Podobne
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej Œmierci
- Tom Clancy Jack Ryan, Jr. 05 Zwierzchnik [2014]
- Cole Courtney Beautifully Broken. Tom 3. Zanim miłoœć nas połšczy
- Winston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]
- Brayfield Celia Książę
- Kolodziejczak Tomasz Kolory sztandarow (SCAN dal 111
- Bestie Konca Czasow
- Joanna Chmielewska Skradziona kolekcja
- Stirling SM Szturm przez Gruzje
- Christie Agatha Noc w bibliotece
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mieszaniec.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ciemny, skórzany pas podtrzymywaÅ‚ szablÄ™, sztylet i weÅ‚nianÄ… sakwÄ™.Stopy chroniÅ‚y wysokie do kostek buty z popÄ™kanej skóry.RzÄ…d jego konia byÅ‚wyraznie w najlepszym gatunku.Sam mężczyzna, wysoko usadzony na grzbieciewierzchowca, mierzyÅ‚ niewiele wiÄ™cej niż półtora metra.Nogi miaÅ‚ wyraznie na-zbyt dÅ‚ugie w proporcji do reszty ciaÅ‚a.Nos krótki, lekko zadarty, zielono-szare,duże i niewinnie spoglÄ…dajÄ…ce oczy.Na czoÅ‚o i na kark spadaÅ‚y kaskadami ku-dÅ‚ate, intensywnie rude wÅ‚osy.UÅ›miechaÅ‚ siÄ™ wciąż, spoglÄ…dajÄ…c Elrykowi przezramiÄ™ na nadjeżdżajÄ…cÄ… ShaarillÄ™.Gdy tylko dziewczyna zatrzymaÅ‚a wierzchowca, Moonglum skÅ‚oniÅ‚ siÄ™ dwor-nie.Książę zaczÄ…Å‚ prezentacjÄ™. Lady Shaarilla, pan Moonglum z. Z Elwheru dodaÅ‚ spiesznie mężczyzna. Z handlowej stolicy Wscho-du, najpiÄ™kniejszego miejsca na Å›wiecie. SÅ‚yszaÅ‚em o tym mieÅ›cie rzekÅ‚ Elryk. Raczej nowe, prawda? LedwieparÄ™set lat.Daleko podróżujesz. ZaprawdÄ™, panie.Gdybym jeszcze nie znaÅ‚ jÄ™zyka, którym mówiÄ… w tychstronach, byÅ‚oby jeszcze gorzej.Szczęśliwie niewolnik, od którego usÅ‚yszaÅ‚emwiele inspirujÄ…cych opowieÅ›ci o jego rodzinnych stronach, nauczyÅ‚ mnie tutejszejmowy. Ale po co w ogóle zapuszczasz siÄ™ w te okolice? Nie sÅ‚yszaÅ‚eÅ› legend? spytaÅ‚a niedowierzajÄ…co Shaarilla. Nic innego jak owe legendy tak mnie rozpaliÅ‚y.WÅ‚aÅ›nie je weryfikowaÅ‚em,58gdy te szczeniaki mnie napadÅ‚y.Czemu za mnÄ… pogoniÅ‚y, nie mam bladego po-jÄ™cia, bo przecież nie daÅ‚em im żadnego powodu, by aż tak uwzięły siÄ™ na mnie.Zaiste, barbarzyÅ„ski to kraj.Elryk poczuÅ‚ siÄ™ dziwnie.Beztroski charakter przemowy Moongluma byÅ‚czymÅ› zupeÅ‚nie sprzecznym z ponurym usposobieniem ksiÄ™cia.Pomimo to jed-nak odkryÅ‚, że coraz bardziej lubi tego czÅ‚owieka.To Moonglum zaproponowaÅ‚, żeby może przez jakiÅ› czas podróżowali razem.Niezbyt zachwycona Shaarilla rzuciÅ‚a Elrykowi ostrzegawcze spojrzenie, ale tennie zareagowaÅ‚. Dobrze zatem, przyjacielu, ostatecznie bÄ™dzie nas wiÄ™cej, chÄ™tnie powita-my twoje towarzystwo.Jedziemy ku górom. Elryk wyraznie poweselaÅ‚. A czego tam szukacie? dociekaÅ‚ Moonglum. To tajemnica odparÅ‚ Elryk, a ich nowy towarzysz okazaÅ‚ siÄ™ na tyletaktowny i dyskretny, że nie dopytywaÅ‚ dalej.RozdziaÅ‚ 3Deszcz padaÅ‚ coraz mocniej ze stalowoszarej powÅ‚oki niskich chmur, wybi-jajÄ…c staccato na kamieniach.ZmagajÄ…c siÄ™ z pogwizdujÄ…cym w uszach wiatremtrzy drobne postaci przemykaÅ‚y ku barierze czarnych gór wyrastajÄ…cych ponadÅ›wiatem niczym postać zasÄ™pionego boga.Gdy zbliżyli siÄ™ do stóp pierwszegoze wzgórz, zdaÅ‚o im siÄ™, że sÅ‚yszÄ… Å›miech owego boga, chociaż może byÅ‚ to tyl-ko wiatr przewiewajÄ…cy mroczne, tajemnicze wÄ…wozy i staczajÄ…cy ze spowitychw burzowe chmury szczytów odÅ‚amy bazaltu i granitu.Palczaste bÅ‚yskawice za-częły przeszukiwać ziemiÄ™ i zwielokrotniony echem huk przetoczyÅ‚ siÄ™ ponad gra-niami.Dopiero wtedy Shaarilla postanowiÅ‚a podzielić siÄ™ swoimi obawami z Mel-nibonéaninem. Wracajmy, Elryku.ProszÄ™.Zapomnij o KsiÄ™dze, zbyt wiele sprzysiÄ™gÅ‚o siÄ™przeciwko nam.Nie lekceważmy znaków.To zbyt grozne!Elryk jednak milczaÅ‚ zaciÄ™cie, od dÅ‚uższego czasu wiedziaÅ‚ bowiem, że dziew-czyna straciÅ‚a już caÅ‚y entuzjazm do wyprawy. Elryku, proszÄ™.Nigdy nie znajdziemy KsiÄ™gi.Wracajmy.JechaÅ‚a obok ciÄ…gnÄ…c go za rÄ™kaw, aż w koÅ„cu książę opÄ™dziÅ‚ siÄ™ od niej nie-cierpliwie. Zbyt mnie to wszystko już wciÄ…gnęło, bym miaÅ‚ ochotÄ™ wycofać siÄ™ teraz powiedziaÅ‚. Możesz albo poprowadzić nas dalej, albo powiedzieć mi, cowiesz, i zostać tutaj.Tak bardzo pragnęłaÅ› mÄ…droÅ›ci KsiÄ™gi, a wystarczyÅ‚o led-wie kilka przeciwnoÅ›ci, a już siÄ™ boisz.Czego takiego chciaÅ‚aÅ› siÄ™ dowiedzieć,Shaarillo?Nie odpowiedziaÅ‚a wprost. A czego ty pragniesz? PowiedziaÅ‚eÅ› mi, że spokoju.Dobrze zatem, aleostrzegam ciÄ™, że w tych ponurych górach nie znajdziesz go na pewno.O ilew ogóle pokonamy te skaliste ostÄ™py. Nie musisz być ze mnÄ… we wszystkim aż tak szczera, Shaarillo odparÅ‚chÅ‚odno Elryk, wciąż wpatrzony w czarne turnie ale ty jednak coÅ› wiesz o tychsiÅ‚ach, które zagięły na nas parol.WzruszyÅ‚a ramionami.60 To nie jest takie ważne, zresztÄ…, niewiele pamiÄ™tam.Mój ojciec wygÅ‚osiÅ‚przed Å›mierciÄ… kilka ogólników, to wszystko. Co powiedziaÅ‚? MówiÅ‚, że On, który strzeże KsiÄ™gi, zrobi co w jego mocy, aby nie dopuÅ›cićrodzaju ludzkiego do jej mÄ…droÅ›ci. I co jeszcze? To wszystko.Dość już jednak widziaÅ‚am, by uznać, że mój ojciec wiedziaÅ‚,co mówi.To wÅ‚aÅ›nie ten strażnik go zabiÅ‚, Elryku, albo jeden z jego sÅ‚ug.Nie mamochoty podzielić losu rodzica, i to niezależnie od tego, jak bardzo przydaÅ‚aby misiÄ™ KsiÄ™ga.MiaÅ‚am nadziejÄ™, że jesteÅ› dość potężny, aby mnie wesprzeć, ale terazzaczynam w to powÄ…tpiewać. DoprowadziÅ‚em ciÄ™ aż tutaj stwierdziÅ‚ Elryk. A teraz powiedz mi, doczego konkretnie potrzebna jest ci KsiÄ™ga. WstydzÄ™ siÄ™.Elryk nie nalegaÅ‚, ale w koÅ„cu jednak dziewczyna sama wyznaÅ‚a szeptem,w czym rzecz. ChcÄ™ skrzydeÅ‚. SkrzydeÅ‚!? Czyli oczekujesz, że znajdziesz w KsiÄ™dze takie zaklÄ™cie, któresprawi, iż wyrosnÄ… ci skrzydÅ‚a! Elryk uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ ironicznie. I w tymcelu pragniesz odszukać najwiÄ™kszÄ… skarbnicÄ™ mÄ…droÅ›ci tego Å›wiata! GdybyÅ› to ty byÅ‚ dla swoich kalekÄ…, wówczas byÅ› mnie zrozumiaÅ‚! krzyknęła ze zÅ‚oÅ›ciÄ….Elryk spojrzaÅ‚ na niÄ… z dziwnym bÅ‚yskiem w karmazynowych oczach.PotarÅ‚dÅ‚oniÄ… biaÅ‚Ä… skórÄ™ i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ kÄ…cikami warg. Rozumiem ciÄ™ powiedziaÅ‚ cicho, nie dodajÄ…c już niczego wiÄ™cej i do-piero teraz Shaarilla naprawdÄ™ siÄ™ zawstydziÅ‚a.Jechali w ciszy, aż Moonglum, który dyskretnie wysforowaÅ‚ siÄ™ przed Elrykai ShaarillÄ™, spojrzaÅ‚ na coÅ› uważnie i Å›ciÄ…gnÄ…Å‚ cugle. Co siÄ™ staÅ‚o, Moonglumie? spytaÅ‚ Elryk, gdy już doÅ„ doÅ‚Ä…czyÅ‚. SÅ‚yszÄ™ stamtÄ…d zbliżajÄ…ce siÄ™ konie.I gÅ‚osy, które brzmiÄ… mi znajomo.CoÅ›jakby kolejna sfora tych paskudnych stworzeÅ„, ale tym razem w towarzystwiejezdzców!Elryk też dosÅ‚yszaÅ‚ już odlegÅ‚y zgieÅ‚k i krzyknÄ…Å‚ na ShaarillÄ™. Może miaÅ‚aÅ› racjÄ™.ZbliżajÄ… siÄ™ nowe kÅ‚opoty. I co robimy? spytaÅ‚ Moonglum marszczÄ…c czoÅ‚o. Jedziemy w góry odparÅ‚ Elryk. Może im umkniemy.Pogonili wierzchowce do szybkiego galopu i skierowali siÄ™ ku wzgórzom.ByÅ‚y to jednak próżne wysiÅ‚ki.Nie minęło wiele chwil, a sfora wykwitÅ‚a nahoryzoncie i ptasio-psie istoty ruszyÅ‚y w ich kierunku.Elryk oglÄ…daÅ‚ siÄ™ co chwi-la na przeÅ›ladowców, ale noc już zapadaÅ‚a i z każdÄ… minutÄ… trudniej byÅ‚o doj-rzeć cokolwiek, w tym goniÄ…cych za sforÄ… jezdzców odzianych w czarne opoÅ„cze61i uzbrojonych w dÅ‚ugie włócznie.Ich twarze ginęły w cieniu narzuconych na gÅ‚o-wy kapturów.Elryk i kompania zmuszali konie do maksymalnego wysiÅ‚ku w biegu pod górÄ™,ku skaÅ‚om, które dawaÅ‚y nadziejÄ™ schronienia. Tam siÄ™ zatrzymamy nakazaÅ‚ Elryk. Spróbujemy ich powstrzymać.Na otwartym terenie Å‚atwo by nas okrążyli.Moonglum przytaknÄ…Å‚ gorliwie.BÄ™dÄ…c już na miejscu odprowadzili spoconewierzchowce kawaÅ‚eczek dalej, a sami zaczÄ™li przygotowywać siÄ™ do walki z wy-jÄ…cÄ… sforÄ… i jej spowitymi czerniÄ… panami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]