Podobne
- Strona startowa
- Charles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)
- Peter Charles Hoffer The Brave New World, A History of Early America Second Edition (2006)
- Lever Charles Jezeli nie mozesz pokonac muru, zbuduj drzwi
- Darwin Charles O powstawaniu gatunków drogš doboru naturalnego
- Charles Bukowski Pulp
- dickens charles ciężkie czasy
- Robert Graves Mity greckie
- BOY ZELENSKI Tadeusz Molier
- Brooks Terry Potomkowie Shannary
- Stirling SM Szturm przez Gruzje
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wiolkaszka.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz go lubię! To piękneprzezwisko.Pokażcie mi monarchę, którego gniewne zmarszczki czoła budząkiedykolwiek strach równy jak błysk oczu wariata którego topór i stryczek byłybyrównie pewne jak uścisk wariata.Ho! ho! wielka to rzecz być wariatem! %7łeby na ciebiepatrzano przez żelazne kraty jak na dzikiego lwa! Szczerzysz zęby, wyjesz przez całą długąnoc, wesoło dzwonisz ciężkimi kajdanami, przewracasz się i koziołkujesz na sianie przydzwiękach tej dziarskiej muzyczki! Hura! Niech żyje dom wariatów! Och, niezwykłe tomiejsce!Pamiętam dni, kiedym się bał, że jestem obłąkany.Kiedy budziłem się ze snu ipadałem na kolana błagając, żeby mi oszczędzono przekleństwa mego rodu& kiedyunikałem szczęścia i wesołości& kiedy ukrywałem się w samotności, przez długie,milczące godziny śledząc postęp, jaki robiła gorączka w moim zniszczonym mózgu.Wiedziałem, że obłęd wmieszał mi się w krew, wżarł się w szpik kości, że poprzedniepokolenie uniknęło zarazy i że ja jestem pierwszy, w którym ona znowu odżyje.Wiedziałem, że tak być musi; że tak zawsze było i będzie.I kiedym, wciśnięty w ciemnykąt gwarnego pokoju, patrzał, jak ludzie szepcą i zwracają na mnie oczy, wiedziałem, żerozmawiają o człowieku skazanym, skazanym na szaleństwo, i uciekałem, by myśleć wsamotności.Czyniłem tak latami.Długie, długie były to lata& Noce bywają długie, czasami bardzodługie ale są niczym w porównaniu z niespokojnymi nocami i strasznymi snami, jakieprzeżywałem wtedy.Na samo wspomnienie robi mi się zimno.Wielkie, ponure postacie zchytrymi, kpiącymi twarzami pełzały po kątach pokoju i pochylały się nocami nad moimłóżkiem.Kusiły mię, żebym zwariował& Szeptały mi, że posadzka w starym domu, wktórym umarł mój dziadek, przesiąknięta jest jego krwią, przelaną jego własnymi rękamiw przystępie szaleństwa.Zatykałem uszy palcami, ale krzyczały mi nad głową, aż całypokój drżał od ich wrzasku, że w pokoleniu poprzedzającym dziadka obłęd ścichł, ale żedziadek żył długie lata z rękoma przykutymi do ziemi, z obawy, żeby nie rozszarpał samsiebie w kawały.Wiedziałem, że mówią prawdę, wiedziałem dobrze.Dowiedziałem się otym dawno, chociaż starali się to ukryć przede mną.Ha! ha! Byłem chytry! Za chytry dla nich, chociaż uważali mię za wariata.Nareszcie przyszło to na mnie.Nie rozumiem, czego się bałem.Teraz mogłem dopierożyć między ludzmi, śmiać się i bawić z nimi w najlepsze! Wiedziałem, że jestem obłąkany,ale oni nawet nie podejrzewali tego! Jakże się cieszyłem na myśl, że spłatałem im figla zate wszystkie szepty, za te miny, kiedy jeszcze nie byłem obłąkany! Wtedy tylko bałem się,że zwariuję! Jakże śmiałem się wesoło sam do siebie na myśl, że tak doskonale umiemzachować tajemnicę! %7łe moi kochani przyjaciele opuściliby mię natychmiast, gdybydowiedzieli się prawdy! Wstrzymałem się, żeby nie krzyczeć z uniesienia, kiedy podczasobiadu z którymś z przyjaciół przychodziło mi nagle na myśl, jak by ten człowiek zbladł iszybko uciekł, gdyby wiedział, że jego drogi przyjaciel jest wariatem! %7łe posiada on całąsiłę wariata i połowę chęci zatopienia ostrego noża w jego sercu! O, to było wesołe życie.Posypały się na mnie bogactwa, otoczył mię dobrobyt.Używałem.A radość mojątysiąckrotnie zwiększała świadomość, że dobrze ukrywam tajemnicę& Odziedziczyłemmajątek.Prawo nawet sokolookie prawo pozwoliło się oszukać i oddało sporetysiące w ręce wariata! Gdzie był spryt ludzi zdrowych na umyśle?! Gdzież zręcznośćprawników, umiejętność wynajdywania kruczków?! Chytrość wariata oszukaławszystkich.Miałem pieniądze.Jak ubiegano się o moje względy! Traciłem je.Jak mię za tochwalono! Jak ci trzej pyszni bracia poniżali się przede mną! Stary, siwowłosy ojciecrównież.Co za nagła zmiana! Tyle szacunku! Tyle przyjazni! Ubóstwiał mię! Stary miałcórkę, młodzi siostrę, wszyscy pięcioro byli niezamożni.Ja byłem bogaty.Kiedy ożeniłemsię z panienką, widziałem uśmiech triumfu na twarzach jej ubogich krewnych.Zastanawiali się nad swoim chytrym planem i piękną nagrodą, jaka ich spotka.To jamogłem się uśmiechać! Uśmiechać? Zmiać się mogłem i rwać włosy, i tarzać się po ziemiz uciechy! Nie przypuszczali, że wydali ją za wariata!Stój! Gdyby wiedzieli czy byliby ją oszczędzili? Szczęście siostry przeciw pieniądzomszwagra& Piórko, które rzucam na wiatr, przeciw ciężkim kajdanom zdobiącym mojeciało&W jednym dałem się podejść& mimo całej swojej chytrości.Gdybym nie był obłąkany chociaż my, wariaci, jesteśmy sprytni, pomimo to czasem dajemy się oszukać wiedziałbym, że lepiej byłoby dla dziewczyny, gdyby złożyli ją w ciasnym i zimnymgrobie, niż to, że wprowadziłem ją jako godną zazdrości małżonkę do mego bogatego,kapiącego od złota domu.Wiedziałbym, że serce jej należy do innego, ciemnookiegochłopca, którego imię szepnęła kiedyś w niespokojnym śnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]