Podobne
- Strona startowa
- Mary Joe Tate Critical Companion to F. Scott Fitzgerald, A Literary Reference to His Life And Work (2007)
- Scott S. Ellis Madame Vieux Carré, The French Quarter in the Twentieth Century (2009)
- Diane Adams & RJ Scott In the Shadow of the Wolf 3 Splintered Lies
- Carter Scott Cherie Jesli milosc jest gra
- Cherie Carter Scott Jesli milos
- Scott Justin Blekitne Bractwo (2)
- Kosinski Jerzy Gra (2)
- Louis Pommier Dizionario omeopatica d'urgenza
- Jacqueline R. Kanovitz Constitutional Law, Twelfth Edition (2010)
- Cornwell Bernard Trylogia Arturiańska Tom 1 Zimowy Monarcha (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alba.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Amasa próbował to dojrzeć -tak, to było niemowlę.Ale rączki dziecka ociekały świeżą krwią, nie, nie mylił się, to na pewno krew.Amasa spojrzał znów na pątnika, by sprawdzić, czy to nie morderca otworzył mu bramę.- Nie jest tak, jak myślisz - szybko powiedział mężczyzna.-Znalazłem to dziecko i nikt nie może się nim zaopiekować.-Ale ta krew.- Ten chłopczyk jest synem szukających rozkoszy grzeszników i proroctwo się spełniło, gdyż mył ręce krwią, która wypłynęła z brzucha jego ojca.- Później nieznajomy dodał z nadzieją: - Jest tu wróg i trzeba z nim walczyć.Czy ty nie.Przelatujący motyl zwrócił uwagę pielgrzyma.Owad okrążył głowę Amasy tylko raz, ale to wystarczyło.- To ty! - powiedział z przekonaniem pątnik.- Czy ja cię znam? - spytał zdziwiony Amasa.- Pomyśleć, że to się stanie za mojego życia.- Co się stanie?- Smok zostanie zabity.- Pielgrzym pochylił głowę i uwolnił jedno ramię, opierając niepewnie dziecko o drugie, by szeroko otworzyć bramę przed Amasa.- Na pewno Bóg cię wezwał.Amasa wszedł do środka zastanawiając się, za kogo bierze go pielgrzym i co jego przybycie znaczy.Za sobą usłyszał mruknięcie mieszkańca Hierusalem:- Nadszedł czas.Nadszedł czas.Okazało się, że to ostatnia brama.Amasa znalazł się w mieście, przechodził między otoczonymi murami ogrodami klasztornymi, męskimi i żeńskimi monasterami, ulicami, wzdłuż których ciągnęły się rzędami świątynie i sklepy, kościoły i domy, ogrody i stosy nawozu.Miasto było tak zielone, że aż oślepiało, żywe i święte, a miejscami cuchnące i pełne ubogich kramów.Po co tu przybyłem? - zastanowił się Amasa.Dlaczego motyle mnie wezwały?Nie patrzył w żarzące się czerwienią dziury na środku ulic.A kiedy mijał podobny do skalnego labiryntu pałac, nie podniósł wzroku, by ujrzeć przemykający obok cień.Postara się przestrzegać praw tego miasta i może jego wędrówka zakończy się właśnie tu.Królowa Hierusalem czuła się bardzo samotna.Miesiąc wcześniej zabłądziła w pałacu.Zapuściła się w nigdy nie używaną część labiryntu, gdzie nikt nie mieszkał od pokoleń, i teraz, choć szukała wyjścia, znajdowała tylko komnaty pokryte coraz grubszą warstwą kurzu.Oczywiście słudzy i służebne wiedzieli dokładnie, gdzie przebywa ich pani, i niektórzy z nich sarkali, że muszą przychodzić do takiego brudnego miejsca, pełnego niemodnych mebli, aby się nią zajmować.Nie przyszło im do głowy, że się zgubiła.Sądzili, że zwiedza labirynt.Nie wypadało, by im wyznała, że jest zdezorientowana.Królowa powinna wiedzieć, co robi.Nie mogła przecież powiedzieć do którejś ze służących:- A tak między nami, czy nie zechciałbyś mi powiedzieć, gdzie ja jestem?Dlatego nadal błąkała się po pałacu, a odwieczny kurz sprawił, że dręczyła ją alergia.Królowa grzeszyła otyłością, co dodatkowo komplikowało sytuację.Chodziła z wielkim trudem, i kiedy znalazła jakąś komnatę z łożem, które mogło wytrzymać jej ciężar, zatrzymywała się tam tak długo, aż zaczynało grozić załamaniem.Jej wędrówka przez nie używane pokoje nie była wielką wyprawą, lecz serią zrywów.Pewnego ranka wstawała nieszczęśliwa, gdyż łoże zaczynało niepokojąco trzeszczeć i jadła obfite śniadanie, a służebne wycierały ślinę bryzgającą z jej ust.Później, zamiast wezwać pieśniarzy lub lektorów, rozkazywała czwórce krzepkich sług postawić ją na nogi, zwrócić w wybraną przez nią stronę i ruszyć z miejsca.- Tędy! - wołała raz po raz, a słudzy popychali ją w żądanym kierunku; jej nogi zaś dreptały drobnymi kroczkami, usiłując dogonić ciało.W nowej komnacie nie mogła się zatrzymać, by się zastanowić; musiała omieść ją kilkakrotnie oszalałym spojrzeniem, a potem zdecydować, czy zostać, czy też ruszyć dalej.- Dalej! - wołała zazwyczaj i słudzy wykonywali po kolei wszystkie niezbędne manewry, by dotrzeć do najszerszych drzwi.W dniu, w którym Amasa przybył do Hierusalem, królowa znalazła komnatę z wielkim łożem.Kiedyś korzystał z niego jakiś książę - kobieciarz i mogło jednocześnie pomieścić tuzin jego kochanek.Zawołała wtedy:- O właśnie, to jest odpowiednie miejsce, zatrzymajcie się, zostajemy!Słudzy odetchnęli z ulgą, zaczęli zamiatać i czyścić pomieszczenie, by nadawało się do zamieszkania.Ochmistrz królowej zapytał obłudnie:- Pani, co pragniesz na siebie włożyć na Inwokację króla?- Nie przyjdę - odparła.Wszak nie mogła! Nie wiedziała, jak dotrzeć do sali, w której miał odbyć się ten obrzęd.- Tym razem nie wezmę w tym udziału.Następny rytuał będzie za siedem lat.Ochmistrz ukłonił się i odszedł, by zająć się swoimi sprawami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]