Podobne
- Strona startowa
- Andrew Lane Młody Sherlock Holmes Czerwona pijawka
- Card Orson Scott Czerwony Prorok (SCAN dal 700)
- Ziemkiewicz Rafal A Czerwone dywany odmierzony krok
- Ziemkiewicz Rafał Czerwone dywany odmierzony krok
- Robinson Kim Stanley Czerwony Mars (SCAN dal 1129)
- Saul Bellow Dar Humboldta
- Quinn Julia Wszystkie nasze pocalunki
- Robert Jordan Oko Swiata 2
- Andrzej.Sapkowski. .Ostatnie.Zyczenie.[www.osiolek.com].1
- Professional Feature Writing Bruce Garrison(4)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- radius.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyniesiona przez Pawła kawa okazała się tą nieco gorszą.Sensacyjna informacja o mordercy za oknem sprawiła, że postanowiłyśmy się jednak napić.Alicja zdecydowała się zaparzyć jaw ekspresie, z nadzieją, że ten sposób parzenia podniesie jej jakość.Z tą samą nadzieją wypłukała szklany zbiornik wrzącą wodą dwa razy, po czym usiedliśmy dookoła, patrząc, jak ciemny płyn ciurka do dzbanka.Przypuszczenia co do celów, w jakich morderca czaił się za oknem, i wątpliwości, czy to był na pewno morderca, wyczerpały nas w końcu i temat sam się przestawił, szczególnie że Alicja znów zmieniła zdanie, powątpiewając w siebie w charakterze ofiary i wszelkie supozycje na ten temat witając jak objaw debilizmu.Jej upór nas nieco zniechęcił.- Może byś tak powiedziała wreszcie, o co chodzi z tą ciotką? - spytałam, rezygnując z przekonania jej, że znajduje się na prostej drodze do zguby.- Chyba że tkwi tu jakaś tajemnica rodzinna?- Owszem, dla mnie - odparta Alicja melancholijnie.- Jest dla mnie całkowitą tajemnicą, jak się powinnam do tej ciotki zwracać.Ich jest dwie, tych ciotek, z jedną z nich jestem na pani, a z drugą na ty.I nie mam pojęcia z którą, nie rozróżniam ich ani z imion, ani z twarzy.- Nie wydaje mi się, żeby to był powód do przeraźliwych krzyków - powiedziała Zosia z lekką urazą.- Wcale nie krzyczałam przeraźliwie.Poza tym jedna ciotka przyjeżdża do Aller¸d, nie wiem która, i zupeůnie o tym zapomniaůam.Bćdć musiaůa sić niŕ zajŕă.- Dlaczego ty? Jest przecież więcej rodziny?- Bo właściwie ona przyjeżdża do mnie.Mieszkała tu kiedyś, dawno temu, kiedy jeszcze ten dom nie byt całkowicie wykończony, i zostały jakieś jej rzeczy, które teraz chce zabrać, chociaż miała je zabrać osiemnaście lat temu.- Może fisharmonię? - spytałam ze skrytą nadzieją.- Albo może ten obraz ze ściany w ostatnim pokoju?- O Boże, jeśli zabierze obraz, jestem gotowa dla niej na wszystko! - ożywiła się Zosia, która mieszkała w ostatnim pokoju.- Nie - odparła Alicja z westchnieniem.- Obraz pewnie weźmie, ale nie tamten.Obraz na úcianie w ostatnim pokoju byů tematem rozwaýań wszystkich osób, które kiedykolwiek nocowaůy w Aller¸d.Stanowił arcydzieło, jakie ciężko było zapomnieć, pojawiało się bowiem w koszmarach sennych.Rozmiary nie pozwalały go nigdzie schować, rada, żeby odwrócić je twarzą do ściany, wydawała się jedynie słuszna.Alicja powoli dojrzewała do decyzji, żeby się do niej zastosować.- Szkoda - powiedziałam smutnie.Nasza nadzieja zgasła równie szybko, jak się narodziła, i oczekiwana ciocia, która przez chwilę wydawała nam się szalenie atrakcyjna, od razu straciła w naszych oczach.- Kiedy ona ma przyjechać? - spytała Zosia nieżyczliwie.- Nie wiem.Gdzie ja położyłam ten list? Tam było napisane.- Trzymałaś go w ręku w czasie obiadu.Potem poleciałaś witać Włodzia i Marianne.Diabli wiedzą co z nim zrobiłaś.Alicja odstawiła dzbanek, z którego zaczęła nalewać kawę do filiżanek, i podniosła się od stołu.Ujęłam dzbanek i dokończyłam nalewania.Alicja zaczęła gmerać w stosie na biurku.- Muszę go znaleźć! Nie widzieliście, co ja z nim zrobiłam? Mam wrażenie, że to jakoś wkrótce.Nikt z was go gdzieś nie przekładał?Przyglądaliśmy się jej w milczeniu.- Wygląda na to, że teraz będziesz szukać dwóch listów - powiedziałam zgryźliwie.- Szukaj tego od ciotki, to może znajdziesz ten od Edka.Zawsze człowiek znajduje nie to, czego szuka.- To może w ogóle zacząć szukać zupełnie czego innego? - zaproponował Paweł.- Na przykład obroży dla psa.- Nigdy w życiu nie miałam obroży dla psa!- To tym lepiej, będziemy szukać bardzo długo i mnóstwo czego innego się znajdzie.List od ciotki przepadł jak kamień w wodę.Alicja zdenerwowała się tym okropnie i ze zdenerwowania postanowiła iść spać.Zosi poleciła robić jutro honory domu wobec Włodzia i Marianne, mnie z Pawłem dokonać zakupów spożywczych, a oprócz tego zająć się grobowcami w ogrodzie, niwelując je tak, żeby nie rzucały się zbytnio w oczy w czasie wizyty cioci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]