyran
- Fowler Christopher Siedemdziesišt siedem zegarów
- Christoppher A. Faraone, Laura K. McClure Prostitutes and Courtesans in the Ancient World (2006)
- Jacq Christian wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik
- Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian(1)
- wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik Jacq Christian(1)
- wietlisty Kamień 01 Nefer Milczek Jacq Christian
- Joseph Campbel The hero with a thousand faces [pdf]
- Nik Pierumow Ostrze Elfow (2)
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.3 (SCAN dal 802)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewelina111.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Mogę wziąć go do ręki?Sir Henry przyglądał się broni z wahaniem.Grange skinął głową.— Był w basenie.Nawet jeśli były na nim odciski palców, już ich nie ma.Szkoda, że panna Savernake pozwoliła, żeby wysunął się jej z ręki.— Tak… Cóż, wszyscy byliśmy bardzo zdenerwowani.Kobiety łatwo tracą głowę i… wszystko leci im z rąk.Inspektor Grange pokiwał głową.— Panna Savernake sprawia wrażenie osoby opanowanej i zręcznej.Powiedział to bez złośliwości, ale coś w jego słowach sprawiło, że sir Henry nagle podniósł głowę.— I co, poznaje go pan? — spytał inspektor.Sir Henry wziął rewolwer i zaczął się mu przyglądać.Odczytał numer, zajrzał do oprawnego w skórę zeszytu, po czym zamknął go z westchnieniem.— Tak, inspektorze, pochodzi z mojej kolekcji — potwierdził.— Kiedy widział go pan po raz ostatni?— Wczoraj po południu.Strzelaliśmy w ogrodzie do celu i używaliśmy między innymi tego rewolweru.— Kto wówczas z niego strzelał?— Zdaje się, że każdy strzelił co najmniej raz.— Pani Christow również? —Tak.— Co pan zrobił z rewolwerem po zakończeniu strzelania?— Odłożyłem go na miejsce.Tutaj.Wyciągnął szufladę dużego biurka.Była do połowy wypełniona bronią różnego rodzaju.— Ma pan dużą kolekcję broni palnej.— Od wielu lat powiększam swoje zbiory.Inspektor Grange w zamyśleniu patrzył na tego przystojnego mężczyznę, byłego zarządcę Wysp Hollowene.Takiego człowieka inspektor Grange chętnie by widział jako swojego zwierzchnika.Wolałby go od swojego obecnego przełożonego.Inspektor Grange nie był dobrego mniemania o komisarzu okręgowym Wealdshire, zrzędliwym i despotycznym snobie.Ta myśl przypomniała inspektorowi o jego obowiązkach.— Rewolwer nie był naładowany, kiedy go pan odkładał?— Jestem pewien, że nie.— Gdzie pan trzyma amunicję?— Tutaj.Sir Henry wyjął z kieszonki kluczyk i otworzył niższą szufladę.To proste — pomyślał Grange.— Christow wiedziała, gdzie jest broń i amunicja.Mogła się tu bez trudności zaopatrzyć w jedno i drugie.Zazdrość — myślał — doprowadza kobiety do obłędu.Mógłby się założyć, że Christow była zazdrosna.Sprawa się wyjaśni, kiedy skończymy pracę tutaj i zajmiemy się Harley Street.Na wszystko jest właściwa pora.— Dziękuję.Powiadomię pana o terminie rozprawy — powiedział Grange i wstał.XIIINa kolację podano kaczki na zimno, a po nich krem karmelowy, co — jak powiedziała lady Angkatell — było dowodem właściwego wyczucia sytuacji przez panią Medway.Jedzenie — stwierdziła — dyskretnie podkreśla uczucia.— Wie, że nie bardzo lubimy krem karmelowy.Tylko nieokrzesany człowiek zajadałby się swoim ulubionym puddingiem w dniu śmierci przyjaciela.Ale krem karmelowy jest łatwy; śliski, że tak powiem i człowiek zawsze musi zostawić trochę na talerzu.Westchnęła i dodała, że ma nadzieję, iż słusznie postąpili pozwalając Gerdzie wrócić do Londynu.— Dobrze, że Henry z nią pojechał.Sir Henry uparł się, że osobiście odwiezie Gerdę na Harley Street.— Będzie musiała przyjechać na rozprawę, rzecz jasna — ciągnęła lady Angkatell, w zamyśleniu jedząc krem karmelowy — ale można zrozumieć, że sama chciała powiedzieć o tym dzieciom.Mogłyby przeczytać coś w gazecie, a w domu jest tylko ta Francuzka.Wszyscy wiedzą, jakie one są nerwowe.Crise de nerfs, jak przypuszczam.Ale Henry sobie z nią poradzi.Myślę, że Gerda weźmie się w garść.Pewnie wezwie na pomoc krewnych, najprawdopodobniej siostry.Znając Gerdę, zakładam, że ma siostry.Trzy albo cztery.Podejrzewam, że mieszkają w Tunbridge Wells.— Dziwne rzeczy opowiadasz, Lucy — odezwała się Midge.— Niech będzie Torąuay, jeśli wolisz, kochanie… Chociaż nie, nie Torąuay.Gdyby tam mieszkały, musiałyby mieć koło siedemdziesiątki.Może Eastbourne albo St Leonards.Lady Angkatell patrzyła na ostatnią łyżkę kremu karmelowego tak, jakby się z nią żegnała, po czym delikatnie odłożyła ją na talerzyk.David, który przepadał za słodyczami, ponuro gapił się na swój pusty talerz.Lady Angkatell wstała.— Sądzę, że dzisiaj wszyscy zechcemy się wcześniej położyć — powiedziała.— Wiele się dziś wydarzyło.Czytając o takich rzeczach w gazetach, człowiek wcale sobie nie wyobraża, jakie to męczące.Czuję się tak, jakbym zrobiła ze trzydzieści kilometrów pieszo.Tymczasem prawie cały dzień siedziałam; ale to też było męczące, bo człowiek nie chciał czytać książki czy gazety, żeby nie wydać się bezdusznym.Chociaż można by, jak sądzę, przeczytać artykuł redakcyjny w „Observerze”.Na pewno nie w „News of the World”.Zgodzisz się ze mną, Davidzie? Lubię wiedzieć, co myślą młodzi.Dzięki temu człowiek nie traci kontaktu ze współczesnością.David odparł gburowatym tonem, że nigdy nie czytał „News of the World”.— Ja zawsze czytam — powiedziała lady Angkatell.—Udajemy, że kupujemy go dla służby, ale Gudgeon dobrze nas rozumie i nigdy nie zabiera go przed herbatą.To bardzo ciekawa gazeta.Piszą o kobietach, które wkładają głowy do piecyków gazowych.Jest ich niewiarygodnie dużo!— Co będą robiły w przyszłości, kiedy wszystko będzie elektryczne? — spytał Edward Angkatell, uśmiechając się nieznacznie.— Pewnie będą się musiały nauczyć cieszyć tym, co mają.To znacznie bardziej rozsądne.— Nie zgadzam się z panem — powiedział David.—W przyszłości domy nie będą całkowicie zelektryfikowane.Będzie ogrzewanie komunalne, rozprowadzane z jednego miejsca.Każdy przedstawiciel klasy robotniczej powinien mieć w domu wszelkie udogodnienia.Edward Angkatell zapewnił młodzieńca, że na tych sprawach, niestety, nie zna się zbyt dobrze.David z pogardą wydął usta.Gudgeon przyniósł tacę z kawą.Poruszał się nieco wolniej niż zwykle, dla podkreślenia żałoby.— Ach, Gudgeon — powiedziała lady Angkatell — jeśli chodzi o te jaja… Zamierzałam, jak zwykle, napisać na nich ołówkiem datę.Zechciej poprosić panią Medway, żeby to za mnie zrobiła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]