Podobne
- Strona startowa
- MAREK KRAJEWSKI Edward Popielski 03.Liczby Harona (2011)
- Oramus Marek Senni zwyciezcy (SCAN dal 969)
- Huberath Marek S Miasta pod skala
- Oramus Marek Senni zwyciezcy
- Oramus Marek Hieny cmentarne (2)
- Krzysztof Borun, Andrzej Trepka Proxima
- wojna zabiera szczesliwa mlodos (2)
- NF 2005
- CROWLEY Aleister Księga Jogi i Magii
- Crichton Michael Linia Czasu (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- blueday.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wieczorem oglądam zarejestrowane na magnetowidzie dzienniki telewizyjne.Indy pokazywano na każdym kanale.Nie tylko stacje lokalne, ale i sieci ogólnokrajowe podawały informacje o nowym wspaniałym komputerze.Międzynarodowy serwis CNN rozprowadził je na cały cywilizowany świat.Ograniczały się, niestety, do powierzchownej zbitki haseł: nowy, dinozaury, tani, rzeczywistość wirtualna.Ale nie ma sprawy, reklamy wystarczy, żeby rozkręcić promocję.***Publiczna prezentacja nowego komputera nie znaczy wcale, że można go od ręki kupić i wziąć do domu.Obejrzeć, pobawić się - proszę bardzo.Ale pokazywane są tylko te programy demonstracyjne, które omijają przedprodukcyjne błędy i słabości.„Och tak, jeśli ma pan przy sobie kartę kredytową, to dokonamy transakcji natychmiast, a komputer dostarczymy za trzy miesiące”.Ta strategia ma swoje uzasadnienie.Trzeba rozkręcić kampanię reklamową, przeszkolić sprzedawców, rozesłać katalogi, dotrzeć do potencjalnych klientów, dać im czas do namysłu.Fachowe miesięczniki potrzebują trzech miesięcy na opublikowanie materiałów.Ale najważniejszym powodem jest przyblokowanie konkurencji.Precedens ustanowił IBM, który zastosował tę taktykę przy wprowadzaniu na rynek w połowie lat sześćdziesiątych komputerów serii 360.Zapowiedział je pół roku wcześniej, bez pewności, że projekt da się pomyślnie zrealizować.Ośrodki obliczeniowe na całym świecie, olśnione perspektywą nowych, wspaniałych maszyn, wstrzymały się z zakupami produktów rywalizujących firm.IBM zaryzykował i wygrał.Ryzyko jest spore, bo zawsze mogą się pod koniec pojawić jakieś trudności.Jeśli dostawy opóźnią się ponad miarę, rozgoryczeni nabywcy, odczekawszy swoje, wycofają zamówienia i wpiszą firmę na czarną listę.Odkrywa się też karty przed konkurencją, która ma szansę przebicia oferty: „A my za miesiąc dostarczymy coś lepszego i tańszego”.Licytacja obietnic nie może trwać w nieskończoność, bo wreszcie jakiś produkt trzeba na rynku pokazać.Moment prezentacji komputera jest więc starannie wyważoną decyzją strategiczną.Tydzień, dwa za wcześnie lub za późno to błąd, który grozi poważnymi konsekwencjami.A w grę wchodzą jeszcze inne czynniki.Dla nas, na przykład, istotne było, aby maszyna pojawiła się na sierpniowym Siggraphie.Siggraph to skrót od Special Interest Group on Computer Graphics, grupy zajmującej się grafiką komputerową w ramach towarzystwa informatycznego ACM - Association for Computing Machinery.***Konferencje Siggraphu są dla specjalistów od grafiki komputerowej i spokrewnionych z nią dyscyplin dorocznym podsumowaniem osiągnięć i okazją do koordynacji kierunków natarcia.Uczestniczą w nich wszyscy zainteresowani: naukowcy, inżynierowie, handlowcy, programiści, filmowcy i artyści.Tu trzeba „bywać”, by nie zatracić orientacji w branży.Impreza rozrosła się jednak do takich rozmiarów, że łatwo się pogubić.Zdezorientowani ludzie biegają po terenie, pytając napotkanych znajomych: „Widziałeś coś ciekawego?”.Kilkudziesięciu tysięcy osób nie sposób zakwaterować i wyżywić w zwykłym hotelu.Wykorzystuje się więc do tego „parki tematyczne”, takie jak słynny Disneyland w kalifornijskim Anaheim czy Disney World w Orlando na Florydzie.Latem, gdy wilgotność na mokradłach środkowej Florydy i upał południa Kalifornii ograniczają napływ turystów, disnejowskie kombinaty tanio wynajmują swoje posiadłości na rozmaite sympozja i konferencje.W ten sposób nie tylko wypełnia się hotele, ale też zachęca ludzi do korzystania z lokalnych rozrywek.Ponieważ zjazdy są najczęściej nudne, można być pewnym, że uczestnicy nie oprą się pokusie wydania ponad 40 dolarów na wstęp do jednego z parków.Kalkulacja ta zawodzi jednak na Siggraphie, który oferuje dość atrakcji, by nikomu nie przyszła chęć spotkania z Myszką Miki i Królewną Śnieżką.Jest też rzeczą znamienną, że Siggraphem nie zawładnęły watahy rozwrzeszczanych nastolatków, które zwykle blokują wszelkie targi, ogałacając stoiska z broszur promocyjnych.Nikt im tu wstępu nie broni, bo reprezentują przecież przyszłą generację użytkowników i konstruktorów.Młodzież nie paraliżuje jednak imprezy - oddano do jej dyspozycji dużą salę ze stanowiskami zaawansowanych komputerowych zabaw.Ta akcja, nazwana „SIGkids”, sponsorowana przez przemysł, obsługiwana jest przez same dzieci, z wprawą manipulujące skomplikowanymi urządzeniami.Któremu z nich chciałoby się wystawać w kolejce u Disneya, żeby za 10 dolarów zagrać przez minutę w dużo prymitywniejszą grę? Tutaj mogą za darmo i do upadłego walczyć z wirtualnymi smokami oraz zwiedzać egipskie piramidy.Indy okazuje się na Siggraphie przebojem; jest na ustach wszystkich.Z satysfakcją podsłuchuję w kolejce przed pokazem filmowym rozmowę pracowników laboratorium chemicznego, którzy zastanawiają się, jak namówić swojego kierownika na zakup maszyny.Napotkani znajomi z MIT składają mi gratulacje.Jeden z nich, Greg, też przyjechał tu jako wystawca.Pokazuje własne dzieło, wykonane po godzinach: prawdziwy konfesjonał z wbudowanym komputerem i monitorem.Dialog przy spowiedzi jest mocno sformalizowany i świetnie nadaje się do algorytmizacji.Grzechy można wybierać myszką z listy na ekranie; na zakończenie penitent otrzymuje drukowane rozgrzeszenie i zestaw modlitw pokutnych.- Nie obawiasz się, że możesz zostać oskarżony o herezję? - pytam żartem.Greg jest Irlandczykiem i w Bostonie do kościoła chadzał codziennie, zatem kpina z religii nie wchodziła w grę.- Ależ skąd! - oburza się.- To będzie niesłychanie przydatne.Wszystko się komputeryzuje i Kościół też musi.Księży brakuje, trzeba ich odciążać od rutynowych zajęć.Nie ma też problemu z tajemnicą spowiedzi.Ponadto maszyna jest bezpłciowa, co pozwoli skończyć z oskarżeniami o napastowanie seksualne.***Silicon Graphics wydaje przyjęcie promujące Indy w położonej po sąsiedzku Bibliotece Nixona.Były prezydent wybudował ją obok domku, w którym się urodził (też udostępnionego do zwiedzania).W gablotach widnieją zdjęcia, książki, rękopisy, podarki od głów państw.Dla równowagi można też przesłuchiwać taśmy z procesu Watergate.Można także wybrać z menu jakieś pytanie, a Nixon odpowie fragmentem nagranych na wideo przemówień.W holu monumentalne malowidło: Nixon, w pozie Lenina, stoi na wzgórku i wyciąga ramię w powitalnym geście; drogą nadchodzi grupa ludzi w kostiumach reprezentatywnych dla różnych zawodów i warstw węgierskiego społeczeństwa.Omal nie wymknęła mi się ironiczna uwaga, ale powstrzymałem się, widząc zdziwione spojrzenia kolegów.Nigdy przedtem nie zetknęli się ze sztuką socrealizmu i nie mieli negatywnych skojarzeń.Przecież Nixon, wówczas wiceprezydent USA, naprawdę okazał sympatię Węgrom w 1956 roku i w tej kwestii zasługuje na wdzięczność i uznanie.Całe szczęście, że piłem i mogłem opanować się w porę.Na przyjęciu nie podaje się alkoholu, tylko „smart drinki”, które przyśpieszają pracę mózgu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]