Podobne
- Strona startowa
- Robert Pozen Too Big to Save How to Fix the U.S. Financial System (2009)
- Neumann Robert The Internet Of Products. An Approach To Establishing Total Transparency In Electronic Markets
- Historyczne Bitwy 130 Robert Kłosowicz Inczhon Seul 1950 (2005)
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- Nora Roberts Gocinne występy [Ksišżę i artystka] DZIEDZICTWO 02
- QoS in Integrated 3G Networks Robert Lloyd Evans (2)
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Zelazny Roger i Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Kazantzakis Nikos Ostatnie kuszenie Chrystusa (SC
- Moorcock Michael Zwiastun Burzy Sagi o Elryku Tom VIII
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mieszaniec.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tej nocy zabiłeś również człowieka - ciągnął stwór - i na szczycie wieży.też.czuję śmierć, tak!- Masz rację - wymamrotał Cymeryjczyk.- Książę złodziei leży tam martwy, zabity przez poczwarę.- Tak! Tak! - drżący, monotonny głos brzmiał jak dziwny przyśpiew.- Krew w tawernie i krew na dachu, wiem, czuję to! Trzecia ofiara uczyni czar, o jakim nie śniło się Yarze! Och tak - na zielonych bogów Yag - czar uwolnienia!Łzy ponownie popłynęły z niewidzących oczu, a udręczone ciało zadygotało, targane gwałtownymi emocjami.Conan patrzył oszołomiony.Niewidomy uspokoił się i rzekł do Cymeryjczyka:- Słuchaj, człowiecze - powiedział.- Wydaję ci się potwornie brzydki, nieprawdaż? Nie, nie odpowiadaj - wiem.Lecz gdybym cię mógł widzieć, pomyślałbym to samo o tobie.Prócz tej Ziemi istnieje wiele innych światów i życie przybiera różne formy.Nie jestem ani bogiem, ani demonem, tylko istotą z ciała i krwi jak ty, chociaż moje ciało różni się nieco od twojego i jest inaczej ukształtowane.Jestem bardzo stary, o synu pustkowi! Dawno, dawno temu przybyłem na Ziemię z zielonej planety Yag, która krąży przez wieczność na obrzeżu tej galaktyki.Przemknęliśmy przez przestrzeń na potężnych skrzydłach, które przeniosły nas przez kosmos szybciej niż światło, albowiem wojowaliśmy z władcami Yag, przegraliśmy i zostaliśmy wygnani.Nigdy nie zdołaliśmy powrócić, bo na Ziemi skrzydła odpadły z naszych ramion.Osiedliśmy tutaj, daleko od ojczystej planety.Walczyliśmy z dziwnymi, straszliwymi formami życia, jakie wtedy kwitły na Ziemi, tak że zaczęto się nas lękać i wkrótce nikt nie niepokoił nas w mrocznych dżunglach wschodu, gdzie zamieszkaliśmy.Widzieliśmy, jak człowiek powstaje z małpy i wznosi wspaniałe miasta Waluzji, Kamelii, Komorii.Widzieliśmy, jak te królestwa chwieją się pod naporem Atlantydów, Piktów i Lemuryjczyków.Byliśmy tu wtedy, gdy ocean podniósł się i zatopił ich państwa, kładąc kres starej cywilizacji.Ocaleli Piktowie i Atlantydzi zbudowali sobie imperium epoki kamiennej, które rozpadło się w krwawych wojnach.Później Piktowie pogrążyli się w otchłań dzikości, a Atlantydzi stoczyli się z powrotem do poziomu małp.Z zimnej krainy lodu nowe rasy napłynęły na południe i stworzyły nową cywilizację, królestwa takie jak Koth, Nemedia, Akwilonia.Wszystko to widzieliśmy.Patrzyliśmy, jak twój lud jednoczy się pod nowym imieniem na ziemiach, które kiedyś należały do Atlantydy, jak potomkowie tych Lemuryjczyków, którzy przeżyli kataklizm tworzą na zachodzie swoje państwo - Hyrkanię.Widzieliśmy też, jak ta przeklęta rasa potomków starożytnej, istniejącej już przed Atlantydą cywilizacji jeszcze raz rośnie w potęgę i buduje królestwo Zamory.Obserwowaliśmy ludzkość przez wieki, nie pomagając i nie przeszkadzając niewzruszonemu prawu kosmosu i umieraliśmy jeden po drugim; bowiem my z Yag nie jesteśmy nieśmiertelni, choć nasze życie trwa tak długo jak gwiazdy i konstelacje.W końcu pozostałem sam pośród zrujnowanych świątyń zagubionego w dżunglach Khitaju, śniąc o dawnych czasach, czczony jako bóg przez prastarą rasę żółtoskórych.Wtedy przybył Yara, wprawiony w magicznej sztuce, przekazywanej z pokolenia na pokolenie od dni barbarzyństwa przed zatopieniem Atlantydy.Z początku siedział u mych stóp i pobierał nauki.Jednak czysta wiedza, jaką mu przekazywałem, nie zadowalała go, bowiem pragnął poznać ponure tajemnice czarnej magii, by stać się potężniejszym od królów i zaspokoić rozpierającą go pychę.Nie zdradziłem mu żadnego z sekretów mrocznej wiedzy, jakie przez wieki mimowolnie poznałem.Lecz jego żądza władzy była silniejsza, niż sądziłem.Podstępem wyuczonym w kryptach Stygii wydobył ze mnie tajemnicę, jakiej nic zamierzałem wyjawić i uwięził mnie, wykorzystując swoją władzę.Ach, na bogów Yag, jakże gorzko popłynęły odtąd moje dni! Zabrał mnie z dżungli, gdzie szare małpy tańczyły przy piszczałkach żółtoskórych kapłanów, a ofiary z wina i owoców stertami składano na mych zrujnowanych ołtarzach.Już nie byłem bogiem miłego mi ludu, zostałem niewolnikiem demona w ludzkim ciele.Z oślepłych oczu ponownie popłynęły łzy.- Uwięził mnie w tej wieży, którą na jego rozkaz zbudowałem przez jedną noc.Złamał moją wolę ogniem i żelazem oraz straszliwymi torturami ducha, których byś nie zrozumiał.W męce już dawno odebrałbym sobie życie, gdybym mógł.Trzymał mnie tu udręczonego, oślepionego, załamanego bym spełniał jego życzenia.I przez trzysta lat spełniałem je, siedząc na tym marmurowym łożu, plamiąc mą duszę zbrodniami i kalając mą wiedzę złem, bo nie miałem innego wyboru.Mimo to nie wydarł mi wszystkich tajemnic, a teraz nauczę go Magii Krwi i Klejnotu.Czuję, że mój czas dobiega końca.Ty jesteś ręką Losu.Proszę, weź klejnot, który znajdziesz na tamtym ołtarzu.Conan odwrócił się i poszedł do wskazanego mu ołtarza ze złota i kości słoniowej.Wziął w ręce wielki, owalny kamień i patrząc na ten przejrzysty, purpurowy kryształ, zrozumiał, że to jest właśnie Serce Słonia.- Już czas na wielki czar, taki, jakiego Ziemia nie widziała i nie ujrzy po raz drugi przez miliony lat.Na mą krew zaklinam, na ciało zrodzone na zielonej piersi Yag, krążącej sennie przez rozległy kosmos, daleko stąd.Weź swój miecz, człowieku i wytnij me serce.Później ściśnij je tak, by krew spłynęła na czerwony kamień.Zejdź po schodach i wejdź do hebanowej komnaty, w której siedzi Yara, pogrążony w ponurych snach wywołanych oparami lotosu.Wymów jego imię, a zbudzi się.Wtedy połóż ten klejnot przed nim i powiedz:„Yag-kosha przesyła ci ostatni dar i ostatni czar.Później szybko opuść wieżę.Nie obawiaj się, droga będzie wolna.Yag żyje i umiera inaczej niż ludzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]