Podobne
- Strona startowa
- Gajusz Juliusz Cezar O Wojnie Galicyjskiej
- Verne Juliusz Dwa lata wakacji
- Gajusz Juliusz Cezar O Wojnie Domowej (2)
- Juliusz Cezar O Wwojnie Domowej
- Shakespeare, William Julius Caesar
- Poematy Slowacki
- Wstęp do filozofii Antoni B. Stępień
- Corel DRAW (5)
- Penny Brandon The Looking Glass 1 Choices
- Benzoni Juliette Marianna 05 Marianna i laury w ogniu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fashiongirl.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.DziÅ› uleczony na pół - lubiÄ™ różeTakie, jakimi je Bóg stworzyÅ‚, Å‚adneI wiotkie.- Teraz wam powieÅ›ciÄ… sÅ‚użęI w żadne wiÄ™céj ustÄ™py nie wpadnÄ™,%7Å‚adnÄ… gawÄ™dÄ… pieÅ›ni nie przedÅ‚użę,104Ale też z faktów wam nic nie ukradnÄ™,Bo wszystko godne jest pamiÄ™ci wiecznéjI wszystko może ujść - w kompanii grzecznéj.Stoi wiÄ™c w dÄ™bie moja moÅ‚odycaZe Å›wiecÄ… - jasne dwa goÅ‚Ä™bie burczÄ…;KsiÄ…dz pieczÄ™tuje sygnetem szlachcicaListy.PosÅ‚uszne siÄ™ papiery kurczÄ…W kopertÄ™; z lakiem ożeniona Å›wiéca -MówiÄ…c Delill[e]a stylem - styl tak sturczÄ…Poeci, że dziÅ› gwaÅ‚tem trzeba z FrancjiRozumu, jeszcze wiÄ™céj elegancji -Ożeniona wiÄ™c Å›wieca z laskÄ… laku,WydaÅ‚a tÄ™ Å‚zÄ™, która z tajemnicyNie da siÄ™ nigdy odedrzeć bez znaku -ZwÅ‚aszcza jeżeli Moskal na granicyNie czyha na twój sekret, o Polaku,Z pomocÄ… drugiéj ożenionéj Å›wiécy,I chmur z tajemnic twoich nie uchylaZdradzieckÄ… rÄ™kÄ… nocy (styl Delill[e]a).Już wiÄ™c ksiÄ…dz Marek (tu mnie nie doÅ›cignÄ…Iksy warszawskie) kochanków zaÅ›lubiÅ‚I nim oboje w małżeÅ„stwie ostygnÄ…,PrzypieczÄ™tować chciaÅ‚ - już lak naczubiÅ‚,Już.już.Wtem szable mu po oczach mignÄ…!105KsiÄ…dz wstaÅ‚ - szczÄ™k wielki byÅ‚ - pieczÄ…tkÄ™ zgubiÅ‚;UjrzaÅ‚ na Å›cianach boju stereotyp,Bowiem dÄ…b w Å›rodku byÅ‚ jak dagerotyp.Co siÄ™ wiÄ™c dziaÅ‚o zewnÄ…trz, to siÄ™ w Å‚onieSuchego dÄ™bu odbiÅ‚o tÄ™czowie.ByÅ‚ bój, naprzeciw siebie szÅ‚y dwa konie,A na koniach szli dwaj bohaterowie,Nad gÅ‚owÄ… niosÄ…c podniesione bronie,Szablice; każda jako sierp na gÅ‚owie.Zaraz ksiÄ…dz poznaÅ‚, że ci wojownicyByli to z panem SawÄ… pan Maurycy.Poznawszy, w duchu rzekÅ‚: Nie pójdÄ™ godzić,Niechajże sobie trochÄ™ krwi utoczÄ…,To może nadto gorÄ…cych ochÅ‚odzić,Potém z rozwagÄ… wiÄ™kszÄ… w ogieÅ„ skoczÄ….Tak mówiÄ…c patrzaÅ‚, jak chcÄ…c sobie szkodzić,Na Å›cianach tÄ™czÄ™ tworzyli uroczÄ….ZwiatÅ‚ość ich obu owionęła krwawa;W ogniu na biaÅ‚ym koniu migaÅ‚ Sawa.Spotkali siÄ™ raz, zÅ‚ożyli nad gÅ‚owÄ…I znów ich konie rozniosÅ‚y szalone;Za drugim razem tnÄ…c sztukÄ… krzyżowÄ…Beniowski, zgrabnie skoczywszy na stronÄ™,DaÅ‚ szacht tak pÅ‚ytki koniowi nad gÅ‚owÄ…,106%7Å‚e mu z przyciÄ™tych uszu dwie czerwoneTrysÅ‚y fontanny; jak rubin siÄ™ żarzÄ…W biegu, nadjechaÅ‚ na nie Sawa twarzÄ….WiÄ™c siÄ™ na biaÅ‚ym wydawaÅ‚ rumaku,MajÄ…c zalane oczy krwi wytryskiem,Jakby delfina miaÅ‚ w zÅ‚otym czaprakuPod siodÅ‚em, który krew wyrzucaÅ‚ pyskiem.Nie dajÄ…c jednak najmniéjszego znaku,%7Å‚e byÅ‚ zmiÄ™szany tym ostrym dogryzkiem,Obróciwszy siÄ™ koniowi do grzbietuStrzÄ…sÅ‚ krew i z olster dobyÅ‚ pistoletu.Straszny byÅ‚ wtenczas: we krwi, co go broczy,SpokojnÄ… miaÅ‚ twarz i spokojnie mierzyÅ‚Do bohatera pieÅ›ni, miÄ™dzy oczy -I gdyby krzemieÅ„ byÅ‚ spadÅ‚ i uderzyÅ‚W dekÄ™.co skrami pryskajÄ…c odskoczy,Pewnie by wiÄ™céj mój bohater nie żyÅ‚.Bo sam wyznawaÅ‚, że w szturmaku onymWidziaÅ‚ przybitÄ… kulÄ™ czymÅ› czerwonym.WiÄ™c pewnie by jÄ… byÅ‚ duszy oczyma,Jak mówi Hamlet, w czaszce swéj zobaczyÅ‚,Gdyby nie dziwne, a dla pisorymaMiÅ‚e zdarzenie.- Bóg zachować raczyÅ‚CzÅ‚owieka, a ja zeÅ„ zrobiÄ™ olbrzyma;107Byle mi tylko czytelnik przebaczyÅ‚,%7Å‚e empirycznie, minÄ…wszy przyczynÄ™,WdaÅ‚em siÄ™ w skutek rzeczy, w rÄ…baninÄ™.Lecz wpadÅ‚szy muszÄ™ koÅ„czyć.WiÄ™c pan Sawa lewe przymrużyÅ‚ oko i wyceliÅ‚,A zaÅ› powszechnie o nim niosÅ‚a sÅ‚awa,%7Å‚e nawet pannom, gdy sobie podchmieliÅ‚,WystrzelaÅ‚ korki.- ByÅ‚a to zabawa,Któréj bym wcale z innymi nie dzieliÅ‚,Gdybym byÅ‚ pannÄ…, gdzieÅ›, w szlacheckich dworkachPod owe czasy i chodziÅ‚ na korkach.WyceliÅ‚ już wiÄ™c prosto, w same czoÅ‚o,I palec już giÄ…Å‚ - gdy nagle.o dziwy!Jakoby Irys, co rzuciwszy koÅ‚oZ tÄ™czy, zlatuje na zamglone niwy:Lekko jak anioÅ‚, jak ptaszek wesoÅ‚o,Dzieweczka z dÄ™bu daÅ‚a skok straszliwy,Skok na dwa Å‚okcie od ziemi wysoki,W poezji mówiÄ…c, skok aż pod obÅ‚oki.Z obÅ‚oków spadÅ‚a na ów koÅ„ ze Å›niegu,Na którym siedziaÅ‚ pan Sawa zÅ‚owrogi;Nim siÄ™ obéjrzaÅ‚, już na siodÅ‚a brzeguStojÄ…ca za nim jak Olimpu bogi,Prosta i naprzód podana do biegu,108ChwyciÅ‚a za léjc - i na tylne nogiPodniósÅ‚szy konia z rycerzem do góry,Tak pomiÄ™szaÅ‚a go - że strzeliÅ‚ w chmury.I nie czekajÄ…c, aż poprawi strzaÅ‚u,Léjcem i gÅ‚osem zagrzawszy rumaka,RzuciÅ‚a w galop taki peÅ‚ny szaÅ‚u,%7Å‚e galop konia byÅ‚ jako lot ptaka.A ta dzieweczka, by duch ideaÅ‚u,StojÄ…c nóżkami na koÅ„cu czapraka,ResztÄ… siÄ™ ciaÅ‚a - strach przechodzi mrowi! -OddaÅ‚a caÅ‚kiem unieść bÅ‚Ä™kitowi.I bÅ‚Ä™kit jÄ… wziÄ…Å‚ tak zrównoważonÄ…,Z rozciÄ…gniÄ™tymi jako ptak rÄ…czÄ™ty.Z wÅ‚osów, co byÅ‚y na gÅ‚owie koronÄ…,Naprzód siÄ™ zÅ‚oty zrobiÅ‚ wąż zwiniÄ™tyW kÅ‚Ä™by i leciaÅ‚ wraz za tÄ… szalonÄ…,W poÅ‚yskujÄ…ce jÄ… chcÄ…c winąć skrÄ™ty,I różne kwiaty wyrzucaÅ‚ ze skrÄ™tów,Które goniÅ‚y jÄ… mgÅ‚Ä… dyjamentów.Za wÅ‚osem i za kwiatami, i za niÄ…PÄ™dziÅ‚y równym dwa goÅ‚Ä™bie lotem.-Nie widzÄ™ wiÄ™céj: jary siÄ™ tumaniÄ…,Dymnéj kurzawy przesÅ‚oniÄ™te zÅ‚otem;W kurzawie rycerz znika z mojÄ… paniÄ….109Jeszcze raz galop konia runÄ…Å‚ grzmotem,Jeszcze raz jezdziec na wierzchoÅ‚ku góry,Jak z ametystu, z pÅ‚omienia i z chmuryBÅ‚ysnÄ…Å‚ i zniknÄ…Å‚.- Teraz kto wypowieUczucia wnÄ™trzne w moim bohatyrze?Zamiast kul srogich pana Sawy w gÅ‚owie,UjrzaÅ‚.a tu mu wcale nie ubliżę,Bo wiem, że wiedziaÅ‚, co sÄ… centaurowie,Przypomnieć musiaÅ‚ wiÄ™c o DéjanirzeI miaÅ‚ na twarzy taki wyraz boskiJak ten, co wiersze piszÄ…c liczy zgÅ‚oski.Oczy utopiÅ‚ w kurzu obÅ‚ok zÅ‚oty,Gdzie znikaÅ‚ rycerz, koÅ„, panna, jéj wÅ‚osyI za wÅ‚osami, jak dwa papiloty,BiaÅ‚e goÅ‚Ä…bki na dwóch koÅ„cach kosy.I staÅ‚, i patrzaÅ‚ - gdy z dÄ™bowéj grotyWyszedÅ‚ ku niemu karmelita bosyI przeżegnawszy siÄ™ Chrystusa znakiem,SpytaÅ‚: Dlaczego waść siÄ™ biÅ‚ z Kozakiem? O krwi gorÄ…ca! że też ja nie mogÄ™Utrzymać nigdy miÄ™dzy wami zgody!Oto pan Sawa znowu ruszyÅ‚ w drogÄ™,Bóg wie, czy wróci, a rzeski i mÅ‚ody.O mÅ‚odzi! mÅ‚odzi! pod waszÄ… ostrogÄ™110Trzeba dać woÅ‚y najleniwsze z trzody;Dopóki każdy z was na koniu jezdzi,Nigdy siÄ™ w jednym miéjscu nie zagniezdzi. SkÄ…dże wam przyszÅ‚o, żeÅ›cie tu z jaszczuraDobyli szabel i na konie wsiedli?Na to pan Zbigniew: Oto jest rzecz, któraZwaÅ›niÅ‚a obu, gdyÅ›my tutaj jedliI pili: oto zÅ‚ota miniatura,O którÄ… srogi bój obaÅ›my wiedli.O takÄ… siÄ™ rzecz bijemy nie pierwsi;Ja mu jÄ…, księże, sam zerwaÅ‚em z piersi. A zerwawszy jÄ…, chciaÅ‚em serca dostaćSpod żeber jego tÄ… szablÄ… tureckÄ….Tak mówiÄ…c strasznie miaÅ‚ marsowÄ… postać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]