Podobne
- Strona startowa
- Issac Asimov Nemesis
- Asimov Pozytronowy Czlowiek
- Dziewanowski Kazimierz Brzemię białego człowieka. Jak zbudowano Imperium Brytyjskie
- Wallance James Bill Gates i jego imperium Micr
- Lenin Imperializm jako najwyzsze stadium kapitalizmu
- Robert A Haasler Zbrodnie w imieniu Chrystusa
- Grisham John Bractwo (4)
- Nancy Kress Hiszpanscy Zebracy (2)
- Gajusz Juliusz Cezar O Wojnie Domowej (2)
- Robert Jordan Spustoszone Ziemie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mrowkodzik.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Efekt jest dość teatralny i raczej komiczny.Prichter spojrzał twardo na swego rozmówcę.- Ja też tak myślę.Skończył pan?- Dopiero zacząłem.Proszę, - kapitanie, niech pan usiądzie.Zostawmy czyny bohaterskie głupcom, którzy o nich marzą.Jest pan zdolnym człowiekiem, kapitanie.Według moich informacji pan był pierwszym człowiekiem w Fundacji, który właściwie ocenił siłę Muła.Od tamtej pory interesował się pan wczesnym okresem jego życia i raczej śmiało pan sobie poczynał.Był pan jednym z tych, którzy uprowadzili jego błazna.nawiasem mówiąc, nie odnaleziono go do tej pory i nadal czeka nagroda dla informatora.Naturalnie pańskie zdolności zostały docenione, a Muł nie należy do tych, którzy obawiają się zdolności swoich wrogów, kiedy może ich zmienić w przyjaciół.- A wiec do tego pan zmierza? O nie, nic z tego!- O tak! To był cel tej całej dzisiejszej komedii.Jest pan człowiekiem inteligentnym, ale pańskie spiskowanie skończyło się humorystycznie.Właściwie trudno to nazwać zaszczytnym mianem spiskowania.Czyżby w akademii wojskowej nauczono pana tracić statki w beznadziejnej walce?- Najpierw trzeba udowodnić, że ta walka jest beznadziejna.- Udowodni się - rzekł wicekról pewnym siebie głosem.- Muł podbił Fundację, a teraz szybko przekształcają w arsenał dla urzeczywistnienia poważniejszych planów.- To znaczy jakich?- Podboju całej Galaktyki.Ponownego zjednoczenia wszystkich światów.Stworzenia nowego imperium.Spełnienia marzeń Seldona, ty tępy patrioto, siedemset lat przed przewidzianym przez niego terminem.W realizacji tego może pan nam pomóc.- Na pewno mogę, ale na pewno nie pomogę.- O ile mi wiadomo - ciągnął swój wywód wicekról - opierają się jeszcze tylko trzy światy Niezależnych Handlarzy.Nie utrzymają się długo.To będzie koniec Fundacji.Jej flota przestanie istnieć, a pan wciąż upiera się przy swoim.- Tak.- Ale mimo to przyłączy się pan do nas.Oczywiście najlepszy jest ten, kto się przyłącza z własnej woli, ale inni też są dobrzy.Niestety, nie ma tu teraz Muła.Jak zawsze, dowodzi flotą walczącą z Niezależnymi Handlarzami, ale jest z nami w stałym kontakcie.Nie będzie pan musiał długo czekać.- Na co?- Na swoje nawrócenie.- Muł - powiedział zimno kapitan - przekona się, że to przekracza jego możliwości.- Na pewno nie.Ze mną mu się powiodło.Nie poznaje mnie pan? No przecież był pan na Kalganie, więc musiał mnie pan widzieć.Wyglądałem trochę inaczej.Nosiłem monokl, lamowaną futrem szkarłatną szatę, koronę.Kapitan zesztywniał z wrażenia.- Pan był władcą Kalgana.- Tak.A teraz jestem lojalnym wicekrólem Muła.Widzi pan teraz, że ma on wyjątkowy dar przekonywania ludzi.Interludium w przestrzeniPrzedostali się szczęśliwie przez blokadę.Nawet wszystkie floty jakie kiedykolwiek istniały, razem wzięte, nie zdołałyby opasać tak wielkiej części przestrzeni zwartym kordonem.Mając dobry statek, dobrze wyszkolonego pilota i trochę szczęścia można było przemknąć się przez jakąś dziurę w blokadzie.Toran ze stoickim spokojem wyprowadzał statek z sąsiedztwa jednej gwiazdy w pobliże drugiej.Bliskość potężnej masy utrudniała co prawda wykonanie skoku międzygwiezdnego, którego parametry trudno było w takich warunkach dokładnie obliczyć, ale prawie uniemożliwiała prawidłowe funkcjonowanie detektorów wroga.Kiedy przedostali się poza kordon, zostawili też za sobą wewnętrzną strefę martwej przestrzeni, przez której dokładnie kontrolowany subeter nie mogła się przedostać żadna wiadomość.Po raz pierwszy od przeszło trzech miesięcy Toran poczuł, że nie jest odcięty od wszechświata.Przez tydzień dzienniki wrogich rozgłośni nie podawały prawie żadnych wiadomości poza triumfalnymi i nudnymi szczegółowymi informacjami dotyczącymi coraz ściślejszej kontroli nad Fundacją.Tymczasem uzbrojony statek handlowy Torana uchodził pośpiesznymi skokami z Peryferii.Po tygodniu Ebling Mis wywołał Torana z kabiny pilota.Toran podniósł się znad map, mrugając zmęczonymi oczami.- O co chodzi? - spytał wchodząc do środkowego pomieszczenia, które oczywiście Bayta zmieniła w salon.Mis potrząsnął głową.- Niech mnie przestrzeń pochłonie, jeśli wiem.Dziennikarze Muła zapowiadają specjalny komunikat.Pomyślałem, że może byś to obejrzał.- Mogę obejrzeć.Gdzie Bayta?- Nakrywa do stołu w jadalni i układa menu czy coś w tym rodzaju
[ Pobierz całość w formacie PDF ]