Podobne
- Strona startowa
- Cameron Christian Tyran 1 Tyran
- Fowler Christopher Siedemdziesišt siedem zegarów
- Christoppher A. Faraone, Laura K. McClure Prostitutes and Courtesans in the Ancient World (2006)
- Jacq Christian wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik
- Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian(1)
- wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik Jacq Christian(1)
- wietlisty Kamień 01 Nefer Milczek Jacq Christian
- Adobe Illustrator PL Podrecznik uzytkownika
- Andre Norton Opowiesci ze Swiata Czarownic t
- Charles Dickens Klub Pickwicka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.74RLTRozdział 8Meadow potrzebowała planu budynku.Wychodząc z sypialni, myślała,że rozejrzy się spokojnie, wyciągnie klucz, który ukryła między poduchamiszezlongu, przyjrzy się obrazom i znajdzie ten, po który tu przyszła.Wierzyła w pozytywne myślenie.Tym razem miała nawet przygotowane kolejne kłamstwo jeśli jązłapią, powie, że zabłądziła.Szybko jednak zawodowe zamiłowania wzięły górę i z fascynacjąprzyglądała się efektom pracy, która zmieniła posiadłość Waldemar w hotelZaczarowany Ogród.Stara rezydencja, którą opisywała babcia, już nieistniała.Wzniesiono nowe ściany, tworząc nowe pokoje i pomieszczenia.Długie korytarze pozbawione okien przypominały labirynt książkowejkróliczej nory kończącej się zamkniętymi na głucho, masywnymi drzwiami.Na trzecim piętrze Meadow natknęła się na grupę pokojówek pchającychwózki z pościelą, odkurzających i ścielących łóżka.Ktoś instalował automatdo Coca Coli zaraz przy maszynie do lodu.Uprzejmie odpowiadano na jej powitania.Zastanawiała się przez moment, czy nie zapytać służby o obraz, alezapał i pośpiech, z jakim wszyscy pracowali, powiedział jej dobitniej niżsłowa, że nie mają zbyt wiele czasu, za to wiele do zrobienia.Poza tym pytanie wprost może nie być najszczęśliwszym pomysłem.Zwłaszcza że Devlin mógł ją przez cały czas obserwować a pózniej wziąć naspytki wszystkich, z którymi miała okazję porozmawiać.Przechadzała się więc, leniwie przyglądając obrazom, ale jak dotąd nienatrafiła na nic szczególnego na ścianach wisiały impresjonistyczne75RLTkrajobrazy na zmianę z typowymi dla póznego dziewiętnastego i wczesnegodwudziestego wieku portretami wykonanymi przez dawno zapomnianychartystów.Krajobrazom prawie w ogóle nie poświęcała uwagi, na trochędłużej zatrzymywała się przy portretach, mając nadzieję, że na którymśujrzy znajomy uśmiech czy budzące skojarzenia rysy.Nic takiego, na raziesię nie wydarzało.A teraz jej kłamstwo stało się prawdą.Zgubiła się bez reszty wplątaninie korytarzy, które na dodatek świeciły pustkami.Może nie potrzebowała planu budynku? Może lepszym rozwiązaniembyłby kompas?Zdecydowała się, że będzie kierowała się na dół, to znaczy będzie, gdyznajdzie jakieś schody albo windę.Miała nadzieję, że tam właśnie znajdziekuchnię albo miejsce, w którym ktoś będzie coś gotował.Nadzieja stawałasię tym bardziej szczera, im bardziej głodniała.Usłyszała rozmowę gdzieś za rogiem i ruszyła w tę stronę. Dlaczego to drzewo upadło? Rozpoznała głos Devlina. Przegniło do korzeni. Poznała też głos jego rozmówcy.To byłSam, widziała go ostatniej nocy, chciał dzwonić po policję, po tym, gdyzostała nakryta na włamaniu. Musiało być ulubionym drzewem starego Bradleya.Chcę, żeby ktośje jeszcze dziś usunął.I jeszcze to drugie drzewo, to w które trafiłabłyskawica. Nie wiem, czy uda mi się znalezć kogoś w okolicy, kto mógłby siętym zająć. Więc znajdz kogoś, kto przyjedzie z daleka.Zatrzymała się na chwilę.Devlin mówił zupełnie inaczej niż rano.Jegoton był suchy, rzeczowy, nieznoszący sprzeciwu.Nie interesowały go żadne76RLTusprawiedliwienia. Chcę, żeby to przeklęte drzewo stąd zniknęło, żeby korzenie zostałyusunięte, a w tym miejscu pięknie kwitły ogrodowe kwiaty.I chcę, żeby tosię stało przed uroczystym otwarciem. Po prawdzie to jego głos brzmiałzupełnie tak, jak na samym początku ich znajomości, zanim jeszcze oznaj-mił, że jest jej mężem.Powróciło pierwsze wrażenie, jakie na niej wywarł.Chłodnego, obcesowego i pozbawionego uczuć człowieka. Tak jest. Uległa postawa Sama tylko pogłębiała to wrażenie. Co z materacami? Devlin zwrócił umysł ku nowemu zagadnieniu. Będą tu dzisiaj.Firma przepraszała nas za popełnioną pomyłkę izaproponowała zwrot kosztów za nadgodziny niezbędne przy ich montażu włóżkach. Zwietnie, ale to za mało, żeby zrekompensować wszystkieniedogodności. Tak też uważałem i zaproponowałem, żeby dorzucili za darmopokrowce, co też zrobili. W głosie Sama zabrzmiało coś na kształt dumy. Bardzo dobrze. Devlin łaskawie wyraził swoją aprobatę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]