Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Nadchodzi Ostatni Dyktator Swia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewelina111.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Proszę cię tedy, Ibrahimie, abyś dawał baczenie i obronił mnie w razie potrzeby.— Jaką z nim masz sprawę?— Oto ten człowiek chce kupić ode mnie tego konia.— Jak rzekłeś?— Konia chce kupić ode mnie.— Tego konia kupi kalif, kiedy się o nim dowie— Kalif mi nie zapłaci tego, co mi za niego chce dać Abdul Azis.— Allah! Rozum ci się pomieszał…— Czemu mnie krzywdzisz? Popatrz na mnie i wiedz, żebym ci mógł jednem uderzeniem pięść wybić oko i wytłuc trzy razy po dziesięć zębów ale jestem łaskawy, albowiem widzę, że konia mego miłujesz.— Więcej, niż ciebie…— Prorok ci za to ciężka i śmiertelna zapłaci chorobą, albo trądem, albo gniciem wątroby.Teraz zaś słuchaj, albowiem zdaje mi się, że na krańcu pustyni widać dwa wielbłądy.To jedzie on, który oby nie dojechał.Wiesz, co mi chce dać za mego konia?— Uszy moje szerokie są, jak bramy Bagdadu…— Chce mi dać swoją córkę.Oh!Rzekłszy to, przymknął skisłe oczy i uśmiechnął się obleśnie, szeroko otworzywszy plugawy pysk, z którego wiele pociekło mu śliny na rzadką brodę, na znak, że dusza jego w wielkim jest zachwycie i widzi niebo.Ibrahim zadumał się smutno i, zdaje się, głębokie w sobie ważył myśli, gdyż miał w oczach wielka troskę, która usiadła mu na twarzy pomiędzy oczyma, jak zły, dziki ptak, co usiadł na drzewie i szponem drze korę.To jedno jednak było widać jasno, iż wielką dla swojego towarzysza czuje wzgardę i w dobrej swej duszy z końskim go porównywa nawozem.Ów się w tej chwili obudził z zachwycenia i, spostrzegłszy, że tamci są już niedaleko, zawołał cicho konia po imieniu, potem zaś, podniósł się, uszedł kilka kroków i czekał, aż uczuł blisko szybki i świszczący oddech zadyszanych wielbłądów, podobny do owych westchnień, które wydaje z piersi stara i opasła niewiasta, nagłą żądzą jak płomień objęta.Wtedy chwycił wielbłądy za uzdzienice, mocno śmierdzące, przepojone bowiem były starym, stęchłym tłuszczem dla tem większej giętkości, i silnem ramieniem zmusił wielbłądy, aby sprawnie uklękły, co uczyniły patrząc roztropnie i smutno, dwie bowiem są smutne rzeczy na świecie: dwoje oczu wielbłąda.Uskoczył na ziemię Abdul Azis, drab rosły, jak palma i bezczelny na pysku, czarnym jak u szejtana; oczy miał zezem patrzące i bardzo niespokojne, tak, iż zdawało się, że wszystko widzi odrazu i wszystko naokół radby ukraść; zasię za nim szła, słaniając się po szybkim wielbłądzim biegu, niewiasta, z twarzą zakrytą czarczafem; zgrabnej była postaci i wiotka, co łacno poznasz, jeśli mądre m okiem przejrzeć zdołasz z grubego sukna uczynione szaty, chociaż powiada inny mędrzec, że łacniej dowiesz się, co jest we wnętrzu ziemi, niźli odkryjesz wady konia i niewiasty.Tego nie wie i Prorok.Kobieta stała w milczeniu, oni zasię witali się pięknie, używając słów smakowitych i nadobnych jak przystoi mężom, o których jeden Allah tylko wie, że jeden i drugi jest to złodziej wielki i wcale nie mały.Mówił oto Abdul Azis:— Od trzydziestu dni myślę o tem, abyś był szczęśliwy i aby żołądek twój nie chorzał nigdy, Mohammedzie, bracie mój, światłości moich dni.Obyś nigdy nie widział szakala smutku i węża zgryzoty, a szabla twoja oby wielkie spełniała czyny.Jedno mnie tylko dziwi, że nie jesteś Kalifem, ty nim bowiem być powinien!To rzekłszy, spojrzał na przyjaciela swego tak jak się patrzy na zgniłe jajo, albo na glistę, alb też na padlinę.Ów zasię, Mohammedem nazwan, napluł na tamtego w głębi przepaścistej myśli, kopnął go tajemnie w sam środek brzucha, a, pomyślawszy, że szakalby nie tknął nawet tego zbója, ta strasznie go czuć złodziejem, szedł powoli i z powagą, po rajskiej łące swojej duszy.i zrywał kwiaty słów z których każde miało woń kadzidła.Oto mu rzekł:— Gdyby Aladyn wszedł do twojego serca zdumiałby się, ujrzawszy w niem takie skarby jakich nie ma stu sułtanów na ziemi.Wiem, że cię zato Allah miłuje, rzekł bowiem dziś w nocy dc Proroka: „Powiedz mi, czy to słońce upadło na zit mię, czy też to Abdul Azis po niej chodzi?” Niech ci zato da dwa razy więcej lat życia, niźli ja ci życzę, przyjacielu mój, którego miłuję.Powiedziałem.Potem, usiadłszy naprzeciwko siebie, patrzyli sobie długo w oczy, a każdy z nich wiedział, co wiedział.Kiedy zaś minęła długa chwila, o kulach chodząc, rzekł Mohammed, jakby nie wiedząc, jak się rzecz ma:— Czy na drugim wielbłądzie przybył z tobą anioł Gabrjel?— Jest to córka moja — odrzekł skromnie Abdul Azis — która ciebie miłuje, o czem wiem pewnie.Ty mi zaś powiedz, kto jest ten człowiek, który nie patrzy na nas, tylko na twojego konia.Czy nie mniemasz, że ci go urzeknie, twój koń zaś i bez tego nie jest tak zdrów’ jakby się tobie mogło wydawać.Mohammed poczerwieniał i odrzekł powoli:— Jest to człowiek, który wyciąga wiadra z wodą, a jest tak roztropny, że woli patrzeć na mojego konia, niż na twoją córkę.— Jeśli jest tak roztropny, tedy mu łacno wypłynąć może oko, jeśli się do niego przybliżę.— Abdulu Azisie, ten człowiek jest tak mądry, że woli mieć tylko jedno oko, aby nie widzieć dwoma, iż córce twojej brakuje siedmiu zębów na samym przedzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]