Podobne
- Strona startowa
- Przez bezmiar nocy Veronica Rossi
- Adams Douglas Autostopem przez galaktyke (2)
- Stirling SM Szturm przez Gruzje
- Philip K. Dick Przez ciemne
- Ossendowski A. F. Przez kraj
- Goddart Kennetch ALCHEMIK
- Grisham John Lawa przysieglych (2)
- Wojownicy Nocy t.2
- Chalker Jack L Swiaty Rombu Meduza Tygrys w opalach
- Wen Chu Chen, Grace J. Yoo Encyclopedia of Asian American Issues Today (2 volumes) (2009)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wiolkaszka.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co robią ci ludzie?Ci ludzie pracują bez przerwy nad tcm, aby żołnierz miał na wojnę szlachetne, wspaniałe, śmigłe zwierzę, aby rolnik orał nie jasnokościstym szkieletem, lecz zwierzęciem mocnem, rdsłem i zdrowem.Ci ludzie pracują ciężko, bardzo ciężko, aby się kraj bogacił.Dokazują cudów przemyślności, aby z zamorskich krajów, gdzie się konia pieści, jak narodowe bogactwo, przywieźć do Polski egzemplarz szlachetny.Państwo ma sto jeden innych kłopotów, więc trzeba było szczęścia, aby się znaleźli tacy ludzie, przenikliwie mądrzy, w przyszłość patrzący, którzy się tem zajęli.Są to tacy dziwni ludzie, którzy wiedzą, że przeciw kawalerji Budiennego nie warto iść na piechotę.Jak tematu do egzotycznego romansu, pełnego przygód niesamowitych, słuchałem dziwnej dla mnie i ciekawej opowieści o tem, jak do Polski, ograbionej po złodziejsku do ostatniego końskiego kopyta, prowadzono stado szlachetnych koni z Odesy.I dla mnie, człowieka papieru i drukarskiego czernidła, stały się nazwiska tych ludzi, co tego dokonali godnego szacunku tak wielkiego, jakiego godne jest nazwisko dzielnego człowieka, co z pożaru ratuje skarb narodowy, I pomyślałem sobie, że jeśli się sławi takiego miłego pana, co napisał tomik wierszy rozjęczanych, albo takiego pana, co urządził fantową loterję na jednookich, to jakżeż głośne powinny być tych ludzi, co jedną z najważniejszych gałęzi gospodarstwa polskiego pielęgnują z takiem niesłychanem zamiłowaniem i lakiem oddaniem, że ją uczynili kwitnącą,.Nie wiele jest w tem gospodarstwie takich rzeczy, z którychby można być dumnym, lecz są i takie, które można z tajoną, a wielką radością pokazać w Europie.Do nich należy hodowla koni w Polsce, dlatego cudowna, że niemal cudem stworzona, wyprowadzona z niczego, dobyta z wojennego potopu tylko dlatego, że Polak konia kocha, że go mieć musi.Wszystko to są rzeczy, znane specjalistom.A trzeba o nich robić wrzask na Polskę, Ja — w tych sprawach — laik i niemowa, patrząc na Janów, na ład w nim idealny, na porządek błyszczący, stado widząc śliczne, które ma krew szlachetną po całej rozprowadzić Polsce, patrząc na parobka, który pieści konia jak dziecko, bo to robił jego ojciec i dziad, rozumiałem, czem jest taka instytucja, taka oaza, pełna życia.Ślicznie mi było w tym Janowie Podlaskim! Radość z widoku rzeczy uczciwej i pięknej, radość z życia, co się tu rodzi i drży z ochoty do pędu, miesza się z radością oczu, co oczarowane patrzą na niebieskość Bugu i na podszycie lasów, A najpiękniejsze wśród tego wszystkiego jest to zwierzę najmilsze ze wszystkich, szlachetne, dzielne i dumne, ukochane polskie zwierzę, skądkolwiek ród swój wywodzi, Człowiek wydaje się przy niem brzydki, Niebardzo tym nadobnym, pięknym, jak panny klaczom chciałem pokazywać nieforemne moje oblicze.Trochę też tajonej drwiny widziałem w oczach siwej, jak markiza, Amhary.Trzeba mieć specjalny mózg, aby się rozeznać tłumie końskim i znać wszystkie imiona.Ci janowscy ludzie mają tego pełne głowy i wiedzą o każdej plamce i pewnie o tem, ile włosów w ogonie ma takie przystojne i kochane bydlę.Patrzyłem i słuchałem z rozrzewnieniem, po godzinie jednak — q żadnym młynie niema takiego rwetesu, w niedzielę Tworkach, kiedy warjaty mają rekreację, mniej jest zamętu, niż ja go miałem w głowie.Wyprowadzają konie, a jeden piękniejszy od drugiego.Jak handlarze dziewic w Koryncie cmokają moi przyjaciele znawcy z podziwu i uwielbienia; gadają zwarjowanym dla mnie językiem o „związanym zadzie” i innych takich szczegółach, o których rzadko wspomina przy pannach.Nic z tego nie rozumiem.Dobiło mnie pytanie:— Ile ta klacz może mieć pod kolanem?Dowiaduję się niebywałych historji o najbardziej łych przeżyciach każdej końskiej panienki.Nigdy nie przypuszczałem… Takie to młode — i już…Wypominają koniowi każdemu wszystkich jego pradziadków do dziesiątego pokolenia, jak stare ciotki przy swatach szukające paranteli.Zauważyłem, że dość wiele jest kazirodczych wśród koni stosunków.Taki łajdak ogier to potrafi z własną ciotką, kto wie!.,, nawet z babką.Ale najbardziej podobały mi się miłe końskie panny, piękne noszące imiona.Każda rży na temat: „Patrz, brzydki pisarzu, jaka ja jestem piękna!”.Och, tak!Z pewną rezerwą przyglądam się rozpustnym ogierom, które z pogardą kiwają ogonem na metodę Steinacha i Woronowa, Pyszne to, dumne i wyniosłe, W oczach ma ogień i krew, w sobie potęgę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]