Podobne
- Strona startowa
- Robert Pozen Too Big to Save How to Fix the U.S. Financial System (2009)
- Neumann Robert The Internet Of Products. An Approach To Establishing Total Transparency In Electronic Markets
- Historyczne Bitwy 130 Robert Kłosowicz Inczhon Seul 1950 (2005)
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- Nora Roberts Gocinne występy [Ksišżę i artystka] DZIEDZICTWO 02
- QoS in Integrated 3G Networks Robert Lloyd Evans (2)
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Zelazny Roger i Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Target Organ Toxicity in Marine and Freshwater Teleosts. Vol. 1
- Philip K. Dick, Roger Zelazny Deus Irae
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lkw.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rand stał przez jakąś chwilę z szeroko otwartymi ustami.Zupełnie zapomniał o człowieku przypominającym kłąb szmat.- Widziałem go - wykrztusił w końcu - ale to nic.Ja spotkałem Królową i Elaidę, stąd całe moje kłopoty.Pan Gill parsknął śmiechem.- Ach tak, Królową? Co ty nie powiesz.Jakąś godzinę temu wyrzuciliśmy z głównej izby Garetha Brynesa, który walczył wręcz z lordem kapitanem-przywódcą Synów Światłości, ale Królowa, no.to już coś.- Krew i popioły - warknął Rand - wszyscy dziś uważają, że ja kłamię.Cisnął swój płaszcz na oparcie krzesła, a sam osunął się na inne.Był tak zdenerwowany, że nie potrafił rozsiąść się wygodniej.Przycupnął na brzegu i otarł twarz chusteczką.- Widziałem żebraka i on widział mnie, więc pomyślałem.Nieważne.Wdrapałem się na mur otaczający ogród, skąd mogłem widzieć plac przed Pałacem, do którego zaprowadzili Logaina.I wpadłem do środka.- Prawie wierzę, że się nie zgrywasz - powiedział wolno karczmarz.- Ta'veren - wymruczał Loial.- Och, tak naprawdę było - zapewnił ich Rand.-Światło dopomóż, naprawdę.W trakcie gdy to mówił, sceptycyzm pana Gilla ulatniał się, ustępując miejsca milczącemu zatrwożeniu.Karczmarz pochylał się coraz mocniej do przodu, tak że w końcu siedział na skraju krzesła tak samo jak Rand.Loial słuchał niewzruszenie i tylko co jakiś czas pocierał swój szeroki nos, a kępki włosów na jego uszach nieznacznie drgały.Rand zrelacjonował wszystkie wydarzenia, pomijając to, co powiedziała mu szeptem Elaida.I to, co Gawyn powiedział przy bramie Pałacu.O jednym nie chciał myśleć, drugie nie miało z tym wszystkim nic wspólnego."Jestem synem Tama al'Thora, nawet jeśli się nie urodziłem w Dwu Rzekach.Jestem! Pochodzę z Dwu Rzek i Tam jest moim ojcem."Uświadomił sobie nagle, że przestał mówić, pogrążony w swoich myślach, a oni na niego patrzą.Na moment uległ panice, zastanawiając się, czy przypadkiem nie powiedział za dużo.- Cóż - powiedział pan Gill - nie masz po co już czekać na swoich przyjaciół.Musisz wyjechać z miasta i to jak najszybciej.Najpóźniej za dwa dni.Czy zdołasz w tym czasie postawić Mata na nogi, czy też mam posłać po matkę Grubb?Rand obdarzył go zdumionym spojrzeniem.- Dwa dni?- Elaida jest doradczynią Królowej Morgase, zaraz po samym kapitanie-generale, Garethcie Bryne.Może nawet przed nim.Jeśli każe Gwardii Królowej cię szukać, lord Gareth nie powstrzyma jej, dopóki nie stanie to na zawadzie innym obowiązkom.Cóż, gwardzistom wystarczą dwa dni na przeszukanie wszystkich karczm w Caemlyn.A to tyle, co powiedzieć, że tylko jakimś ślepym trafem nie dotrą tu już pierwszego dnia, o ile nie w pierwszej godzinie.Może zostanie czasu, jeśli zaczną od "Pod Koroną i Lwem", ale nie ma co się ociągać.Rand powoli skinął głową.- Jeśli nie wyciągnę Mata z łóżka, to pośle pan po matkę Grubb.Zostało mi trochę pieniędzy.Może starczy.- Zajmę się matką Grubb - burknął karczmarz.- I chyba będę mógł pożyczyć wam parę koni.Gdybyś spróbował iść do Tar Valon piechotą, to już w połowie drogi zdarłbyś te strzępy, które ci zostały z butów.- Prawdziwy z pana przyjaciel - powiedział Rand.- Wydaje się, że nie przynieśliśmy panu nic prócz kłopotów, a pan nadal chce nam pomagać.Prawdziwy przyjaciel.Pan Gill wyraźnie się speszył.Wzruszył ramionami, kaszlnął i spuścił oczy.Dzięki temu jego wzrok padł na planszę do gry w kamienie, więc natychmiast go od niej oderwał.Bez żadnej wątpliwości Loial wygrywał.- No cóż, Thom był zawsze moim najlepszym przyjacielem.Skoro on zechciał dla was zboczyć trochę ze swej drogi, to i ja mogę co nieco zrobić.- Chciałbym wyruszyć razem z wami, Rand - powiedział niespodziewanie Loial.- Myślałem, że to już załatwione, Loial.- Zawahał się, bo pan Gill nadal nie znał rozmiarów niebezpieczeństwa, i dodał:- Wiesz, kto szuka mnie i Mata, wiesz, kto nas ściga.- Sprzymierzeńcy Ciemności - zagrzmiał pogodnie Ogir - a także Aes Sedai i Światłość wie, co jeszcze.Albo Czarny.Wybieracie się do Tar Valon, a rośnie tam piękny gaj, o który jak słyszałem, Aes Sedai dobrze dbają
[ Pobierz całość w formacie PDF ]