Podobne
- Strona startowa
- Arthur Conan Doyle Przygody Sherlocka Holmesa
- Doyle Arthur Conan Przygody Sherlocka Holmesa (2)
- Susan C. W. Abbotson Critical Companion to Arthur Mi
- Doyle Arthur Conan Studium w szkarłacie
- Weis M., T. Hickman Smoki jesiennego zmierzchu 1
- Terry Pratchett 06 Trzy wiedz
- Alistair Maclean Tabor (6)
- Orson Scott Card Czerwony Prorok (2)
- Blake, William Complete Poetry And Prose(1)
- Rogers Rosemary Słodka dzika miłoÂść
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mieszaniec.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W jednej dziedzinie wykazują inicjatywę, nawet uzdolnienia twórcze.Fascynują ich metale, zapewne z tej przyczyny, że w oceanie w stanie czystym takowe nie występują.Dlatego właśnie odarli Tsiena z poszycia.To samo uczynili z naszymi sondami, które spadły na ich tereny.Co robią z miedzią, berylem i tytanem? Obawiam się, że nic pożytecznego.Gromadzą te dobra w jednym miejscu na stosie, który wciąż układają na nowo, poprawiają.Może rozwijają w sobie zmysł estetyczny, ostatecznie gorsze rzeczy widziałem w Muzeum Sztuki Nowoczesnej, ale.Słyszeliście kiedyś o kultach cargo? Głośno nich było w dwudziestym stuleciu.Członkowie niektórych prymitywnych plemion, głównie z Nowej Gwinei, robili z bambusa podobizny ptaków.Mieli nadzieję, że wielkie ptaki z nieba wylądują także u nich.I przywiozą wspaniałe dary, owo cargo, czyli ładunek.Może Europejczycy skojarzyli rzecz podobnie.A teraz pytanie, które wciąż powtarzacie.Czym jest Dave? Jak doszło do tego, że on i HAL stali się tym, czym są obecnie?Najprostsza odpowiedź to stwierdzenie, że są symulacjami żywych istot trwającymi w pamięci monolitu.Nie przez cały czas aktywnymi.Gdy spytałem Dave'a, powiedział, że był “obudzony", dokładnie tego słowa użył, przez jakieś pięćdziesiąt lat z całego tego tysiąca.Kiedy spytałem, czy tęskni za dawnym życiem, zdumiał się, za czym tu tęsknić? Sprawia się idealnie we wszystkich funkcjach.Tak, zupełnie jakby to HAL udzielał odpowiedzi.Ale sądzę, że jednak Dave się wypowiadał.O ile można ich jeszcze rozgraniczać.Pamiętacie analogię ze szwajcarskim nożem wojskowym? HAL stanowił jeden z miriadów komponentów tego kosmicznego noża.Jednak nie jest on narzędziem kompletnie bezwolnym.Gdy czuwa, wtedy zachowuje autonomię, niezależność, choć zapewne w granicach określonych przez monolit.Przez wieki jako inteligentny próbnik badał najpierw Jowisza, potem Ganimeda i Ziemię.To wyjaśnia owe tajemnicze zajścia na Florydzie, u dawnej dziewczyny Dave'a i w szpitalu, na chwilę przed śmiercią jego matki.No i spotkania w Anubis.I jeszcze jedno.Spytałem Dave'a wprost: “Czemu pozwolono mi wylądować na Europie? Przecież od wieków wszystkich zawracano.Wyjaśnienie brzmiało osobliwie prosto.Monolit zleca Dave'owiHAL-owi głównie te zadania, które dotyczą ludzi.Najczęściej mają po prostu mieć na nas oko.Dave wiedział wszystko o moim ocaleniu, oglądał nawet wywiady ze mną, te robione na Ziemi i na Ganimedzie.Wciąż czuję niejaki żal, że nie spróbował się wtedy ze mną skontaktować.Ale przynajmniej rozwinął paradny dywan, gdy już przyleciałem.Dim, mam jeszcze czterdzieści osiem godzin do odlotu Falcona, ze mną lub beze mnie.Nie potrzebuję aż tyle czasu, skoro obecnie mogę kontaktować się z HAL-em nawet z Anubis.O ile on tego zechce, oczywiście.Palę się do powrotu na Ganimeda.Falcon to świetny stateczek, ale brakuje mu nieco do doskonałości.Może na przyszłość warto by tu wstawić prysznic.Zalatuję nieświeżo i drapię się już jak sparszywiałe prosię.Czekam chwili, gdy was ujrzę, szczególnie Teda Khana.Muszę z nim przedyskutować sporo kwestii, nim odlecę na Ziemię.ZAPISAĆWYSŁAĆCZĘŚĆ PIĄTAFAZA TERMALNAŻaden trud, ilu jeszcze nas będzie,Nie naprawi pierwotnej fuszerki;Deszcze tez padają w oceany,A te słone są niezmiennie.A.E.Houseman , More poems32 - MIŁY STARSZY PANOgólnie rzecz biorąc, było to trzydzieści całkiem interesujących, ale spokojnych lat naznaczonych typowymi radościami i klęskami, jakie czas oraz los sprowadzają niekiedy na rodzaj ludzki.To, co najmilsze, okazało się zupełnie niespodziewane.Jeszcze wylatując na Ganimeda, Poole uznałby podobny pomysł za nader kiepski żart.Ale słusznie chyba się mawia, że rozstanie sprzyja rozwojowi uczuć.Kiedy Frank ponownie spotkał Indrę Wallace, szybko odkrył, iż mimo docinków i okazjonalnych sprzeczek mają ze sobą wiele wspólnego.O wiele więcej, niż dotąd sądził.niż oboje sądzili.Jedno prowadziło do drugiego.I tak, ku radości obojga, pojawili się na świecie Dawn Wallace i Martin Poole.Profesor Anderson ostrzegał, że to trochę późno na zakładanie rodziny i nie chodziło mu bynajmniej o “zimne" tysiąc lat.Wspominał nawet o kilku poważnych zagrożeniach.- Nawet nie wiecie, ile szczęścia mieliście - powiedział Frankowi.- Promieniowanie poczyniło bardzo małe zniszczenia i udało nam się odbudować zasadniczo wszystko.Korzystaliśmy z nie tkniętych obszarów twojego DNA.Ale przed zakończeniem testów nie mogę ci jeszcze niczego obiecać, tak zatem na razie cieszcie się sobą, a z dziećmi poczekajcie, aż dam znak.Testy trwały długo i potwierdziły obawy.Konieczna była dalsza kuracja, ale pierwsza próba i tak zakończyła się nader rychło, usunięciem kilkutygodniowego płodu nie tyle człowieka, ile czegoś, co i tak nie miałoby szansy na przeżycie.Jednak urodzeni potem Martin i Dawn nijak nie odbiegali od normy.Nóg, rąk i głów posiadali dokładnie tyle, ile trzeba.Dzieciaki rosły pięknie i miały dość rozumu, by nie dać się zepsuć ze szczętem nieco nadwrażliwym rodzicom.Frank i Indra byli wciąż najlepszymi przyjaciółmi, również wówczas, gdy po piętnastu latach zdecydowali się ponownie na niezależność.Wprawdzie ze względu na ich “stopień przydatności społecznej" mogliby zdecydować się na jeszcze jedno dziecko, więcej, nawet naciskano na nich, by takowe spłodzili, to jednak woleli nie kusić losu.I tak dopisało im ogromne szczęście.Przez te lata Poole'a spotkała jedna osobista tragedia.Zresztą wstrząsnęła ona całą rozrzuconą po Układzie ludzką społecznością
[ Pobierz całość w formacie PDF ]