Podobne
- Strona startowa
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Trollope Joanna Najlepsi przyjaciele
- J.Chmielewska Slepe szczescie
- J.Chmielewska Skarby
- Lesio
- Chmielewska Joanna Florencja Corka Diabla (www.ksi
- Chmielewska Joanna Nawiedzony Dom (www.ksiazki4u.p
- Chmielewska Joanna Krowa Niebianska (www.ksiazki4u
- Getting Started with Data Warehouse and Business Intelligence
- Cyceron Filipiki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pero.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
." - pomyślał szybko i ugiął się pod ciężarem własnej odpowiedzialności za wszystko.Po czym skołowaciał do reszty.- Chwileczkę - powiedział z rozpaczą.- Proszę zaczekać.Ein Moment.Truchtem wybiegł ze swojego gabinetu i w chwilę potem pracownicy Rady Narodowej rozprysnęli się w różnych kierunkach po miasteczku.- Jak nie ma w sklepie, to niech ktoś przyniesie z domu! zażądał gorączkowo przewodniczący.Bj~orn czekał, nie okazując zniecierpliwienia.Gdyby na jego miejscu znajdował się Janusz, Karolek czy Barbara, niewątpliwie usiłowaliby wykorzystać nieobecność przewodniczącego w pokoju i ukraść matrycę, włamując się do szafy, Bj~ornowi jednak taka myśl nie zaświtała nawet w głowie.Czekał spokojnie, a po kwadransie przewodniczący z radosnym uśmiechem wręczył mu trzy rolki papieru toaletowego.- Nicht zu klein? - spytał z troską.Bj~orn nie silił się zrozumieć pytania.W jego pojęciu w tym budynku mówiono jakąś gwarą, nieco podobną do niemieckiego języka.Przyzwyczajony już do operowania przydziałami rozmaitych materiałów, przekonany, iż jest to jakiś przydział dla przybyłego tu służbowo zespołu, z żywym zadowoleniem przyjął dar, po czym powrócił do tematu.- Daj papier! - rzekł nie mniej błagalnie niż za pierwszym razem.Teraz już przewodniczący pomyślał, że chyba chodzi mu o coś innego.- Jaki papier? - spytał odrobinę nieufnie.- Dokument - wyjaśnił Bj~orn.- Daj dokument.Plan instalacje.Oryginał.Dziękuję bardzo.Prosze.Daj.Przewodniczący zrozumiał.Za żadne skarby świata nie chciał być nieuprzejmy, ale jeszcze bardziej nie chciał rozstawać się z najcenniejszym dokumentem, jaki kiedykolwiek w życiu posiadał.Z uporczywych nalegań cudzoziemca wywnioskował, że przybyłemu tu zespołowi zależy na starej matrycy co najmniej tak samo jak jemu.Zdusił w sobie myśl o szpiegowskiej aferze, a za to w głowie skrystalizował mu się pewien mglisty uprzednio plan.- Na nic - zaraportował Bj~orn po powrocie w grono kolegów.- On nie dawa.- No to nie ma wyjścia powiedział przygnębiony Janusz.- Cała robota od początku.Żeby ten łobuz parchów dostał!- A jakby tak podpalić miasto?- zaproponował w zamyśleniu Karolek.- Przy ratowaniu mienia rąbnie się matrycę.Będziemy na miejscu.- A może drogą służbową? powiedziała Barbara.- Kazać mu to oddać odgórnie?- W końcu trzeba będzie odparł Janusz.- Ale dla nas to na nic, masz pojęcie, ile to będzie trwało? Całą budowę skończą, a oni się jeszcze będą przekomarzali.Nie, ja go chyba spróbuję zabalsamować.Mglisty plan, który skrystalizował się w głowie przewodniczącego Rady Narodowej, kazał mu skwapliwie przyjąć zaproszenie na małą przekąskę.Szczególnym trafem zamiary jego w stosunku do Janusza były dokładnie takież, jak Janusza w stosunku do niego.Szczególnym trafem też organizmy obu przeciwników reagowały na mocniejsze płyny w sposób zdumiewająco identyczny.Ostre tempo, które obaj zgodnie wzięli od początku, okazało się odrobinę przesadzone.Podglądający i podsłuchujący pod oknem miejscowej restauracji Karolek, którego zadaniem byłozawieźć do pensjonatu Janusza wraz z matrycą, na skuterze, ze zgrozą usłyszał, jak przewodniczący Rady Narodowej, ogarnięty szlachetnymi uczuciami, ofiarowuje Januszowi wszystko, cokolwiek posiada, nakłaniając go do przyjęcia dóbr materialnych w postaci gotówki, nieruchomości, nierogacizny i ptactwa, jak usiłuje odstąpią mu swoje stanowisko służbowe wraz z matrycą oraz żonę wraz z dziećmi i jak Janusz ze łzami w oczach wszelkimi siłami broni się przed tym nadmiarem bogactwa.Ze zgrozą ujrzał, jak przewodniczący ciągnie go siłą do siedziby Rady Narodowej w celu wręczenia mu bezcennego dokumentu i jak Janusz, protestując gwałtownie, zapiera się nogami w rozkopanym gruncie, rękami z całej mocy trzymając się balii dla słoni.Ujrzał, nie wierząc własnym oczom, jak przewodniczący posuwa się do ostateczności, jak pada przed Januszem na kolana, jak z okrzykiem:- Serce z piersi wam oddam! Bierzcie serce!.– wyszarpuje z wewnętrznej kieszeni marynarki jakieś przedmioty i wpycha je przemocą za koszulę szlochającego ze wzruszenia Janusza.Ujrzawszy wreszcie także i Janusza, padającego na kolana przed balią i składającego przewodniczącemu jakieś tajemnicze przysięgi i obietnice, Karolek usiłował interweniować.Nie dało to jednakże żadnego rezultatu, został bowiem nader zgodnie odpędzony wśród objawów żywej niechęci.Relacja, jaką zdał Barbarze i Lesiowi, została wkrótce potwierdzona rozlegającą się gromko pieśnią "Czerwony pas", wykonywaną na dwa głosy przez odprowadzających się wzajemnie tam i z powrotem dżentelmenów.Przewodniczący i Janusz, skuci tkliwym uczuciem, nie mogli się rozstać, a "Czerwony pas" rozgłośnym echem biegł po pagórkach, łąkach i lasach.- CCo to jest? - spytał nazajutrz Janusz z jękiem chwytając się za głowę, kiedy już wspólnym wysiłkiem udało się wyrwać go z objęć głębokiego snu.- Portfel przewodniczącego Rady Narodowej - odparła sucho Barbara.- Masz tu proszek od bólu głowy, wypij tę kawę i wykąp się w fontannie.Robota czeka.- Jaki portfel, o rany? - zajęczał Janusz.- Pijana jesteś czy co? Skąd portfel?!- Zamiast matrycy przyniosłeś wczoraj portfel przewodniczącego oraz komplet zdjęć jego bliższej i dalszej rodziny.Przyjęcia matrycy odmówiłeś, klucz od ratusza wrzuciłeś do potoku, Karol go znalazł, a oprócz tego Karol mówi, że obiecałeś mu coś poważnego.Nie wiem, co z tego wyniknie, i mam tylko nadzieję że on też nie będzie pamiętał.Oprzytomnij i idź mu to wszystko oddać.Lekka niedyspozycja, w jakiej trzeci kolejny uczestnik bitwy o matrycę pozostawał aż do wieczora, sprawiła, że zwracając przewodniczącemu portfel wraz z podobiznami krewnych, zapomniał o kluczu od zewnętrznych drzwi ratusza.Zapomnieniu sprzyjał fakt, że ratusz od rana był normalnie otwarty drugim kluczem znajdującym się w posiadaniu sprzątaczki.Rozkwitłe w dniu poprzednim w sercu przewodniczącego tkliwe uczucia, przygłuszone nieco nie najlepszym samopoczuciem, po zwrocie zagubionych przedmiotów wybuchły na nowo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]