Podobne
- Strona startowa
- Przez bezmiar nocy Veronica Rossi
- Adams Douglas Autostopem przez galaktyke (2)
- Makuszynski Kornel Piate przez dziesiate (2)
- Makuszynski Kornel Piate przez dziesiate
- Philip K. Dick Przez ciemne
- Grisham John Wspolnik (2)
- Mroz Remigiusz Zaginiecie Remigiusz Mroz
- Pierumow Nik Adamant Henny 3
- Harry Eric L Strzec i bronic (2)
- Christie Agatha Wczesne sprawy Poirota
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wiolkaszka.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Sofie, musimy mieć bezpieczne linie.Jeśli przeciągniemy wszędzie frycowskie przewody telefoniczne, pod ziemią też, nie osłonięte, to czy przekażą sygnały radiowe?Zmarszczyła brwi.- Powinny.Tak, centurionie.- Skoordynuj swoje działania z radiowcem z tetrarchii, Marie.Będę potrzebował stałej linii prowadzącej do kohorty i dalej.Przeciągnij więcej przewodów do lasu, obsznuruj go dokładnie.Piwnica, jak najdalej od placu.Te budynki przyciągną mnóstwo ognia.- Przerwał.- Coś z tego jest niewykonalne?- Całe to wyburzanie - odezwała się legat saperów.- To ryzykowne.Bardzo.Szczególnie jeśli użyjemy niestandardowych materiałów wybuchowych.Mogę to oszacować.Niektóre z moich podoficerskich.- To, co konieczne, jest możliwe - zacytował ze wzruszeniem ramion.- Jeżeli mamy zostać barankami ofiarnymi, możemy przynajmniej wybić parę zębów.Będzie mnóstwo szczegółowych kwestii.Uporajcie się z nimi sami, jeśli zdołacie, w przeciwnym razie zwróćcie się do mnie albo do Marie.- Dale? - zwrócił się do kohortarchy.- Wszystko to jest trochę, hmm, statyczne.- Były kawa-lerzysta przerwał.- Powiedziałbym, że poza tymi czatownika-mi w lesie potrzebna wam mobilna grupa bojowa, która będzie manewrowała na tyłach, kiedy wasze fortyfikacje unieruchomią przeciwnika.Eric skinął głową.- Świetnie, ale nie mamy już żadnych rezerw.Dale popatrzył na koniuszki swych palców.- Wiesz co, stary, mógłbym pokierować placówką leżącą za wioską.Ukryłbym swoje pojazdy, a potem.Eric potrząsnął głową.- Dziękuję za tę propozycję, Dale, ale jesteś potrzebny wyżej w górach.To będzie jatka i.mam pomysł.- Spojrzał na krąg otaczających go twarzy.- Powiem wam później, jeśli się uda.Nie.do roboty, ludzie.Zapychamy.Nastała chwila ciszy, niemal uroczystej.Potem zaczął się ruch.Eric zwrócił się w stronę starca.- Hadżi, czy ci jeńcy, których Germancy trzymali za ratuszem, są z waszego ludu?Czerkies ocknął się z zamyślenia, wydmuchał nos w rękaw kaftana i potrząsnął głową.- To Ruscy.Partyzanci, bezbożne młodziaki z Komsomołu, z wielkiego miasta Piatigorsk, które zbudowali carowie, kiedy odebrali nam gorące źródła Siedmiu Wzgórz.Mimo to nie wydalibyśmy ich Germancom z błyskawicami, gdyby nie żądali od nas żywności, której nie mieliśmy.Na zachodzie, między wzgórzami, chowa się ich więcej, znacznie więcej.Garnizon sprowadzono tu po to, by ich wyłowić.- Pokłonił się.- Panie, czy mogę pójść przekazać moim ludziom, czego od nich żądasz?Eric skinął z roztargnieniem głową, pociągając się za dolną wargę, po czym uśmiechnął się i ruszył ku prowadzącemu za ratusz zaułkowi.Sofie podążała u jego boku z wyrazem pytania w oczach.Nie musiała jeszcze w tej chwili zabierać się do swych zadań, a dręczyło ją pewne pytanie.Eric posuwał się naprzód energicznym krokiem.Wydawało się, że oczy mu lśnią, a skóra iskrzy się, tryskając witalnością.Przypomniała sobie, jak wyglądał w strefie załadunku, cichy i pełen rezerwy, i podczas dzisiejszej walki, gdy poruszał się z zimną, bezosobową skutecznością dobrze zaprojektowanej maszyny.Teraz.wyglądał jak zakochany.Nie w niej, mówiła jej głowa.Ale ciekawie było zobaczyć, jak to na niego wpływa.Bardzo ciekawie.- Centurionie - odezwała się.- Pamiętasz Palermo?- A co dokładnie?- Po walce, kiedy odpoczywaliśmy.Na tym tarasie? Powiedziałeś mi wtedy, że nie lubisz żołnierskiej roboty.Mam wrażenie, że teraz ci się spodobała albo nigdy nie widziałam szczęśliwego człowieka.Potarł nos.- Lubię.rozwiązywać problemy.Ważne, prawdziwe.Lubię robić to szybko, skłaniać ludzi, by dali z siebie wszystko.I rozumieć, co nimi kieruje, co dzieje się w ich głowach.Wiedzieć, jak się zachowają, jeśli zrobię to albo tamto.Myślałem nawet o pisaniu powieści.Po wojnie, oczywiście.- Przerwał czerwieniąc się niespodziewanie.Z Sofie łatwo się rozmawiało, ale z tej ambicji zwierzał się tylko nielicznym.- Marie to saper pierwszej klasy - kontynuował pośpiesznie.- Ja również wpadłem na niektóre z jej pomysłów, ale bez tak wielu szczegółów.Nie potrafiłbym też pokierować pracą na tyle dobrze, żeby je zrealizować.- Ale potrafiłeś pokierować nią i szmacianymi łbami i “ruskimi partyzantami", jeśli do czegoś się przydadzą.- Uśmiechnęła się na widok jego uniesionych brwi.- Do diabła, centurionie, mogę nie znać miejscowego szwargotu, ale potrafię rozpoznać te słowa, kiedy je usłyszę.Wiem, że wszystko, co wymieniłeś, to też element wojny.- Zmarszczyła brwi.- Ale co z walką?Drakanie powinni lubić walczyć, lecz była to raczej teoria niż fakt.Osobiście za tym nie przepadała.Gdyby szukała ryzyka dla rozrywki, wybrałaby surfing.Walka stawała się jednak nałogiem.Łatwo było dostrzec, co czują uzależnieni od niej, a z pewnością wśród Drakan można ich było łatwiej spotkać niż w większości innych narodów.Dziękuję bardzo.Tym razem było niebezpieczniej niż kiedykolwiek dotąd, a dręczyło ją niepokojące przeczucie, że będzie coraz gorzej.- Należymy do Rasy i mamy pewne zobowiązania.Na to nie było odpowiedzi, chyba że chciałaby go obrazić.Jeśli o tym mowa, już w tej chwili wielu wykorzystałoby przywileje płynące z rangi.- Myślisz, że zdążymy z tym wszystkim?- Nie wiem, Sofie - odparł bez ogródek.- Mam taką nadzieje.W każdym razie przed prawdziwym atakiem.Sondujący zapewne nadejdzie zaraz.Jeśli będziemy mieli szczęście.Starszy dekurion McWhirter odchrząknął.- Sir, jak pan sobie poradził z tym szmacianym łbem? Myślałem, że to twardy, stary sukinsyn, ale skapitulował bardzo łatwo.- Użyłem najpodlejszego, najnędzniejszego z możliwych środków - odparł cicho Eric.Podoficer wytrzeszczył oczy z zaskoczenia.- Dałem mu nadzieje.ROZDZIAŁ DZIESIĄTYOd początku kluczową rolę w rozwoju Dominacji grał jej olbrzymi obszar.Holenderska kolonia, którą w roku 1779 zajął admirał Cochrane - odpowiadająca w przybliżeniu obecnej Zachodniej Prowincji Przylądkowej - byta większa od Francji.W roku 1783 Koronna Kolonia dorównywała wielkością całej zachodniej Europie.W latach dziewięćdziesiątych XVIII wieku bazy łowców niewolników oraz osady ciągnęty się na wschodnim odcinku aż po Zanzibar i Aden.W 1800 roku doszło do podboju Egiptu i Cejlonu.W interiorze łowcy niewolników, ranczerzy, plantatorzy i poszukiwacze wchodzili sobie w paradę w poszukiwaniu siły roboczej, pastwisk, wody i minerałów.Suchy klimat oraz wielkie rozmiary pierwotnych koncesji gruntowych sprzyjały rozproszonemu osadnictwu.Problemy z transportem żołnierzy i administratorów oraz dostarczaniem informacji i towarów mogły z czasem jedynie narastać.Wnętrze kontynentu było niemal całkowicie pozbawione nadających się do wykorzystania dróg wodnych, a płaskowyż ze wszystkich stron otaczały góry
[ Pobierz całość w formacie PDF ]