Podobne
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej mierci
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IV
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Moorcock Michael Kronika Czarnego Miecza Sagi o Elryku Tom VII
- Moorcock Michael Sniace miasto Sagi o Elryku Tom IV
- Wolski Marcin Agent Dolu (2)
- Pagaczewski Stanislaw Gabka i latajace talerze
- Henryk Sienkiewicz krzyzacy (2)
- Gwiezdny Pył
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lkw.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- powiedział.- Mój ojciec umiera - oznajmił Cuneglas.- Dostał włócznią w plecy.-Powiedział to z wyrzutem, choć wszyscy wiedzieli, że gdy rozpadał się mur tarcz,wielu ludzi ginęło od ciosów zadawanych z tyłu.Artur nadal klęczał.Przez chwilę zastanawiał się jakby, co odpowiedzieć, poczym spojrzał na Cuneglasa i zapytał:- Czy mogę się z nim zobaczyć? Obraziłem was, książę, i choć nie zrobiłemtego celowo, chcę błagać twego ojca o wybaczenie.Tym razem Cuneglas wydawał się zaskoczony.Wzruszył ramionami, jakbynie był pewien, czy podejmuje słuszną decyzję, ale w końcu wskazał ręką na murtarcz.Artur wstał i poszedł z księciem do umierającego króla.Chciałem krzyknąć, żeby tego nie robił, ale zniknął w szeregach wroga, nimzdążyłem oprzytomnieć.Zadrżałem na myśl, co usłyszy od Gorfyddyda.Wiedziałem,że król Powys obrzuci go tymi samymi plugastwami, które wykrzykiwał do mnie zzaswej wyszczerbionej tarczy.Gorfyddyd nie należał do ludzi, którzy przebaczalinieprzyjaciołom i byli gotowi oszczędzić im cierpień.Nawet konając, a możeszczególnie w tej sytuacji, musiał sprawić wrogowi ból.Sagramor podzielał mojeobawy.Obaj patrzyliśmy z niepokojem, gdy Artur wyłonił się po chwili spomiędzyżołnierzy pokonanej armii.Jego twarz była ponura jak Jaskinia Cruachana.Sagramorwystąpił naprzód i rzekł cicho:- On kłamie, panie.Zawsze kłamał.- Wiem o tym - odparł Artur, nie mogąc opanować drżenia.- Ale niektórychkłamstw trudno słuchać i nie sposób ich wybaczyć.- Zapałał nagle gniewem iwyciągnąwszy Ekskalibura odwrócił się do osaczonych wrogów.- Czy ktoś stanie dowalki w obronie kłamliwych słów waszego króla? - krzyknął z furią, idąc wzdłuż liniiwroga.- %7ładen z was? Nikt nie chce walczyć za tego konającego bydlaka? Nikt?Więc jego dusza będzie przeklęta na wieczność! Rzucam wam wyzwanie! -Wymachiwał Ekskaliburem w kierunku uniesionych tarcz wrogów.- Walczcie,kanalie! - Jego gniew był równie straszny jak wszystko, co zdarzyło się tego dnia wdolinie.- Ogłaszam w obliczu bogów - zawołał - że wasz król jest kłamcą, bękartem ipozbawionym honoru zerem! - Splunął na wrogów, po czym zaczął zdejmować jednąręką mój skórzany napierśnik, który nadal miał na sobie.Rozpiął klamry naramionach, ale nie w pasie i napierśnik zwisał mu teraz na brzuchu jak fartuchkowala.- Ułatwię wam zadanie! - krzyczał.- Nie mam zbroi ani tarczy! Stańcie dowalki! Udowodnijcie, że wasz król-dziwkarz mówi prawdę! Nie ma odważnych? -Nie kontrolował już swojego gniewu, gdyż owładnęli nim bogowie.Budził wewszystkich przerażenie.Splunął znowu w kierunku wrogów, krzycząc: - Stare zdziry!- Nagle obrócił się na pięcie, zobaczywszy w murze tarcz Cuneglasa.- Może ty,szczeniaku? - Wyciągnął ku niemu miecz.- Będziesz walczył za to ścierwo?Cuneglas, podobnie jak wszyscy, był przerażony wybuchem wściekłościArtura, ale wyszedł bez broni zza muru tarcz i stanąwszy przed nim padł na kolana.- Jesteśmy zdani na twoją łaskę, lordzie Arturze - powiedział.Artur patrzył naniego, dysząc z gniewu i zmęczenia po całym dniu walki.Przez chwilę myślałem, żejednym cięciem miecza zetnie Cuneglasowi głowę.Książę podniósł wzrok i oznajmił:- Jestem teraz królem Powys, lordzie Arturze i oddaję się pod twoją opiekę.Artur zamknął oczy i nie otwierając ich wsunął Ekskalibura do pochwy.Odwróciwszy się od Cuneglasa spojrzał na nas, swoich włóczników, i zobaczyłem, żeopuszcza go szaleństwo.Dyszał jeszcze z gniewu, ale był już opanowany ispokojnym głosem polecił Cuneglasowi wstać.Potem wezwał żołnierzy zesztandarami, aby godła smoka i niedzwiedzia dodały powagi jego słowom.- Oto moje warunki - powiedział na tyle głośno, by słyszano go w całejpogrążającej się już w mroku dolinie.- %7łądam głowy króla Gundleusa.Zachował jązbyt długo, a zabójcę matki mojego pana musi dosięgnąć sprawiedliwość.Poza tymdomagam się jedynie pokoju między królem Cuneglasem, królem Mordredem ikrólem Tewdrikiem.Chcę, aby Brytowie ze sobą nie walczyli.Zaległa pełna zdumienia cisza.Artur był zwycięzcą.Zabił wrogiego monarchęi pojmał następcę tronu, wszyscy spodziewali się więc, że zażąda królewskiego okupuza życie Cuneglasa, a on prosił tylko o pokój.- Co będzie z tronem Powys? - zdołał wykrztusić Cuneglas, marszcząc brwi.- Należy do ciebie, królu - odparł Artur.- A do kogóż by innego? Jeśliprzyjmiesz moje warunki, panie, obejmiesz władzę.- A tron Gundleusa? - dopytywał się Cuneglas, być może podejrzewając, żeArtur chce zająć Sylurię.- Nie jest twój ani mój - odparł stanowczo Artur.- Zdecydujemy razem, kto nanim zasiądzie.Kiedy Gundleus będzie martwy - dodał złowieszczo.- Gdzie on jest?Cuneglas wskazał w kierunku wioski.- W jednym z tych budynków, panie.Artur zwrócił się do pokonanych włóczników z Powys i oznajmiłpodniesionym głosem, aby wszyscy go słyszeli:- Nie powinno było dojść do tej wojny! Przyznaję, że wybuchła z mojej winy,i zapłacę za to, ale nie swoim życiem.Księżniczce Ceinwyn winien jestem coś więcejniż przeprosiny.Uczynię wszystko, czego ode mnie zażąda, lecz teraz proszę,żebyśmy byli sojusznikami.Codziennie przybywają nowi Saksonowie, którzy kradnąnam ziemię i biorą do niewoli nasze kobiety.Powinniśmy walczyć z nimi, a niemiędzy sobą.Pragnę waszej przyjazni i na dowód tego nie pozbawię was ziemi, broniani złota.Nie ma dziś zwycięzców ani pokonanych - rzekł, wskazując na zadymioną,zbroczoną krwią dolinę.- Od tej chwili zapanuje pokój.Proszę tylko o to i o życiejednego człowieka, Gundleusa.- Spojrzał ponownie na Cuneglasa i zniżył głos.-Czekam na twoją decyzję, królu.Druid Iorweth podszedł spiesznie do swego pana i obaj przez chwilę sięnaradzali.Nie ufali chyba Arturowi, bo zwycięscy wodzowie nie byli zwyklewspaniałomyślni.Domagali się okupu, złota, niewolników i ziemi.Artur chciał tylkoprzyjazni.- A co będzie z Gwentem? - zapytał Cuneglas.- Czego zażąda Tewdrik?Artur udał, że rozgląda się po mrocznej dolinie.- Nie widzę tu żołnierzy z Gwentu, królu.Jeśli ktoś nie bierze udziału wwalce, nie ma prawa głosu.Ale mogę cię zapewnić, że Gwent pragnie pokoju.KrólTewdrik oczekuje od ciebie i mojego króla tylko przyjazni.Zawrzemy nierozerwalnysojusz.- Więc jeśli spełnię twoje warunki, będę wolny? - zapytał podejrzliwieCuneglas.- Udasz się, królu, dokąd zechcesz, ale będę chciał odwiedzić cię w Caer Sws,aby jeszcze z tobą pomówić.- I moi ludzie też będą wolni? - dopytywał się Cuneglas
[ Pobierz całość w formacie PDF ]