Podobne
- Strona startowa
- Steven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American L
- [4 1]Erikson Steven Dom Lancu Dawne Dni
- Brust Steven Jhereg (SCAN dal 866)
- [5 2]Eriskon Steven Przyplywy Siodme zamkniecie
- Feist Raymond E Mistrz magii
- Piekara Jacek Mlot na czarownice
- Cherie Carter Scott Jesli milos
- Komentarz do księgi o przyczynach. Tomasz z Akwinu
- Makuszynski Kornel Krol Azis (SCAN dal 1023)
- Eco Umberto Imie Rozy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alu85.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Odejść? Nonsens.Zostaniesz, Gordianusie, i zjesz z nami obiad.Moi kucharzeprzygotowali gotowaną ośmiornicę, a Cezar obiecał przynieść amforę falerna.Rzadka okazja!Ostatnio o dobre italskie wina równie u nas trudno jak o śnieg.Podobno ta amfora pochodzi zprywatnych zapasów Pompejusza, które Cezar zdobył w jego obozie pod Farsalos.- Wasza wysokość, nie uśmiecha mi się picie wina należącego do nieboszczyka.- Każę więc utoczyć dla ciebie egipskiego piwa.Chodz, Merianis! ZaprowadzGordianusa na taras.ROZDZIAA DWUDZIESTYWeszliśmy wszyscy po marmurowych schodach na wyłożony kamiennymi płytamitaras, znajdujący się na samej krawędzi budowli; za balustradą wspartą na przysadzistychkolumienkach mur opadał pionowo nad wodę.Z lewej i prawej strony obramowany byłrzędami wysokich palm i gęsto ulistnionych krzewów.Za plecami mieliśmy pozbawionąokien ścianę z jednymi drzwiami prowadzącymi do wnętrza pałacu.Czekały na nas sofyustawione w półkole otwarte ku miastu, tak że każdy mógł podziwiać słoneczną panoramęAleksandrii i jej odbicie w gładkich wodach portu.Królowa zajęła miejsce na ustawionej pośrodku najwykwintniejszej sofie, usłanejpurpurowymi poduszkami.Oparła się na łokciu i ułożyła tak, że jedną nogą dotykałaposadzki.Ta poza podkreślała linie jej figury; płócienna suknia przylegała do pełnych piersi izmysłowych krągłości bioder, ud i łydek.Merianis stanęła za sofą po lewicy swej pani i gestem nakazała mi przyłączyć się doniej.Niedługo potem zjawił się Apollodoros.Nie włożył na siebie żadnego ubrania pozasrebrnym napierśnikiem, uwydatniającym mięśnie nagiej klatki piersiowej.Pokłonił sięKleopatrze i zaanonsował przybycie gościa.- Możesz odejść, Apollodorosie.Wezwę cię, gdybyś był mi potrzebny -odpowiedziała.Kiedy Sycylijczyk odwrócił się do wyjścia, nad schodami ukazała się łysina, a zarazpotem rozpromieniona twarz Cezara.Zauważyłem, że na tę okazję znów przywdział togękonsula.Na mój widok uśmiech nieco mu przybladł, lecz wstrzymał się od komentarza.- Królowa Egiptu wita konsula Rzymu - Kleopatra odezwała się pierwsza.- Ale gdzietwoi liktorzy?- Zostawiłem ich na nabrzeżu.Cezar podszedł do królowej, nie starając się nawet udawać, że się kłania.Najwyrazniej w takim otoczeniu nie czuli potrzeby zachowywania etykiety.Wymienilispojrzenia jak kochankowie: leniwe, intymne, bijące pewnością wzajemności.Kleopatrawysunęła ku niemu rękę, a on złożył na niej długi pocałunek, nie na wierzchu, lecz na spodziedłoni.Oderwawszy się od niej, zerknął na mnie z ukosa.- Mamy więc jeszcze jednego gościa? - spytał.- Tak się złożyło, że Gordianus był w pałacu.Merianis go tu sprowadziła, wiedząc, żechciałabym z nim porozmawiać.Nie martw się, ośmiornicy starczy dla wszystkich.Ale czybędzie dość falerna?- O to też nie ma co się martwić - odparł Cezar.W chwilę pózniej nadszedł Meto, w pełnej wojskowej gali i z pokaznych rozmiarówamforą trzymaną na rękach jak niemowlę.Skrzywił się boleśnie na mój widok, ale nieodezwał się ani słowem.Przyjrzałem się amforze; miała typowy kształt, dwa uchwyty przy rozszerzonej szyjcei zaokrąglone dno.Nie była przeznaczona do stawiania, lecz do składowania itransportowania w pozycji leżącej.W najszerszym miejscu garncarz wyrył w glinie napis natyle duży, by można go było odczytać na pierwszy rzut oka: Wino z ager Falernus.Otworzyćtylko w obecności Gnejusza Pompejusza Magnusa.- Wino pochodzi z prywatnych zapasów Pompejusza - wyjaśnił Cezar.- Kiedyzdobyliśmy jego obóz pod Farsalos, zastałem jego namiot pusty, ale przygotowany dowystawnej uczty.Były tam srebrne tace z wielkimi porcjami pieczonej dziczyzny i międzyinnymi ta właśnie amfora ustawiona na podstawie przy sofie Wielkiego, gotowa doodpieczętowania i rozlania do dzbanków.Uciekł w ostatniej chwili, pozostawiając wszystkogotowe do świętowania zwycięstwa.Musiał zabrać tę amforę ze swoich piwnic w Rzymie iwoził ją po całej Grecji, czekając na odpowiednią okazję.Jest tu jego prywatna pieczęćodciśnięta w wosku.MAGNUS.Pierścień pasuje do niej idealnie.Cezar pokazał nam otrzymany od króla Ptolemeusza sygnet Wielkiego, który nosił naszyi na srebrnym łańcuszku.Czyżby był przesądny i obawiał się wsunąć go na palec? Metoprzytrzymywał amforę, a konsul przyłożył sygnet do odcisku na korku, demonstrującwszystkim, że pieczęć naprawdę została odbita przez Pompejusza.- Otwórzmy ją więc - ponagliła go Kleopatra.Meto oparł amforę na przygotowanej podstawce i usiadł na sofie, trzymając naczyniemiędzy kolanami.Wyciągnął zza pasa krótki nóż i ostrożnie zeskrobał czerwony wosk, poczym wyciągnął korek.Merianis podsunęła srebrny dzbanek, ale zanim Meto zdążyłprzechylić amforę, królowa zakrzyknęła:- Stój! Zanim napełnimy pierwszy dzban, pozwólmy Cezarowi skosztować winaprosto z amfory.- Miły to gest, wasza wysokość.- Cezar się uśmiechnął.- Ale myślę, że pierwszapowinna go spróbować moja gospodyni, królowa Egiptu.Kleopatra pokręciła głową z uśmiechem.Każde wypowiadane przez tych dwojezdanie to flirt, pomyślałem.- Królowa odmawia i nalega, aby pogromca Pompejusza mógł cieszyć się pierwszytym owocem zwycięstwa.I wiem, z jakiego pucharu powinieneś się napić! Merianis, przynieśte kielichy, które dostałam w dniu ślubu.Merianis zniknęła na chwilę we wnętrzu, a kiedy wróciła, miała w rękach dwa pięknenaczynia w starogreckim stylu: z szerokimi, płaskimi czarkami, masywnymi podstawami idwoma uchwytami, nie gliniane jednak, ale z czystego złota.Kleopatra wstała, wzięła jedenkielich od kapłanki i pokazała z bliska Cezarowi.- To ślubny dar od króla Fartów dla mnie i Ptolemeusza.Prawda, że piękne?- Bardzo - przytaknął Cezar.- Ale czy wypada, abym to ja z niego pił?- Jeśli ja tak mówię, to wypada - ucięła dyskusję królowa.- Usta mojego brata nigdygo nie dotkną, podobnie jak moich warg.Tylko jeden mężczyzna może to zrobić.jedno idrugie.- Zbliżyła do niego twarz i przez moment myślałem, że się pocałują, ale Kleopatra wostatniej chwili cofnęła się ze śmiechem.Merianis jej zawtórowała, a ja przypomniałem sobie, że tak samo igrała wcześniej zApollodorosem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]