Podobne
- Strona startowa
- Asimov Isaac Druga Fundacja (SCAN dal 850)
- Azazel (1988) Asimov Isaac
- Asimov Isaac Fundacja i Imperium
- Asimov Isaac Fundacja i Imperium (2)
- Asimov Isaac Koniec Wiecznosci
- Rowni bogom Asimov Isaac
- Asimov Isaac Agent Fundacji (2)
- Asimov Isaac Równi bogom
- Asimov Isaac Narodziny Fundacji
- Lewis Susan Skradzione marzenia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ani grosza..lecz niejako podarunek ciągnął dalej Andrew ale jako cenę za coś, co mogęuzyskać tylko od pana, Sir.Sir spojrzał na niego tak, jakby go zobaczył po raz pierwszy w życiu.Czuł się też tro-chę zawiedziony i jakby oszukany. A cóż to takiego, co chciałbyś ode mnie kupić, Andrew? Moją wolność, Sir. Twoją. Moją wolność.Chciałbym kupić moją wolność, Sir.Aż dotąd byłem tylko jednąz pana własności, a obecnie chciałbym się stać niezależny.Na zawsze zachowam w sto-sunku do pana poczucie lojalności i obowiązku, ale. Na miłość boską! wykrzyknął Sir strasznym głosem.Powstał z fotela, a książ-ka spadła na podłogę.Usta mu drżały, a cała twarz oblekła się w siną purpurę.Andrewnigdy jeszcze nie widział go w takim stanie. Wolność!? Wolność, Andrew!? O czym ty, na wielkie nieba, mówisz? Wykrzy-kując te słowa, Sir zaczął chodzić nerwowo po pokoju, tam i z powrotem.ROZDZIAA 7Andrew wezwał na pomoc Małą Miss.Nie chodziło tu głównie o niego, ale o to, żegniew starszego pana doszedł już do takiego poziomu, że Andrew zaczął się poważnieniepokoić o jego zdrowie.Mała Miss zaś była jedyną osobą, która mogła go uspokoići doprowadzić do normalnego stanu.Gdy przyjechała, Sir był w swojej sypialni.Przebywał tam już od paru godzin.An-drew wskazał na drzwi i zatrzymał się przed nimi.Sir chodził tam i z powrotem ner-wowym krokiem.Poruszał się z taką determinacją, jakby zamierzał wydeptać ścieżkęw puszystym wschodnim dywanie.Nie zwracał najmniejszej uwagi na dwie postaciestojące w korytarzu.Mała Miss obejrzała się na Andrew. Na co tam czekasz? spytała. Jestem przekonany, że to nie byłoby rozsądne, gdybym teraz wszedł. Nie bądz głuptasem. Przecież to właśnie ja go tak zdenerwowałem. Tak, wiem.Ale z pewnością już mu przeszło.Chodz ze mną i szybko załatwimytę sprawę.Lecz Andrew słyszał nerwowe kroki swego pana, które nie milkły ani na chwilę. Z całym szacunkiem, Mała Miss, ale nie wydaje mi się, aby mu przeszło.Pan wciążjest bardzo zdenerwowany.A jeśli zdenerwuję go jeszcze bardziej.Nie, Mała Miss, niejestem w stanie przekroczyć progu tego pokoju, dopóki nie zapewnisz mnie, że uspoko-ił się na tyle, by chcieć mnie widzieć.Mała Miss popatrzyła na Andrew, a potem skinęła głową i powiedziała: W porządku, rozumiem.Weszła do środka.Andrew usłyszał, że nerwowe kroki pana nieco ustały.Słyszał ła-godny głos Małej Miss i grozny, niczym pomruki wulkanu przed wybuchem, głos Ge-ralda Martina.Potem znów mówiła Mała Miss, tak samo spokojnie jak poprzednio, po-tem znów Sir, ale już nie tak nerwowo.A potem znów usłyszał głos Małej Miss, ale tym51razem już nie tak łagodny, a wręcz stanowczy.Przez cały ten czas Andrew nie miał pojęcia, o czym mówią.Z łatwością mógł na-stawić swoje receptory słuchowe tak, aby słyszeć każde słowo, ale wydawało mu się towielce niestosowne.Pozwolił sobie jedynie na kontrolowanie rozmowy w stopniu wy-starczającym, by wiedzieć, czy Sir nie potrzebuje jego pomocy.Nie rozróżniał jednakposzczególnych słów.Po pewnym czasie Mała Miss pojawiła się w drzwiach. Chciałbyś teraz wejść, Andrew? Jak już wspomniałem, martwię się bardzo o kondycję pana Martina, Mała Miss.Jeślibym wszedł i ponownie go sprowokował do. Jego stan emocjonalny jest w normie, Andrew.A gdy upuści trochę pary, to munawet pomoże.A teraz chodz już.Wejdz, proszę.To był już bezpośredni rozkaz i Andrew nie mógł go zignorować.Sir siedział przy oknie, w swoim wielkim mahoniowo-skórzanym fotelu, który An-drew zrobił dla niego ponad piętnaście lat temu, owinięty szczelnie ciepłym pledem.Rzeczywiście, był teraz znacznie spokojniejszy, ale w jego oczach wciąż czaił się gniew.Przypominał w tej chwili rozgniewanego imperatora, strapionego nieposłuszeństwempoddanych.Pierwsza odezwała się Mała Miss. W porządku, ojcze.Możemy podyskutować o tym spokojnie i rozsądnie, czyżnie?Sir wzruszył ramionami. Zawsze i o wszystkim rozmawiałem spokojnie i rozsądnie. Tak, ojcze, zgadza się. Ale to, Mandy.ta totalna bzdura.ten wielki nonsens, który Andrew. Ojcze! Przepraszam.Ale nie potrafię się opanować, kiedy stoję w obliczu takiej bzdury.szaleństwa. Wiesz przecież, że Andrew nie jest zdolny do szaleństwa.Szaleństwo jest mu z de-finicji obce. Kiedy on mówi o uzyskaniu wolności.jego wolności, na Boga! Co to jest, jak nieszaleństwo? Sir znów zaczął niebezpiecznie czerwienieć na twarzy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]