Podobne
- Strona startowa
- Cialdini Robert Wywieranie wpływu na ludzi
- Masterton Graham Podpalacze Ludzi t.1 (2)
- Susan C. W. Abbotson Critical Companion to Arthur Mi
- Współczesne tendencje w pomocy społecznej i w pracy socjalnej red. Mirosław Grwisński, Jerzy Krzyszkowski
- Silverberg Robert Valentine Pontifex
- [2]Erikson Steven Bramy Domu Umarlych
- Marchocki Mikolaj Historia Wojny Moskiewskiej
- Bochenski J.M Wspolczesne metody myslenia
- Alistair MacLean HMS Ulisses (3)
- Evangelium Vitae
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fashiongirl.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Starzec natomiast miał wygląd niezmiernie dobroduszny, niczym jeden z tych jegomościów, jakich można zobaczyć na obiedzie dla emerytów, z którego dochód przeznaczony jest na cele dobroczynne.Jego twarz charakteryzował ów wyraźnie skórzasty wygląd, jakim odznaczają się tylko Indianie.Oczy miał napłynięto krwią i zasnute błoną, lecz uśmiechał się do siebie, zupełnie jak gdyby wszystko toczyło się dokładnie po jego myśli.Jim Griglak zatrzymał się, pociągnął nosem, po czym wytarł go grzbietem dłoni.— Jak tu się dostaliście? — zapytał bezceremonialnie.— A jak ty się tu dostałeś? — odparł chłopiec z uśmieszkiem.— Posłuchaj — powiedział Jim.— Nie próbuj się wykręcać.Chcę wiedzieć, jak się tu dostaliście.— Tak samo jak i pan — rzekł starzec.— Poprzez powietrze, ogień, wiatr i wodę.— Jak się pan nazywa? — zapytał Jim Griglak.— John Tępy Nóż.A pan?— Nie pański cholerny interes.— Ciekawe — John Tępy Nóż skinął głową.— Jednakowoż nie bardzo mi się to podoba.Ma pan rodziców ateistów?— Słuchaj pan — powiedział Jim Griglak.— Nie mam pojęcia, jak, do cholery, udało się wam dotrzeć tu tak szybko, chyba że macie ukryte za tą wydmą ferrari testarossa.Ale wiem jedno.W tej chwili wracacie obaj tam, skąd przyszliście, i trzymacie się z dala od spraw, w których nie macie żadnego pieprzonego interesu.John Tępy Nóż odpowiedział:— Moi rodzice zawsze uczyli mnie, bym zwracał się do każdego, nawet do swego wroga, z szacunkiem.Szacunek to siła, przyjacielu.Pogarda to słabość.Największą potęgą we wszechświecie jest uznanie jednej istoty ludzkiej dla mocy drugiej.Jedynie słabi poszukują w ludziach słabości.— Jak się tu dostaliście tak szybko? — zapytał Ric Munoz.— Dajcie spokój, powiedzcie nam.Znacie jakiś tajny skrót czy co?John Tępy Nóż z uśmiechem odwrócił się do chłopca.— Przyjacielu, nie szliśmy wcale szybko.To wy poruszaliście się powoli.Spójrzcie na zegarek.Popatrzcie na pozycję słońca.W jaki sposób pokonanie zaledwie dziesięciu kilometrów zajęło wam aż sześć godzin?Jim Griglak podniósł głowę i rozejrzał się.John Tępy Nóż miał rację.Wszystkie cienie w tajemniczy sposób przesunęły się z jednej strony świata na drugą.Wysoko ponad nimi niebo zaczęło się właśnie ściemniać.Zerknął na zegarek i ujrzał, że już prawie piąta.Całą drogę ze sklepu Tony’ego Expressa przebyli z najwyższą dopuszczalną prędkością, tymczasem z obliczeń wychodziło im nie więcej niż kilometr na godzinę.John Tępy Nóż i Tony Express mogli więc minąć ich spacerkiem, nie wyjmując nawet rąk z kieszeni.— Ric — powiedział Jim Griglak przez zaciśnięte zęby — jaką masz, proszę ciebie, godzinę na zegarku?— Prawie piątą, sierżancie.— To zupełnie tak jak ja.I rozejrzyj się dookoła.Jest zdecydowanie piąta, nie ma co do tego dwóch zdań.Lecz i ty wiesz, i ja wiem, że po to, by przebyć dziesięć kilometrów z prędkością dziewięćdziesięciu kilometrów na godzinę, potrzeba mniej niż siedem minut.A znasz mnie i wiesz, że z miejsca wrzucam dziewięćdziesiątkę.Co więc, do cholery, się dzieje? Chciałbym to wiedzieć.Niewidomy indiański chłopiec potrząsnął kukłą tańca słońca.— Nie dysponujemy waszą siłą ognia, człowieku.Nigdy tego nie pragnęliśmy i nigdy nie zapragniemy.Ale to jest nasza ziemia i pozostanie na zawsze nasza.A zatem jeśli chcesz poruszać się powoli, wystarczy, że poprosisz ziemię, by cię powoli niosła.Nawet nie rozumiecie sensu słowa „podróżować”, nieprawdaż? Czemuż to pojęcie „podróżującego obserwatora” jest takie istotne? Kiedy podróżujesz, nie tylko ty przesuwasz się nad ziemią, to także ziemia przesuwa się pod tobą.Czas i przestrzeń mogą się rozszerzać i kurczyć, czyżbyście o tym nie wiedzieli? Po tym wszystkim, czego nauczył was Einstein? To nie fantazja ani magia.To fakt.— Ile ty masz lat — spytał Jim Griglak.— W lutym skończę trzynaście.— Jezusie — rzekł Griglak.— Kiedy ja miałem trzynaście, rodzice uważali mnie za geniusza, bo potrafiłem wyrecytować z pamięci Triumf Caseya.Ric Muńoz z niesmakiem wyjął z ust gumę, którą musiał żuć przez ponad sześć godzin.— Myślałby kto, że przynajmniej nie będzie już miała smaku.— Słuchajcie — Jim Griglak zwrócił się do Tony’ego Expressa i Johna Tępego Noża
[ Pobierz całość w formacie PDF ]