Podobne
- Strona startowa
- Andrzej Mencwel Wiedza o kulturze Cz. I Antropologia kultury
- Wierciński Andrzej Magia i religia. Szkice z antropologii religii
- Andrzej Ziemiański Pomnik Cesarzowej Achai t2
- Drzewinski Andrzej Stalo sie ju Zbior 29
- Bednarz Andrzej Medytacja teoria i praktyka
- Borun Krzysztof , Andrzej Trepk Proxima
- Andrzejewski Jerzy Ciemnosci kryja ziemie
- Krzysztof Borun, Andrzej Trepka Proxima
- Andrzej Pilipiuk Kroniki Jakuba Wedrowycza
- § Saylor Steven Roma sub rosa 05 Ostatnie sprawy Gordianusa
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alu85.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W porównaniu z portalem utworzonym przez geniusza portal czarodziejki wyglądałbiednie, niepozornie i nader prowizorycznie.- Tędy, Geralt! Uciekaj!- Tylko razem z tobą!Yennefer, wodząc w powietrzu rękami, krzyczała zaklęcia, różnokolorowe liny uwięzisypały iskrami, trzeszczały.Dżinn zawirował jak bąk, napinając więzy, rozciągając je.Powoli, alestale zbliżał się do czarodziejki.Yennefer nie cofnęła się.Wiedzmin przyskoczył, zręcznie podstawił jej nogę, chwycił w pasie jedną ręką, drugą wpiłwe włosy na karku.Yennefer zaklęła obrzydliwie i walnęła go łokciem w szyję.Nie puścił jej.Przenikliwy zapach ozonu, jaki wytworzyły zaklęcia, nie zabił zapachu bzu i agrestu.Geraltpodciął czarodziejce wierzgające nogi i skoczył, unosząc ją prosto w opalizujące migotliwą nicośćmniejszego portalu.Portalu prowadzącego w nieznane.Wylecieli, zwarci w uścisku, upadli na marmurową posadzkę, sunąc po niej w poślizguprzewrócili ogromny świecznik, a zaraz potem stół, z którego z hukiem i trzaskiem posypały siękryształowe puchary, patery z owocami i ogromna micha pełna tłuczonego lodu, wodorostów iostryg.Ktoś wrzasnął, ktoś zapiszczał.Leżeli na samym środku sali balowej, jasnej od kandelabrów.Bogato odziani panowie iskrzące się od klejnotów damy, przerwawszy taniec, przyglądali im się w osłupiałym milczeniu.Muzycy z galeryjki zakończyli grę gryzącą uszy kakofonią.- Ty kretynie! - krzyknęła Yennefer, usiłując wy drapać mu oczy.- Ty cholerny idioto!Przeszkodziłeś mi! Już go prawie miałam!- Gówno miałaś! - odkrzyknął, zły nie na żarty.-Uratowałem ci życie, głupia wiedzmo!Parsknęła jak wściekły kot, jej dłonie sypnęły iskrami.Geralt, odwracając twarz, ucapił jąza oba przeguby, po czym zaczęli się tarzać wśród ostryg, kandyzowanych owoców i kruszonegolodu.- Czy mają państwo zaproszenia? - spytał postawny mężczyzna ze złotym łańcuchemszambelana na piersi, patrząc na nich z góry z wyniosłą miną.- Odchędoż się, durniu! - wrzasnęła Yennefer, wciąż próbując wydrapać Geraltowi oczy.- To skandal - rzekł z naciskiem szambelan.- Doprawdy, przesadzacie z tą teleportacją.Poskarżę się Radzie Czarodziejów.Zażądam.Nikt nigdy nie dowiedział się, czego zażąda szambelan.Yennefer wyszarpnęła się, otwartądłonią trzasnęła wiedz-mina w ucho, z mocą kopnęła go w łydkę i skoczyła w gasnący na ścianieportal.Geralt rzucił się za nią, wypraktykowanym ruchem łapiąc za włosy i pasek.Yennefer, teżnabrawszy praktyki, zdzieliła go łokciem.Od gwałtownego ruchu trzasnęła jej suknia pod pachą,odsłaniając zgrabną dziewczęcą pierś.Zza rozdartego dekoltu wyleciała ostryga.Wpadli oboje w nicość portalu.Geralt usłyszał jeszcze słowa szambelana.- Muzyka! Grać dalej! Nic się nie stało.Proszę nie przejmować się tym godnympożałowania incydentem! Wiedzmin był przekonany, że z każdą kolejną podróżą portalem rośnietez ryzyko nieszczęścia, i nie pomylił się.Trafili w cel, w karczmę Errdila, ale zmaterializowali siępod samym sufitem.Spadli, druzgocąc balustradę schodów, z ogłuszającym trzaskiem wylądowalina stole.Stół nie miał prawa tego wytrzymać i nie wytrzymał.Yennefer w chwili upadku znalazła się pod spodem.Był pewien, ze straciła przytomność.Mylił się.Walnęła go nasadą pięści w oko i bluznęła prosto w twarz wiązanką obelg, których niepowstydziłby się krasnoludzki grabarz, a krasnoludzcy grabarze byli niezrównanymi plugawcami.Klątwom towarzyszyły wściekłe i bezładne ciosy wymierzane na oślep, gdzie popadło.Geraltchwycił ją za ręce, a chcąc uniknąć uderzenia czołem, wcisnął twarz w dekolt czarodziejkipachnący bzem, agrestem i ostrygami.- Puść mnie! - wrzasnęła, wierzgając niczym kucyk.- Idioto, głupku, palancie! Puść,mówię! Uwięz zaraz pęknie, muszę ją wzmocnić, bo dżinn ucieknie!Nie odpowiedział, chociaż miał ochotę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]