Podobne
- Strona startowa
- Paul Thompson, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3
- Thompson Poul, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3
- Glen Cook Gorzkie Zlote Serca (4)
- Cook Robin Dopuszczalne ryzyko by sneer
- Cook Robin Zabojcza kuracja by sneer
- Cook Robin Zabawa w boga by sneer
- Glen Cook Gorzkie Zlote Serca (3)
- cook islands rarotonga v1 m56577569830504030
- Wszystko Czerwone
- Grisham John Lawa przysieglych (3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- commandos.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie mówiłeś o tym wcześniej, Garrett.- Wcześniej myślałem, że sprawa jest zamknięta.Ale.- No właśnie.Ale.Elvis! Podbiegł do nas Strażnik.- Tak, kapitanie?- Pokaż panu Garrettowi, co znaleźliśmy.Elvis miał w kieszeni peleryny przeciwdeszczowej złożoną kartkę papieru.W środku znajdowały się trzy zielone motyle.Zadrżałem, jakby deszcz zmienił się w lód.- Ilę czasu upłynęło od poprzedniego morderstwa?- Dwanaście dni.Ta pojawiła się dokładnie o czasie.- Obawiałem się, że pan to powie.- Wiedziałem, że to powie.Nie wiem, po co w ogóle pytałem.Może miałem nadzieję, że nie będę miał racji.- Morderca jest martwy, ale morderstwa następują.Jak to możliwe, Garrett? - Teraz zrozumiałem, dlaczego Block był tak wstrząśnięty.Nie chodziło tu tylko o wystawioną na szwank karierę.- Nie wiem.Co się stało z ciałem starego?- Zostało poddane kremacji Widziałem, jak obaj poszli do pieca.- A co się stało z tym starym z Bustee? Udało wam się coś z niego wyciągnąć?Block spojrzał, nieco zakłopotany.- Umarł.- Co?- Za bardzo się staraliśmy.Daliśmy mu za dużo wszystkiego.Zażarł się na śmierć.Pokręciłem głową.Takie rzeczy zdarzają się tylko mnie.- Sprawdziliście dom Hamiltonów, kiedy znaleźliście tę tutaj?- Dostałem raport, zanim jeszcze po pana poszedłem.Nic.Żadnego powiązania.- A co z powozem? ·- Nie ruszony.Koła są skute łańcuchami, więc nie można goruszyć.A konie sprzedano.Nie były z tego majątku.Też je ukradziono.- Wiadomo, co to za dziewczyna?- Nie.Ale niedługo się dowiemy.To na pewno ktoś.Co znaczyło, że jest krewną kogoś ważnego.Żadna z tych dziewczyn nie była jeszcze ważną osobą sama z siebie, ale wszystkie pochodziły z Góry.- Jeśli wzorzec się nie zmienił.Byłem przestraszony i zmieszany.Powiedziałem Blockowi, że jestem przestraszony i zmieszany i nie wiem, co dalej robić.- Lepiej porozmawiajmy z Truposzem, zanim coś postanowimy.Rozmawiał z tymi wszystkimi ludźmi.Twarz Blocka rozpogodziła się.- Jasne.Jeśli jest jakiś punkt zaczepienia, on powinien go znać.Przypomniałem sobie moją pieczeń.Te cudowną, kosztowną pieczeń, na którą ślinka ciekła mi od wielu godzin.Już nie byłem głodny.- Pewnie teraz to nie ma żadnego znaczenia - mruknąłem - ale czy wiadomo, kim był ten facet, którego złapaliśmy?- Ten stary?Nie, dupku.Pierwszy koń w zaprzęgu.- Tak.Block rozejrzał się i szepnął.- Idraca Matiston.·- Au! Ale się wystraszyłem! Kto to jest.był.Idraca Matiston?- Może pan wrzeszczeć ciszej?- Z tego wnoszę, że to ktoś.I do tego taki duży ktoś, że nie chce pan, żeby się rozniosło.Po chwili wyszeptał:- Idraca Matiston, wicehrabia Nettles.Kochanek lady Hamilton.Cieszył się nieco dziwaczną reputacją, dlatego zwinęliśmy sprawę po cichu i szybko, a.do opinii publicznej podano, że umarł z powodu komplikacji zdrowotnych.Cały czas kręcił się w domu Hamiltonów i nikt niczego nie podejrzewał, ponieważ robił to zawsze.Teraz, kiedy wiem to, co wiem, wrócę i dokładniej przyjrzę się wypadkowi lady Hamilton, jeśli książę Rupert mi pozwoli.- Wciąż nie wiem, o czym pan mówi.Nie jestem na bieżąco w sprawach skandali klasy władców.Sądzę zresztą, że teraz to i tak nie ma znaczenia.- Nie, nie ma.Mamy rozkaz, aby zapomnieć o tym epizodzie.Chętnie zapomniałbym o wszystkim, ale zmieniłem zdanie, kiedy spojrzałem na dziewczynę bez wnętrzności.Zamknąłem się, nie ciągnąłem Blocka za język, ale zacząłem się zastanawiać, co to za kobieta, która bierze sobie za kochanka starucha czkającego zielonymi motylami.- Twój sen się spełnił - powiedziałem Deanowi, kiedy nas wpuścił.- Znów pracuje.Lepiej bądź ostrożniejszy ze swoimi życzeniami.- Aż tak źle?- Gorzej.Idź obudzić Truposza.- A co z kolacją? Wszystko już jest przegotowane.- Prawie płakał.Taki był dumny ze swojego gotowania.- Gdybyś oglądał to, co ja, też byś stracił apetyt- Och.No to lepiej wszystko wyjmę z pieca i odstawię.- W ten sposób uniknął kontaktu z Truposzem.Ma prawdziwy talent do wywijania się z różnych sytuacji, bo zawsze musi zrobić coś, co jest w danej chwili ważniejsze.- Może trzeba będzie rozpalić pod nim ogień - poinformowałem Blocka.- Śpi chyba dopiero od tygodnia Nieraz te ataki trwają przez całe miesiące.Dean, skoro nie chcesz zająć się Jego Kościstością, ruszaj i zawołaj Morleya, to go zajmie.- W knajpie Morleya Dean czuł się jeszcze gorzej niż w pokoju Truposza.Dzielny kapitan Block zniósł nasze młodzieńcze przepychanki bez komentarzy.Może jednak były w nim ślady ludzkiej istoty.Może uda mi się nawet polubić tego faceta, razem z jego niekompetencją i całą resztą.Poszedłem pierwszy, by przetrzeć szlak.Nie byłem w pokoju Truposza od dawna.Na długo przed jego zaśnięciem.Sprawy uległy zmianie.- Bogowie! - zaklął Block.Wydałem nieartykułowany dźwięk, coś w rodzaju skrzeknięcia.Pokój był pełen robactwa.Wielkie robale, małe robale, i to w takich ilościach, że gdyby się skrzyknęły, wyniosłyby Truposza razem z fotelem.A ja wiedziałem, kogo za to winić.Tłusty sztywniak dogadał się za moimi plecami z Saucerheadem.Główne pytanie brzmiało: jak to się stało, że ta cała gromada biegających i pełzających paskudztw nie przedostała się do reszty domu i nie zdradziła jego planu?- Mam nadzieję, że śnisz przyjemne sny o Kantardzie - wymamrotałem.Pomimo wszelkich starań chityna aż chrupała mi pod butami.- Co to jest? - zapytał Block.- Zbiera robactwo.Wierz pan lub nie.Nie zawraca sobie głowy pozbywaniem się ich, kiedy już skończy zabawę.Teraz znowu będę musiał użyć świec siarkowych.Nienawidzę tego robić.- Ciekaw byłem, czy Dean też jest w to zamieszany.To by wyjaśniło nieobecność kota.Żaden kot nie przeżyje starannego okadzania świecami siarkowymi.Zacząłem zastanawiać się, czy siebie też nie okadzić.Minęło już pół godziny.- Umarł? - dopytywał się Block.- To znaczy na dobre? Jego Kościstość nie kiwnął nawet umysłowym palcem.- Nie.Tylko śpi.Naprawdę.Wybiera sobie na drzemkę zawsze taki moment, kiedy jest to jak najbardziej niepożądane.- Jakim cudem?- Mnie się takie rzeczy ciągle zdarzają.- Wzruszyłem ramionami.- Co pan wtedy robi?- Hałasuję, wrzeszczę, grożę, że rozpalę pod nim ognisko.Krzyczę, klnę i biegam w kółko.- A jeśli to nie pomoże?- Wtedy radzę sobie sam.- Zacząłem rozgrzewkę przed krzykiem i bieganiem w kółko.Wkrótce wyczerpałem cały zapas wrzasków, przekleństw i gróźb.- Block zaczął zwijać kulki ze śmieci z kosza, którego nikt nie opróżniał przez całe ostatnie stulecie.Kulki wrzucał pod fotel Truposza.Obserwowałem go.- Co pan robi? - Tam była moja forsa.Miałem nadzieję, że tego nie zauważył.- Rozpalę ogień, o którym pan wspominał.- Hej, jednak masz pan jaja.- Często o tym mówiłem, ale nigdy nie wprowadzałem moich gróźb w czyn.Oparłem się o framugę i obserwowałem.To się robiło całkiem ciekawe.Robale zaczęły się denerwować - bardziej niż to się zwykle dzieje, kiedy ktoś po nich depcze.Zacząłem podejrzewać, że mój partner nie jest tak mocno pogrążony we śnie, jak mi się początkowo wydawało.Block złapał lampę.Kurde.Chyba naprawdę zamierza to zrobić.Do końca.Za żadne skarby świata nie przerwę mu zabawy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]