Podobne
- Strona startowa
- Cameron Christian Tyran 1 Tyran
- Fowler Christopher Siedemdziesišt siedem zegarów
- Christoppher A. Faraone, Laura K. McClure Prostitutes and Courtesans in the Ancient World (2006)
- Jacq Christian wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik
- Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian(1)
- wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik Jacq Christian(1)
- wietlisty Kamień 01 Nefer Milczek Jacq Christian
- c5 9aw. Jan Od Krzy c5 bca Dzie c5 82a
- Kaska Zariatyda Zapolska G
- Robert Ludlum Krucjata Bourne'a
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mieszaniec.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wysiedliśmy przy drzwiach małego domku stojącego tyłem do ulicy.Jakiś podpity przechodzień, słaniając się na nogach, szedł chodnikiem i omal nie zderzył się z Poirotem, który ostro powiedział do niego coś, czego nie dosłyszałem.Wszyscy trzej weszliśmy po schodach owego domu.Poirot zadzwonił i skinął na nas, abyśmy stanęli nieco z boku.Nie było odpowiedzi, więc zadzwonił jeszcze raz, a potem chwycił kołatkę, którą stukał energicznie przez kilka minut.Nagle w okienku nad drzwiami pojawiło się światło i drzwi ostrożnie się uchyliły.- Czego pan chce, u licha? - zapytał surowo męski głos.- Potrzebuję doktora.Moja żona nagle zachorowała.- Nie ma tu żadnego doktora.Mężczyzna chciał już zamknąć drzwi, ale Poirot sprytnie wsunął w nie stopę.Stał się nagle doskonałą karykaturą rozwścieczonego Francuza.- Co pan mówi, nie ma doktora? Wytoczę panu proces.Musi pan pójść! Zostanę tu i będę dzwonił i stukał przez całą noc.- Drogi panie.Drzwi otworzyły się znowu, mężczyzna odziany w szlafrok i papucie wystąpił do przodu, aby uspokoić Poirota, niepewnie zerkając dookoła.- Wezwę policję.- Poirot miał już zejść po schodach.- Nie, na miłość boską, niech pan tego nie robi! - Mężczyzna rzucił się za nim.Energicznym ruchem Poirot pchnął go w dół schodów tak, że tamten aż się zatoczył.W następnej chwili wszyscy trzej byliśmy w środku, zamykając i zaryglowując za sobą drzwi.- Szybko, tutaj - Poirot wprowadził nas do najbliższego pokoju, a gdy to uczynił, włączył światło.- A pan.za zasłonę.- Si, signor - odparł Włoch i szybko schował się za suto marszczony różowy aksamit, udrapowany na framudze okna.Gdy tylko się skrył, do pokoju wpadła kobieta.Była wysoka, miała rudawe włosy, a jej smukłą postać otulało jasno-czerwone kimono.- Gdzie jest mój mąż? - zawołała, rzucając szybkie, przerażone spojrzenie.- Kim panowie są?Poirot z ukłonem wysunął się do przodu.- Nie powinien się przeziębić.Zauważyłem, że na nogach miał papucie i był ubrany w ciepły szlafrok.- Kim panowie są? I co robią panowie w moim domu?- To prawda, że nie mieliśmy dotychczas przyjemności poznać pani, madame.Jest to tym smutniejsze, że jeden z nas przybył aż z Nowego Jorku, aby się z panią spotkać.Zasłony rozsunęły się i wyszedł Włoch.Przerażony spostrzegłem, że wymachuje moim rewolwerem, który Poirot bez wątpienia musiał w roztargnieniu zostawić w taksówce.Kobieta krzyknęła przeraźliwie i chciała uciekać, ale mój przyjaciel zagradzał jej drogę.- Niech mnie pan przepuści - zapiszczała.- On mnie zamorduje.- Kto wykończył Luigiego Valdarno? - zapytał zachrypnięty Włoch, wymachując bronią, abyśmy się odsunęli.Nie odważyliśmy się ruszyć.- Mój Boże, Poirot, to straszne.Co robić? - zawołałem.- Wyświadczysz mi przysługę, jeżeli przestaniesz tyle mówić, Hastings.Mogę cię zapewnić, że nasz przyjaciel nie strzeli, dopóki mu nie powiem.- Jesteś tego pewny, co? - odparł Włoch, uśmiechając się niemile.Kobieta w okamgnieniu zwróciła się do Poirota.- Czego pan chce?Poirot się ukłonił.- Nie sądzę, abym musiał obrażać inteligencję pani Elsy Hardt, mówiąc jej o tym.Szybkim ruchem kobieta schwyciła dużego czarnego aksamitnego kota, który służył za pokrowiec na telefon.- Są zaszyte w podszewce.- Sprytne - mruknął pełen uznania Poirot.Odsunął się od drzwi.- Do widzenia, madame.Zatrzymam pani przyjaciela z Nowego Jorku, gdy będzie pani uciekać.- Cooo za dureń! - ryknął wielki Włoch i wzniósłszy rewolwer, wystrzelił wprost w wycofującą się kobietę, akurat w chwili, gdy rzuciłem się na niego.Ale broń jedynie szczęknęła nieszkodliwie, a Poirot odezwał się tonem łagodnej nagany:- Nie masz zaufania do starego druha, Hastings.Nie lubię, gdy moi przyjaciele noszą przy sobie naładowaną broń, a już nigdy bym na to nie pozwolił zwykłemu znajomemu.Nie, nie, mon ami - słowa te skierował do Włocha, który przeklinał ochrypłym głosem.Poirot wciąż przemawiał do niego tonem łagodnej nagany: - Sam zobacz, co dla ciebie zrobiłem.Ocaliłem cię przed szubienicą.I nie myśl, że naszej pięknej pani uda się zbiec.Nie, nie, dom jest otoczony.Wpadną prosto w ręce policji.Czy to nie piękna i pocieszająca myśl? Tak, możesz teraz opuścić pokój.Ale bądź ostrożny, bardzo ostrożny.Ja.Ach, już go nie ma! A mój przyjaciel Hastings patrzy na mnie z wyrzutem.Ależ to wszystko jest bardzo proste! Od samego początku było jasne, że z setek kandydatów zainteresowanych mieszkaniem numer cztery w Montagu Mansions jedynie Robinsonowie zostali uznani za odpowiednich.Dlaczego? Co takiego odróżniało ich od reszty już na pierwszy rzut oka.Wygląd? Możliwe, ale przecież nie było w nich nic nadzwyczajnego.A więc nazwisko!- Ale co takiego niezwykłego jest w nazwisku Robinson? - zawołałem.- Przecież to popularne nazwisko.- Ach! Sapristi, właśnie tak! W tym sęk.Elsa Hardt i jej mąż, brat czy kim on jest naprawdę, przyjeżdżają z Nowego Jorku i wynajmują mieszkanie jako państwo Robinson.Nagle dowiadują się, że jedna z tych tajnych organizacji, mafia albo kamorra, do której bez wątpienia należał Luigi Valdarno, jest na ich tropie.Co robią? Wpadają na bardzo prosty plan.Wiedzą, że ścigający nie znają ich osobiście.Więc cóż może być bardziej oczywistego? Oferują mieszkanie do wynajęcia za śmiesznie niską opłatę.Wśród setek młodych par, które szukają mieszkania w Londynie, niezawodnie będzie kilkoro Robinsonów.To tylko kwestia czasu.Wystarczy zobaczyć, ilu jest Robinsonów w książce telefonicznej, żeby sobie uświadomić, że pani Robinson o jasnej karnacji pojawi się wcześniej czy później.Co się wtedy dzieje? Przybywa mściciel.Zna nazwisko i adres.Uderza! I na tym koniec, zemsty dokonano, a pani Elsie Hardt udało się jeszcze raz uciec, prawie że w ostatniej chwili.A propos, Hastings, musisz mnie przedstawić prawdziwej pani Robinson, tej zachwycającej i prawdomównej istocie! Co pomyślą, gdy zobaczą, że włamano się do ich mieszkania? Musimy tam szybko wrócić.O, wygląda na to, że przyjechał już Japp z kolegami.Dało się słyszeć potężne walenie kołatką.- Skąd znałeś ten adres? - zapytałem, podążając za Poirotem do przedpokoju.- Och, oczywiście, poszedłeś za pierwszą panią Robinson, gdy wyszła z tamtego mieszkania.- A la bonne heure, Hastings.Używasz w końcu swoich szarych komórek.A teraz mała niespodzianka dla Jappa.Cicho odryglowawszy drzwi, wysunął głowę kota poza ich framugę i wydał z siebie przeszywające miau.Inspektor Scotland Yardu, który tam stał z jeszcze jakimś mężczyzną, odruchowo podskoczył.- Och, to tylko jeden z niewinnych żartów monsieur Poirota! - zawołał, gdy głowa tego ostatniego pojawiła się tuż za głową kota.- Proszę nas wpuścić.- Macie naszych przyjaciół całych i zdrowych?- Tak, złapaliśmy ptaszki.Ale niczego przy sobie nie mieli.- Rozumiem.Więc przyszedł pan tu, żeby poszukać.No cóż, właśnie mieliśmy z Hastingsem wyjść, ale w tej sytuacji chciałbym zrobić panu mały wykład na temat historii i zwyczajów domowego kota.- Na miłość boską, czy pan zupełnie zbzikował?- Kota - perorował Poirot - czczono w starożytnym Egipcie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]