Podobne
- Strona startowa
- Alistair Maclean Szatanski Wirus poprawiony v 1 (2)
- Alistair MacLean Przelecz zlamanego serca (2)
- Alistair Maclean Szatanski Wirus (2)
- Alistair Maclean Lalka Na Lancuchu 2
- Alistair Maclean Szatanski Wirus
- Alistair Maclean Szatanski Wirus 2 z 2
- Alistair Maclean Lalka na lancuchu 1 z 2
- Alistair Maclean Lalka Na Lancuchu 2 (2)
- de Gaulle Pamietniki wojenne
- Cisco Press CCDA Study Guide
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- commandos.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poczuł smak nienawiści do samego siebie.Tak więc dzisiejszy dzień był dniem rozrachunku - sześć statków, trzystu ludzi poszło na dno.Niechaj ci Bóg wybaczy, admirale - myślał w otępieniu.- Niechaj ci Bóg wybaczy.Tyś ich tam posłał.Radar!Na przykład ubiegła noc: „Ulisses" chciał zmylić ślad i płynął na wschód, a niemiecki krążownik grzeczniutko wlókł się za nim.Wspaniałe odznaczenie dla geniuszu Tyndalla.Jęknął z upokorzenia.Wlókł się za nimi, strzelając bezładnie, niedokładnie, za każdym razem, gdy „Ulisses" zniknął za zasłoną dymną.Postępował tak, aby maskować dokładność swego radaru, aby ukryć fakt, że przynajmniej przez pół godziny śledził ruchy uciekającego konwoju, zanim ten zniknął na północno-północnym zachodzie.Sprawa była o tyle prosta, że Tyndall stanowczo zabronił zygzakowania.A wówczas, gdy „Ulisses" tak wspaniale kluczył, płynąc najpierw na południe, potem znów na północ, nieprzyjaciel miał go przez cały czas na swoim ekranie.Później, na dobitkę, owo mściwe, zwodnicze wycofanie się na południowy wschód.Prawie na pewno Niemiec natychmiast skręcił na północ, uchwycił na skraj radaru znikający już brytyjski krążownik, obliczył zbieżny kurs pościgowy, porównał z kursem konwoju i przez radio podał go dowódcy zgrupowania łodzi podwodnych, ustawiając zasadzkę co do metra.A teraz ostatnia zniewaga, ostatni, najboleśniejszy cios, który odebrał resztkę dumy.Przeciwnik otworzył ogień z wielkiej odległości, lecz z niezwykłą dokładnością - można założyć się o głowę, że za pomocą radaru.I to tylko dlatego, że nieprzyjaciel doszedł wreszcie do wniosku, że „Ulisses" musiał już wiedzieć, jak dokładnym dysponuje on radarem.Nie dający się uniknąć wniosek! A Tyndall nie myślał o tym nawet przez chwilę.Powoli, nie zważając na ból, uderzał pięścią w kant balustrady.Ślepy, ogłupiały dureń!.sześć statków, trzystu ludzi.Rosja straciła setki czołgów i samolotów, miliony galonów benzyny, a ile tysięcy Rosjan, żołnierzy i cywilnych zginie przez to? A te rozbite, opłakujące poległych rodziny, rozrzucone po całej Brytanii? - myślał bezładnie.Chłopcy powiozą na rowerach telegramy do małych domków w dolinie Walii, wzdłuż obramowanych drzewami dróg Surrey, do opalanych torfem chat na odległych wyspach zachodnich, do białych willi w Donegal i Antrium.Opustoszeją domy w dalekim Nowym Świecie, od Nowej Fundlandii i Maine, aż hen, do brzegów Pacyfiku.A pewność, że żadna z tych rodzin nie dowie się nigdy, że to on - Tyndall - w zbrodniczy sposób strwonił życie ich mężów, braci i synów, przynosi więcej męki niż ulgi.- Kapitan Vallery? - Tyndall mówił ledwie dostrzegalnym ochrypłym szeptem.Vallery podszedł i stanął obok.Kaszlał boleśnie, gdyż mgła podrażniła chore płuca.Miarą tego, jak głęboko rozmyślania wstrząsnęły Tyndallem, był fakt, że nie zwrócił uwagi na atak kaszlu, który męczył Vallery'ego.- O, już pan jest, kapitanie.Musimy zniszczyć ten nieprzyjacielski krążownik.Vallery przytaknął:- Tak jest.Ale jak?- Jak? - Obramowana kapturem wachtowego płaszcza, na którym osiadły kropelki rosy, twarz Tyndalla była wynędzniała i szara, lecz admirał próbował wykrzesać cień uśmiechu.- Proponuję zebrać osłonę i przygwoździć go.- Patrzył ślepo w mgłę, zagryzając wargi.- Proste ćwiczenie taktyczne, które można wykonać nawet naszymi ograniczonymi środkami.Przerwał nagle, spojrzał na morze i pospiesznie przykucnął.Rzadko się to zdarza, ale pocisk wybuchł w wodzie zaledwie parę jardów od burty.Lawina bryzgów spadła na mostek.Tyndall mówił dalej:- My, „Stirling" i my, zajdziemy go od południa.Orr i jego zuchy z dewizą „śmierć albo chwała" zaatakują go od północy.W tej mgle będą mogli podejść dostatecznie blisko, aby wyrzucić torpedy.Wszystko sprzymierza się przeciw samotnemu okrętowi.Nie ma żadnych szans.- Zebrać osłonę? - sucho spytał Vallery.- Czy pan zechce zebrać całą osłonę?- Właśnie to powiedziałem, kapitanie.- Lecz.lecz.możliwe, że jemu właśnie o to chodzi - zaprotestował Vallery.- Samobójstwo? Śmierć za Vaterland na polu chwały? Niech pan w to nie wierzy! - fuknął Tyndall.- To skończyło się wraz z Langesdorffem i Middelmannem.- Nie, panie admirale - zniecierpliwił się Vallery.- Po prostu chce, abyśmy zostawili konwój bez osłony!- No i co z tego? - spytał ostro Tyndall.- Kto ich znajdzie w tym.- szerokim ruchem ręki wskazał toczące się zwichrzone fale mgły.- Diabła tam, człowieku! Gdyby nie bójki mgłowe, nasze własne statki nie widziałyby się nawzajem.Jestem całkowicie przekonany, że nie dostrzeże ich również nikt inny.- Nie? - bystro kontratakował Vallery.- A jeśli w okolicy czatuje jeszcze inny niemiecki krążownik, wyposażony w radar albo nowe zgrupowanie lodzi podwodnych? Mogą mieć łączność radiową z naszym przyjacielem, a on zna nasz kurs co do jednego stopnia!- Łączność radiową? Czy nasz podsłuch nie działa?- Działa, lecz na ultrakrótkich falach to sprawa niełatwa.Tyndall mruknął coś bez przekonania i zamilkł.Czuł się straszliwie zmęczony i przygnębiony.Nie miał chęci ni siły, by prowadzić dalszą dyskusję.Lecz tym razem ciszę przerwał Vallery
[ Pobierz całość w formacie PDF ]