Podobne
- Strona startowa
- Cameron Christian Tyran 1 Tyran
- Fowler Christopher Siedemdziesišt siedem zegarów
- Christoppher A. Faraone, Laura K. McClure Prostitutes and Courtesans in the Ancient World (2006)
- Jacq Christian wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik
- Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian(1)
- wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik Jacq Christian(1)
- wietlisty Kamień 01 Nefer Milczek Jacq Christian
- MARKETING W INTERNECIE
- Issac Asimov Nemesis
- Flawiusz Jozef Wojna Zydowska
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- starereklamy.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z tych digitoxyna jest najbardziej aktywna.Według doświadczeń Koppa działa sześć do dziesięciu razy silniej niż pozostałe odmiany.Digitoxyna figuruje w farmakopei francuskiej, ale w brytyjskiej jej nie ma.— A duża jej dawka?… — wtrącił pytająco Poirot.— Duża jej dawka — powtórzył Francuz — w zastrzyku dożylnym powoduje natychmiastową śmierć skutkiem paraliżu serca.Ustalono, że cztery miligramy to doza śmiertelna dla dorosłego człowieka.— A pani Boynton cierpiała na dolegliwości sercowe?— Tak.I ostatnio przyjmowała stale lek zawierający digitalis.— To bardzo interesujące — mruknął mały Belg.— Chce pan powiedzieć, że jej śmierć można byłoby przypisać przedawkowaniu tego leku? — zapytał go Carbury.— Z całą pewnością.Ale miałem na myśli coś więcej.— Preparaty digitalis — ciągnął Gerard — mają pewne właściwości kumulacyjne.Ponadto, w przypadku sekcji zwłok, można nie wykryć śladu tych aktywnych związków, chociaż zgon został przez nie spowodowany.Poirot z uznaniem pokiwał głową.— Czysta robota — powiedział — wyjątkowo sprytna.Nie dałoby się dowieść niczego przed sądem.To niemożliwe… Prawie niemożliwe.Tak, proszę panów! Jeżeli to morderstwo, można powiedzieć, że jest wyjątkowo dobrze obmyślone.Strzykawka podrzucona na dawne miejsce.Ofiara zażywała truciznę, którą się posłużono.Ile tu możliwości przypadku lub omyłki! Oho, ho! Morderca ma głowę na karku! Jest w tym logika, umiejętność przewidywania, polot!Przez dobrą chwilę Herkules Poirot siedział zamyślony.Później wyprostował się nagle.— A przecież jedno zbija mnie z tropu — podjął.— Co?— Kradzież strzykawki.— Ktoś ją zabrał — powiedział żywo doktor Gerard.— Właśnie! Zabrał i zwrócił.— Tak!— Dziwne… Bardzo dziwne — bąknął detektyw.— Inaczej wszystko pasowałoby świetnie jedno do drugiego.Pułkownik popatrzył na niego bez zdziwienia.— I co? Jak wygląda pańska fachowa opinia? Czy w grę wchodzi morderstwo?— Momencik! — Poirot uniósł rękę.— Nie doszliśmy aż tak daleko.Trzeba wziąć pod uwagę jeszcze jedną okoliczność.— Jaką? Zapoznaliśmy pana ze wszystkimi.— Nie! Jest coś, o czym panowie dowiedzą się ode mnie.Od Herkulesa Poirot! — Z uśmiechem przebiegł spojrzeniem dwie zdumione twarze.— Zabawne, co? Panowie zrelacjonowali mi całą sprawę, a ja mogę dorzucić zeznanie, o którym panom nie wiadomo.A było to tak.Pewnego wieczora w hotelu „Salomon” podszedłem do okna, żeby sprawdzić, czy jest zamknięte i…— Zamknięte? — zdziwił się Carbury.— Chyba otwarte?— Zamknięte! — powtórzył stanowczo mały Belg.— Naturalnie było otwarte, więc postanowiłem je zamknąć, ale na moment przystanąłem z ręką na ryglu.Wtedy dobiegł mnie głos, przyjemny niski głos, w którym brzmiało silne zdenerwowanie.Pomyślałem, że ten głos poznałbym z pewnością, gdybym go drugi raz złowił uchem.I co usłyszałem? „Rozumiesz przecież, że ją trzeba zabić”.— Poirot zrobił efektowną pauzę, nim zaczął mówić dalej: — Rzecz oczywista, że nie skojarzyłem wówczas podsłuchanego zdania z morderstwem.Myślałem, że wypowiedział je jakiś pisarz lub autor scenariusza filmowego.Ale dziś jestem tego mniej pewien.Lub raczej jestem pewien, że się wtedy myliłem.Nastąpiła kolejna efektowna pauza.— Proszę panów! — podjął detektyw.— Twierdzę według mojej najlepszej wiedzy, że przytoczone przeze mnie słowa wypowiedział młody człowiek, którego później widziałem i słyszałem w holu hotelu „Salomon”.Ten młody człowiek, jak mnie poinformowała służba, nazywa się Raymond Boynton.Rozdział XII— Raymond Boynton! — zawołał Francuz.— Uważa pan, że to zbyt nieprawdopodobne z psychologicznego punktu widzenia? — zapytał spokojnie Poirot.— Nie.Tego bym nie powiedział.Jestem zdziwiony, zaskoczony.Przyznaję.Wie pan dlaczego? Ponieważ Raymond Boynton wydaje się najbardziej z nich wszystkich podejrzany.Pułkownik Carbury westchnął tak, jak gdyby chciał powiedzieć: Ach, ci faceci od psychologii!— Sęk w tym — odezwał się — jak z całej historii wybrniemy?Gerard wzruszył ramionami.— Nie mam pojęcia, jak pan wybrnie — powiedział.— Trudno będzie o niezbity dowód.Może pan być przekonany, że to było morderstwo, lecz może pan mieć trudności z udowodnieniem tego w sądzie.— Aha! — obruszył się Carbury.— Podejrzewamy, że to było morderstwo.I co? Mamy siedzieć z założonymi rękami! Wcale mi się to nie podoba! — zawołał i dorzucił starą formułkę.— Ja tam lubię porządek.— Wiem.Rozumiem! — podchwycił detektyw.— Chciałby pan całą rzecz uporządkować, dowiedzieć się dokładnie, co i jak zaszło.A pan, panie doktorze? Powiedział pan, zapewne słusznie, że trudno będzie o niezbity dowód.Ale czy, pańskim zdaniem, należy tak zostawić sprawę?— Pani Boynton — odparł niepewnie Francuz — była u schyłku życia, w każdym razie mogła umrzeć wkrótce, za tydzień… za miesiąc… rok.— Więc należy tak zostawić sprawę?— Nie ulega wątpliwości — ciągnął doktor — że… jak by to sformułować?… Ta śmierć jest korzystna ze społecznego punktu widzenia.Przyniosła wolność dzieciom pani Boynton, ludziom inteligentnym i uczciwym, którzy teraz będą mogli rozwijać się normalnie, zostać przydatnymi członkami społeczeństwa.Innymi słowy skutki tej śmierci mogą być jedynie dobroczynne.— A zatem, pańskim zdaniem, należy tak zostawić sprawę? — powtórzył dobitnie Herkules Poirot.— Nie! — Francuz nieoczekiwanie uderzył pięścią w blat stołu.— Nie jestem zdania, jak się pan wyraził, że tak należy zostawić sprawę.Uczciwość zawodowa każe mi chronić życie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]