Podobne
- Strona startowa
- Asimov Isaac Druga Fundacja (SCAN dal 850)
- Azazel (1988) Asimov Isaac
- Asimov Isaac Fundacja i Imperium
- Asimov Isaac Fundacja i Imperium (2)
- Asimov Isaac Koniec Wiecznosci
- Rowni bogom Asimov Isaac
- Asimov Isaac Agent Fundacji (2)
- Asimov Isaac Równi bogom
- Asimov Isaac Narodziny Fundacji
- DiMercurio Michael Wektor zagrozenia (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mrowkodzik.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ona? - powiedział Pitt.- Podejrzewam, że jest to doktor Insygna.No cóż, zastosuj się do moich instrukcji.Nigdy bez wcześniejszego umówienia się.Mam jej dosyć na razie, Akorat.Bałem jej dosyć przez ostatnie dwanaście lat.Wymyśl jakieś wytłumaczenie.Powiedz jej, że medytuję, albo nie.Ona i tak w to nie uwierzy, powiedz lepiej.- Komisarzu, to nie jest doktor Insygna.Nie przerywałbym ci, dyby to była ona.To jest.to jest jej córka.- Jej córka? - szukał w pamięci jej imienia.- Chodzi ci o Marlenę Fisher?- Tak.Naturalnie powiedziałem jej, że jesteś zajęty, na co ona odpowiedziała, że powinienem się wstydzić, ponieważ kłamię, ona widzi z mojego wyrazu twarzy, że kłamię od początku do końca i oprócz tego wyczuwa napięcie w moim głosie, więc nie mogę mówić prawdy.- Akorat recytował to wszystko z dużym zaaferowaniem.- W każdym razie powiedziała, że nie odejdzie.Twierdzi, że spotkasz się z nią wiedząc, że to ona.Czy tak komisarzu? Te jej oczy.Wstrząsnęły mną, mówiąc uczciwie.- Zdaje się, że słyszałem już coś na temat jej oczu.Dobrze, przyślij ją, przyślij ją, a ja spróbuję zbadać te jej oczy.Poza tym będzie musiała coś nam wyjaśnić.Weszła.(Nieźle się trzyma - pomyślał Pitt - jest stanowcza, chociaż nie wyzywająca).Usiadła, ręce luźno na brzuchu, czeka aż Pitt zacznie mówić.Pozwolił jej czekać, sam zaś przyjrzał się jej pobieżnie.Widywał ją czasami, gdy była młodsza, teraz rzadko.Nie była ładnym dzieckiem i z wiekiem nie stawała się ładniejsza.Miała szerokie kości policzkowe, brakowało jej wdzięku, jej oczy jednak rzeczywiście były godne uwagi, podobnie zresztą jak brwi i długie rzęsy.- No cóż, panno Fisher - zaczął Pitt - powiedziano mi, że chcesz się ze mną widzieć.Czy mogę spytać, dlaczego?Marlena rzuciła na niego chłodne spojrzenie.Była spokojna.- Komisarzu Pitt - powiedziała.- Sądzę, że moja matka doniosła panu, iż w rozmowie z przyjacielem wyraziłam się, że Ziemia zostanie zniszczona.Pitt zmarszczył brwi ponad swoimi, raczej zwykłymi, oczami.- Tak.wspomniała o tym - powiedział.- I mam nadzieję, że zwróciła ci uwagę, iż nie należy mówić o takich sprawach w tak głupi sposób.- Zrobiła to, komisarzu.Jednak to, że nie będę mówić, nie oznacza, że nie miałam racji.Nazywanie tego „głupim" również nie pomoże.- Jestem komisarzem Rotora, panno Fisher, l do moich obowiązków należy zajęcie się tą sprawą, musisz więc zostawić ją dla mnie, bez względu na to czy to co powiedziałaś, jest prawdą, czy też nie oraz czy jest głupie, czy nie jest głupie.Jak wpadłaś na pomysł, że Ziemia ma zostać zniszczona? Matka powiedziała ci o tym?- Nie bezpośrednio, komisarzu.- To znaczy pośrednio, czy tak?- Nie miała na to wpływu, komisarzu.Każdy mówi na wiele sposobów.Dobiera słowa, używa intonacji, gestów, mruży oczy i mruga powiekami, chrząka.Są to setki rzeczy.Rozumie mnie pan?- Doskonale rozumiem.Sam zwracam uwagę na te rzeczy.- I czuje się pan dumny z tego powodu, komisarzu.Sądzi pan, że jest pan w tym dobry i między innymi dlatego został pan komisarzem.Pitt wyglądał na zaskoczonego.- Tego nie powiedziałem, młoda osobo.- Nie, nie słowami, komisarzu.Nie musiał pan - spoglądała prosto w jego oczy, na jej twarzy nie widać było cienia uśmiechu, jednak w jej oczach dostrzegł rozbawienie.- W takim razie, panno Fisher, czy to właśnie chciałaś mi powiedzieć?- Nie, komisarzu.Przyszłam, ponieważ moja matka nie może zobaczyć się z panem.Nie, nie mówiła mi o tym.Sama na to padłam.Pomyślałam, że może zamiast niej przyjmie pan mnie.- W porządku, już tu jesteś.Co więc chcesz mi powiedzieć?- Moja matka nie wydaje się szczęśliwa z powodu możliwości zagłady Ziemi.Wie pan, tam jest mój ojciec.Pitt poczuł ukłucie gniewu.Jak można pozwolić, aby czysto osobista sprawa przeszkadzała w rozważaniach nad dobrobytem Rotora i całą jego przyszłością? Ta Insygna, pomimo zasług i przydatności odkrycia Nemezis, już dawno temu stanęła mu ością w gardle z tą swoją tendencją do ciągłego obierania złych dróg.Teraz, gdy przestał ją przyjmować, przysłała mu szaloną córkę.- Czy wydaje ci się - zapytał - że ta zagłada, o której mówisz, darzy się jutro, a może za rok?- Nie, komisarzu, wiem, że to stanie się za niecałe pięć tysięcy lat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]