Podobne
- Strona startowa
- Paul Thompson, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3
- Thompson Poul, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3
- Cook Robin Dopuszczalne ryzyko by sneer
- Cook Robin Zabojcza kuracja by sneer
- Cook Robin Zabawa w boga by sneer
- Cook Glenn Czerwone Zelazne Noce
- cook islands rarotonga v1 m56577569830504030
- Mercedes Lackey Przesilenie
- DiMercurio Michael Wektor zagrozenia (2)
- Vonnegut Kurt Galapagos (SCAN dal 688)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mrowkodzik.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale im to nawet nie przyszło do głowy.- Jakimże jesteśmy słabym na umyśle gatunkiem - zauważył zachwycony Klinga.- Ale musisz eskalować całą sytuację, bo w przeciwnym razie zaczną wreszcie myśleć.- Przynieście mi wodę, dużo wody! - Podniosłam do góry głowę Wirującego Cienia i zażądałam ciszy.- Diabeł nie żyje! Władca Cienia został zniszczony.Jesteście wolni.Zdobyliście sobie łaskę bogini.Pobłogosławiła was, choć przez wieki odwracaliście się od niej, choć obracaliście i lżyliście ją.Ale wasze serca znają prawdę, a bogini was błogosławi.Wzmogłam natężenie moich błędnych ogników, aż zmieniły się w płomień, w którym ukazało się oblicze.- Bogini ofiarowuje wam wolność, ale żaden dar nie przychodzi za nic.Klinga przyniósł worek z wodą.- Potrzebuję również puchar - wyszeptałam.- Nie pokazuj im tej wody.Cały czas starałam się wzmagać panującą histerię.To było łatwiejsze, niżby się wydawało z punktu widzenia zdrowego rozsądku.Ludzie Cienia byli zmęczeni, przerażeni, nienawidzili swych panów.Narayan zaintonował kolejną pieśń.Klinga przyniósł mi puchar z namiotu Wirującego Cienia.Zajęłam się przygotowaniami.Zaklęcie było trudne, jednak kolejny raz udało mi się odnieść nieoczekiwany sukces.- Piję krew mego wroga.- Ja wiedziałam, że w pucharze jest tylko woda.Smakowała jak woda, kiedy pociągnęłam łyk.Dla ludzi Cienia wyglądała wszakże niczym krew, kiedy Narayan i jego zbrojni zaczęli mazać nią znaki na ich czołach.Znaki te wyposażyłam w moc niezatarcia.Ci ludzie do końca swego życia będą nosić na skórze krwawe piętno.Nawet to potrafili znieść.Przynajmniej spora część.Większość jednak postanowiła wziąć nogi za pas i uciec.Po tym, jak naznaczono najmniej kilkuset, rozkazałam oficerom, aby przyłączyli się do mnie.Kilku rzeczywiście tak zrobiło, ale większość wolała się wycofać.Byli znacznie bardziej oddani Władcom Cienia niż szeregowcy.Przemówiłam do tych, którzy zdecydowali się podejść:- Istnieje cena wolności, jak istnieje cena na wszystko.Teraz należycie do mnie.Jesteście coś winni Kinie.Ma dla was zadanie do wykonania.Nie pytali jakie.Zastanawiali się, czy nie postępują nierozsądnie, zostając.- Prowadźcie dalej oblężenie Dejagore, ale nie walczcie z ludźmi zamkniętymi w mieście.Bierzcie jeńców, kiedy spróbują uciekać, wyjąwszy tych, którzy zwą się Nar.Oni są wrogami bogini.Dowiedziałam się, że i tak właśnie w ten sposób postępowali.Powódź oznaczała katastrofę dla zapasów żywności, jakie jeszcze pozostały mieście.Mogaba racjonował resztki, ale nie obejmowało to tubylców.Szerzyły się choroby.Rodowici mieszkańcy podnieśli protest.Mogaba zrzucił kilka setek buntowników z murów miasta.Jezioro zaroiło się od ciał.Tak drakońskie środki kosztowały Mogabę utratę poparcia wielu własnych żołnierzy.Zaczęli dezerterować.Stąd wzięli się jeńcy za palisadą obozu.Wewnątrz panowała cisza.Być może jeńcy nie wiedzieli, co się dzieje.Może obawiali się, że zwrócą na siebie uwagę.Posłałam Klingę, by ich wypuścił i poinformował, jak dotrzeć do Mathera.Jeżeli nie powstrzymają mnie ludzie Cienia, będę musiała potraktować ten absurdalny zwrot sytuacji jako rzeczywistość.Nie podniósł się nawet szmer.O świcie wymaszerowali, aby zająć swe pozycje wśród wzgórz.Narayan podszedł do mnie; na twarzy miał najszerszy ze swoich uśmiechów.- Masz jeszcze wątpliwości, Pani?- Wątpliwości? Co do czego?- Kiny.Mamy jej błogosławieństwo czy nie?- Czyjeś na pewno mamy.Niech będzie, że Kiny.Nie widziałam czegoś takiego, od kiedy mój mąż.Nie uwierzyłabym, gdyby mnie tam nie było.- Od pokolenia żyli pod panowaniem Władców Cienia.Nie pozwalano im robić niczego poza wypełnianiem rozkazów.Kary za nieposłuszeństwo były straszne.To częściowo tłumaczyło całą sytuację.Podobnie jak pragnienie zrzucenia jarzma.Być może Kina miała z tym również coś wspólnego.Nie miałam zamiaru zaglądać darowanemu koniowi w zęby.Większość jeńców już odeszła.Dwóch kazałam przyprowadzić do siebie.- Teraz spotkamy się z Sindhu i Murgenem - poinformowałam Narayana.Przyszli.Sindhu pozostał sobą, barczysty, mocny i milczący.Opowiedział mi o tym, co widział.Że mamy przyjaciół za murami miasta.Pozostaną na miejscu, gotowi służyć swej bogini.Powiedział mi, że Mogaba jest uparty, gotów się bronić do ostatniego żołnierza, nie dbając o to, że zmienia Dejagore w piekło chorób i głodu.- Mogaba - dodał Murgen - chce sobie zasłużyć na miejsce w Kronikach.Zachowuje się jak Konował; bez przerwy wspomina czasy, gdy Kompanii powodziło się jeszcze gorzej.Murgen miał około trzydziestki.Przypominał mi Konowała.Wysoki, szczupły, wiecznie smutny.Był chorążym Kompanii, terminował u Konowała jako kronikarz.Gdyby sprawy szły normalnie, za dwadzieścia lat mógłby zostać Kapitanem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]